Magdalena to osoba, która swoje marzenia przekuła w rzeczywistość. Pomimo wszelakich przeciwności losu, zdecydowała się o siebie zawalczyć i zostać stewardessą. Jednak jak sama mówi, utarło się krzywdzące przekonanie, że stewardessa to jedynie podniebna, pięknie pachnąca kelnerka. Dlatego nam postanowiła opowiedzieć o tym zawodzie coś więcej i pokazać nie tylko te dobre strony swojej pracy, ale również trudności, z jakimi spotyka na co dzień w samolocie.
Zapowiedz siebie!
Młoda, ambitna, energiczna kobieta z głową pełną pomysłów, autorka dwujęzycznego bloga (magdaleneanne.com) o życiu, podróżach, a także doświadczeniach i historiach z życia personelu pokładowego, która po latach obaw w końcu odważyła się powołać do życia projekt swoich marzeń oraz stewardessa z miłości, od kilku lat żyjąca pięknym, podniebnym snem. Osoba, w której żyłach płynie paliwo lotnicze, a domem są przestworza. Kobieta o wiele młodsza niż na to wygląda, kochająca długie spacery po plaży, wierząca w dobrą przyszłość, przeznaczenie i odniesienie sukcesu. Pasjonująca się kulturą grecką oraz arabską, dla której granice nie istnieją, chlebem powszednim są podróże, a znajdowanie się codziennie w innym kraju, to wcale nie science-fiction.
Skąd pomysł na wybór tego zawodu?
Chciałam robić coś innego, oryginalnego, podróżować, spełniać marzenia, łączyć pasję z pracą i byłam pewna jednego – nie chcę rutyny i siedzenia w biurze od poniedziałku do piątku od 9 do 17. To by mnie zabiło. Czułam potrzebę życia poza schematem, bycia inną niż wszyscy, zwiedzania dalekich krajów i nieznanych krain, życia za granicą, a przy okazji wykonywania zawodu, który przyniesie mi satysfakcję. Byłam typem marzyciela. Zawsze chciałam być obywatelem świata i ten świat rzeczywiście znać, cieszyć się nim i odkrywać. Dlatego też każda możliwość bycia na lotnisku, zdobycia informacji o lotnictwie przyprawiała mnie o motylki w brzuchu, uwielbiałam latać, zwiedzać. A przebywanie na pokładzie zawsze było dla mnie najatrakcyjniejszą częścią każdej wyprawy. Kochałam latać, jednak nigdy ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że kiedykolwiek wejdę do samolotu w roli innej niż pasażer. Prawda jest taka, że nawet nie wiedziałam, iż byłoby to dla mnie kiedykolwiek możliwe.

Pewnego pięknego dnia w moje ręce trafiło ogłoszenie jednej z linii lotniczych, która poszukiwała pracowników na stanowisko Cabin Crew. Od razu wiedziałam, że to było to. Praca idealna, wyzwalająca, dająca spełnienie, umożliwiająca podróżowanie, poznawanie nowych kultur i przy okazji przynosząca dobre pieniądze. A przede wszystkim, blisko samolotów, które dla mnie od małego były istnym cudem. Odważyłam się. Pełna obaw wysłałam swoje CV, nie licząc jednak na zbyt wiele, ponieważ gdzieś za uchem nadal dźwięczała mi myśl, że nic z tego nie będzie. A jednak. Zaproszenie na spotkanie, pozytywne przejście selekcji, rozmowa końcowa, czas oczekiwania na wyniki i wielkie zwątpienie. Aż tu nagle… Przyszedł mail. Otwieram pocztę, widzę „Gratulacje!…” Nie dałam rady doczytać do końca. Po prostu rozpłakałam się jak małe dziecko. Chmury zostały moim domem, a ja przemieniłam się w najszczęśliwszą osobę na świecie.
Istnieją jakieś wymogi na to, aby zostać stewardessą?
Tak, oczywiście, istnieją pewne wymogi, które musi spełniać kandydat. Oprócz indywidualnych kryteriów ustalanych przez dane linie lotnicze, istnieje kilka fundamentalnych zasad. Przede wszystkim ubiegając się o stanowisko cabin crew, trzeba mieć świadomość, że wysoki poziom angielskiego oraz innych języków obcych, to podstawa, jako że w tej pracy praktycznie wszystko odbywa się po angielsku, zaczynając od wysłania cv, przez spotkanie rekrutacyjne, rozmowę, późniejszy trening teoretyczny, praktyczny i wszystkie egzaminy, które trzeba zdać, by zdobyć uprawnienia do wykonywania tego zawodu. Przede wszystkim sama praca jest po angielsku. Jest to niezwykle ważne, ponieważ droga do zostania stewardessą nie jest krótka ani łatwa. Treningi są wymagające, materiał jest obszerny, trzeba się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć, wcale nie metodą „zakuć, zdać, zapomnieć”. Wszystko zostanie zweryfikowane w praktyce i wystarczy „oblanie” choćby jednego z wielu egzaminów, żeby kariera dobiegła końca, zanim tak naprawdę się rozpoczęła.

Żeby nieco bardziej uświadomić, czym tak naprawdę jest bycie stewardessą, powiem krótko: stewardessa to strażak, mechanik, pielęgniarka, lekarz, ochroniarz, ratownik i policjant w jednym. Musi umieć zarówno zadbać o komfort pasażerów, jak i o ich bezpieczeństwo, zdrowie i życie. Każdego dnia zaczynając pracę, jest w pełni przygotowana i wyszkolona do radzenia sobie między innymi z takimi sytuacjami jak gaszenie pożarów, śmierć pasażera, odbieranie porodów, ratowanie ludzkiego życia na pokładzie samolotu czy ewakuację. To nie jest kelnerka w powietrzu. Dlatego też oprócz znajomości języków obcych, które są niezbędne do wykonywania tego zawodu, idealny wręcz stan zdrowia jest elementem nie do przeskoczenia. Kandydat na stanowisko stewarda czy stewardessy, musi być w bardzo dobrej kondycji, zarówno fizycznej jak i psychicznej. Wolny od wszelkich chorób, zwłaszcza układu oddechowego, serca, zaburzeń krążenia czy chorób psychicznych, ponieważ praca potrafi być bardzo stresująca, a ciągłe zmiany wysokości i ciśnienia oddziaływują na cały organizm, obciążając go i poddając ciężkim próbom wszystkie narządy. Ktoś, kto chce zostać członkiem personelu pokładowego, powinien też być wyjątkowo odporny na stres, obowiązkowy i dobrze radzić sobie w nieprzewidywalnych sytuacjach, które w pracy w chmurach są codziennością i niejednokrotnie testują granice wytrzymałości.
Jak w rzeczywistości wygląda praca stewardessy?
To zależy jak na to spojrzeć i jakie jest pierwotne wyobrażenie tej pracy. Prawda jest taka, że ilu ludzi, tyle wstępnych wizji i opinii po rozpoczęciu aktywnej działalności w tym zawodzie. Jednym się podoba jeszcze bardziej niż wtedy, kiedy widzieli tylko „na obrazku”, a dla innych jest to ogromne rozczarowanie, bo spodziewali się czegoś o wiele lżejszego i bardziej cukierkowego, więc wypowiem się z własnego punktu widzenia. Wielu ludzi postronnych ma błędne wyobrażenie pracy na pokładzie samolotu i samych stewardess. To nie tylko pięknie wyglądające i pachnące osoby, których zadaniem jest jedynie uśmiechanie się i roznoszenie pasażerom posiłków i napojów. To cholernie odpowiedzialna robota. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, ilu poświęceń w rzeczywistości wymaga zdobycie tej pracy, a co dopiero utrzymanie jej i sumienne wykonywanie powierzonych obowiązków.

Fakty są takie, że bycie stewardessą to brak stałych godzin pracy. Do tego trzeba doliczyć czas meldunkowy, kiedy załoga musi stawić się na lotnisku, czyli nawet 2-3 godziny przed zaplanowanym odlotem, by przygotować samolot do startu. To rozregulowany cykl dobowy, bycie pod telefonem w czasie dyżurów (tak, stewardessy oprócz dni latających mają też dyżury, kiedy są na czuwaniu i w razie potrzeby zostają wydzwonione by wykonać lot, którego nie miały w grafiku). To jetlag, czyli fizyczny i psychiczny rollercoaster spowodowany przez liczne i częste, nierzadko ekstremalne zmiany stref czasowych. Niejednokrotnie przeprowadzki, zamykanie za sobą dawnych rozdziałów i kończenie znajomości z ludźmi, którzy nie potrafią zrozumieć tego stylu życia, przez co relacje się rozchodzą i ścieżki rozbiegają. Multum nieprzewidywalnych sytuacji, które mogą wydarzyć się w każdej chwili. To trzymanie ludzkiego zdrowia i życia w swoich rękach tam, gdzie nikt inny pomóc nie może. Głowa pełna wiedzy i znajomość zakamarków samolotu nieznanych zwykłym śmiertelnikom. To zdrowie wystawiane na próbę i obciążenie dla organizmu. Bycie stewardessą to tak naprawdę wcielanie się w kilkanaście trudnych ról jednocześnie. Ale bycie cabin crew to też podróże, poznawanie ludzi, świata, realizacja marzeń, a przede wszystkim ogromna odpowiedzialność. Ta lista jest naprawdę. Mimo tego, że czasem wcale nie jest kolorowo, ja i tak kocham to robić. To praca, w której nie można się nudzić i trzeba być przygotowanym na wszystko, a na wysokości prawdopodobieństwo dziwnych zdarzeń wzrasta podwójnie.
Jakie ryzyko jest wpisane w zawód stewardessy?
Większości pewnie od razu przychodzi do głowy jedna myśl: katastrofa lotnicza. Jednak w rzeczywistości tak tragiczne scenariusze jak śmierć wskutek rozbicia maszyny zdarzają się, całe szczęście, dość rzadko. Zdecydowanie większym, a właściwie codziennym ryzykiem i zagrożeniem, jest narażanie zdrowia i obciążanie organizmu przez niełatwe i nienaturalne warunki panujące na pokładzie samolotu. Praca w powietrzu stanowi ogromne wyzwanie dla ludzkiego ciała. Sporym zagrożeniem są również turbulencje, które mogą doprowadzić do zarówno lekkich kontuzji, jak i naprawdę poważnych urazów, zdarzało się, że członkowie załogi wychodzili z turbulencji z uszkodzeniami kręgosłupa, urazami głowy czy złamaniami kości. Trzeba też pamiętać, że to środowisko sztuczne, pełne wstrząsów, wirusów i promieniowania, do którego człowiek nie jest naturalnie przystosowany, dlatego chociaż najbardziej obciążony jest układ sercowo-naczyniowy, oddechowy i hormonalny, nie ma narządu, na który ta praca nie miałaby wpływu. Dowodem na to jest sam fakt, że po kilku latach bycia stewardessą, nie można zostać dawcą, ze względu na zbyt duże napromieniowanie organizmu. Zawód Cabin Crew jest oficjalnie uznawany za jeden z najtrudniejszych i najniebezpieczniejszych na świecie, a przez powyższe czynniki, osoby wykonujące tę pracę, są kilkukrotnie bardziej narażone na wystąpienie depresji, nowotworów niż ludzie pracujący na ziemi.
Doświadczyłaś jakichś trudnych sytuacji podczas swojej pracy na pokładzie?

Jak najbardziej. Takich momentów było wiele i nie sposób je teraz wszystkie wymienić. W rzeczywistości trudne chwile, w mniejszej czy większej skali zdarzają się na każdym locie, ale najczęściej nie mają one jakiegoś większego znaczenia i kryzys zostaje szybko zażegnany. Omdlenia, ataki paniki, wymioty, awantury czy pijani pasażerowie, to najczęstsze kłopoty, z jakimi trzeba się mierzyć. Jednak nie obeszło się też bez naprawdę awaryjnych sytuacji, kiedy lot stał pod znakiem zapytania albo w zagrożeniu znalazło się ludzkie zdrowie czy życie. Ze swojego doświadczenia, oprócz powyższych, jako najtrudniejsze doświadczenia mogę przywołać dym i zagrożenie pożarowe w tylnej części samolotu, ewakuację, agresywnego pasażera, który zaatakował mnie fizycznie, atak serca, pana który zaczął się dusić i stracił przytomność oraz pasażera wymiotującego krwią. Oczywiście zdarzały się też inne, jak kradzieże czy zaginięcia rzeczy osobistych pasażerów, zwłaszcza w czasie dalekich lotów. Jednak całe szczęście każda z tych sytuacji sprawdzających siłę psychiki, znalazła pozytywny finał, czasem na pokładzie, czasem w szpitalu, ale szczęśliwie – nikt życia nie stracił.
Czy jest możliwe połączenie życia rodzinnego z pracą stewardessy?
Patrząc na to z boku, mogłoby się wydawać, że ta praca i rodzina pasują do siebie jak kij do oka. Jednak rzeczywistość jest inna i sprawa nie jest z góry przesądzona. Faktem jest, że nieregularny czas zmian, dalekie i częste podróże, spore zmęczenie po powrocie z pracy, niejednokrotnie uniemożliwiające pozostanie na nogach i prowadzące prosto do łóżka, to nielekki orzech do zgryzienia. Ale prawda jest taka, że bycie stewardessą i posiadanie rodziny, to nie coś niemożliwego. Wiele z nas jest w szczęśliwym, wieloletnim związku, ma męża, dzieci, pupila w domu i żyje szczęśliwie, w zbudowanym i poukładanym życiu prywatnym. Ani stworzenie dobrego, silnego związku pełnego miłości, ani posiadanie potomstwa, to nie rzecz odległa, która dla stewardessy jest nieosiągalna. To wszystko kwestia doboru drugiej połowy, wspólnego zaangażowania, a przede wszystkim ogromnego wsparcia, zrozumienia i zaufania. Bez tego ani rusz, więc jeśli tylko partner potrafi zrozumieć charakter pracy w chmurach i lifestyle, jakim jest bycie cabin crew i zaufać, wierzyć, że wbrew stereotypom osób postronnych, na pobytach za granicą nie szaleje wichura hormonów i romansowanie ze współpracownikami dla sportu to nie standardowa praktyka, wtedy przyszłość pary jest świetlana.

Jeśli komuś marzy się posiadanie malucha, również nie jest to problemem. Z całą pewnością stewardessy nie są wykluczone z życia rodzinnego. Wszystko da się dopasować, to jedynie kwestia poświęcenia, chęci i praktyki. Sama też osobiście znam ludzi, którzy latają od 15 lat, a od 10 są po ślubie, mają kilka pociech i mimo wszystko cieszą się ciepłem domowego ogniska. Oczywiście o wiele łatwiej jest to osiągnąć, jeśli oboje pracują w tym samym zawodzie, wtedy doskonale rozumieją realia takiego życia, jednak nawet kiedy jedno z partnerów jest „naziemne”, nie ma większych przeszkód, by uwili razem stabilne gniazdo. Wiadomo, niektórzy świadomie rezygnują z rodziny i wybierają wolne życie „tu i teraz”, gdzie ich skrzydła poniosą, jednakże jest to ich świadomy wybór, a nie przymus, ponieważ charakter aktywności zawodowej uniemożliwia im ustatkowanie się.
A co jest pozytywną stroną tej pracy?
Dla mnie zdecydowana większość aspektów tej pracy jest pozytywna. Inaczej bym w tym nie wytrwała i już dawno odeszła, zajmując się czymś innym, bardziej dogodnym. Przede wszystkim, najjaśniejszą stroną są podróże niemalże po całym świecie, łączenie życia zawodowego, wysokich zarobków i przygód z pasją, rozwojem i spełnianiem marzeń. Odkąd zaczęłam latać, wiele się zmieniło, zarówno we mnie samej jak i w moim życiu. Zmieniłam się zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nabyłam wiele cennych umiejętności. Poznałam wielu świetnych ludzi. Zawarłam międzynarodowe przyjaźnie. Zapoznałam się z nowymi kulturami. Obudziły się we mnie nieznane instynkty. Nauczyłam się języków obcych i zwiedziłam cudowne miejsca, o których istnieniu wcześniej nawet nie wiedziałam albo nie miałam odwagi choćby o nich śnić. Jednak zostanie stewardessą umożliwiło mi poznawanie cudów świata i mówiąc szczerze: cudów życia.

Ta praca pokazała mi piękno życia w różnych zakątkach świata, nie tylko na kilka dni w przerwie między lotami, ale też dzięki niej dostałam możliwość zamieszkania w tak pięknych miastach jak Wenecja, Barcelona czy Dubaj. W miastach, które wcześniej wydawały mi się jedynie wakacyjnymi destynacjami.
To naprawdę odmieniło mnie jako człowieka, wzmocniło, zwłaszcza psychicznie. Otworzyło oczy na piękno czekające wokoło, nauczyło oddychać pełną piersią, czerpać z życia pełną garścią, cieszyć się każdym dniem, celebrować każdą chwilę i wierzyć, że jeszcze wiele przede mną, że jeszcze wiele miejsc czeka by je odkryć, że świat ma jeszcze wiele do zaoferowania, że życie to bogactwo, a podróż jest kluczem do sukcesu. Lotnictwo to dar, cenna lekcja i bilet do innego wymiaru jednocześnie. Ta praca jest częścią mnie, mojego życia, mojej duszy i osobowości, nawet jeśli kiedyś zejdę na ziemię, moje serce nadal będzie wysoko w chmurach, bo latanie to pasja, to coś, co raz zaszczepione nigdy nie odejdzie.

Gdyby nie było mi dane mieć skrzydeł, nie byłoby mi dane żyć i przeżyć wszystkich tych wspaniałych rzeczy. Wierzcie mi lub nie, to cud. W momencie ubrania munduru, otwarcia drzwi samolotu, otwierają się drzwi do magii i innego świata, który jest niesamowity i pełen niespodzianek, sekretnych miejsc i krain do odkrycia. To ogromna szansa spełnienia marzeń, w moim przypadku marzeń całego życia, które się spełniły, spełniają i mam nadzieję, że wiele kolejnych spełni się w przyszłości. Niektórym może się to wydawać nieprawdopodobne i jeśli czytają to ludzie z branży, pewnie część z nich się totalnie nie zgodzi i powie, że coś ze mną nie tak. Zaśmieje się, że chyba nie wiem o czym mówię, ale cóż. Tak jak wspominałam wcześniej, kocham tę pracę i wszystko, co tu opisałam jest widziane moimi oczami, przez pryzmat moich doświadczeń i uczuć, a że jestem totalnie zakochana w tym zawodzie, dostrzegam w nim multum możliwości, zalet i pozytywów, które zdecydowanie wygrywają z tym, co wcale nie jest łatwe i kolorowe, ale jak to mówią, miłość czasem bywa ślepa.
Jakie kraje udało Ci się zwiedzić?

W chwili obecnej na mojej liście odhaczonych jest 40 krajów. Nie jest to jakaś szczególnie pokaźna kolekcja, jednak mam szczerą nadzieję, że jeszcze w przyszłości uda mi się ją powiększyć. Niezbyt pokaźna, ale mimo wszystko, gdyby wymieniać wszystkie, powstałaby mdła, niekończąca się wyliczanka mało co mówiących nazw, która uspałaby czytelników, więc wspomnę te, które zapadły mi w pamięć najbardziej i z którymi mam najbardziej wyjątkowe wspomnienia.
Szczęśliwie przez kilka ostatnich lat udało mi się postawić stopy nie tylko w Europie, ale też w Afryce, Azji, Ameryce i Oceanii. Zdecydowanie największe znamię na mnie odbiły rajskie Malediwy. Madagaskar czy Tanzania, gdzie spędziłam w sumie miesiące, czując się jak w drugim domu. Nie mogłabym przecież pominąć romantycznego i tajemniczego Maroka, roztańczonej śpiewającej Kuby, karmienia reniferów w Norwegii, nurkowania na Tahiti, zorzy polarnej na Islandii, spacerów po plaży w towarzystwie flamingów na Arubie, czy delektowania się pysznościami w Tajlandii. Zapierających dech w piersiach krain jest wiele. Jeśli jesteście zainteresowani relacjami z poszczególnych punktów na ziemi, mogę zdradzić, że już niedługo powstanie o nich nowa seria na moim blogu.

Chciałbyś coś na koniec przekazać czytelnikom Zapowiedz?
Życie nie jest baśnią, jedynie różową i pokrytą brokatem bajką. Rzuca pod nogi wiele kłód, kopie dołki, rozbija szkło pod stopami i tak samo czynią też ludzie, którzy nie wierzą, wyśmiewają, potępiają i chcą Wam utrudnić drogę do sukcesu i spełnienia. Jednak pamiętajcie o jednym: choćby nie wiem jak bardzo z Was drwili, poniżali, wytykali palcami i bluźnili, nie poddawajcie się i nie przestawajcie marzyć, pragnąć i walczyć o swoje marzenia. To nie oni zdecydują, czy Wam się uda czy nie. To nie oni definiują Was, nie oni określają jakimi jesteście osobami, jakie macie wartości i czy potraficie coś osiągnąć czy nie. Nigdy nie pozwólcie sobie wmówić, że Wasze ambicje są za wysokie, wyobraźnia wybujała, a marzenia nierealne. Nigdy nie przestawajcie marzyć, bo ten, kto rezygnuje z marzenia – umiera. Świat stoi przed Wami otworem i tylko jeden krok dzieli od zupełnie innego życia. Odważcie się go zrobić i żyjcie. Bez oglądania się na innych, oni za Was najpiękniejszych chwil nie przeżyją i za Was straconych możliwości żałować nie będą. Bo Wasza lepsza przyszłość zależy tylko od Was. Może to czas, by podjąć najbardziej ryzykowną decyzję, właśnie tu i teraz?

Ja też byłam typem rozmarzonej księżniczki. Miałam głowę pełną planów i wielkich wizji, które wydawały mi się dalekie i dryfujące, ale mimo to w sercu grała mi nadzieja, że kiedyś uda mi się doprowadzić do ich spełnienia. Jednak przez długi czas bałam się mówić o tym głośno. Wyśmiewali, mieszali z błotem, krytyki nie było końca. Hejt też lał się strumieniami, a im starsi byli, im większa różnica wieku między nami była, tym więcej kamieni we mnie rzucali. Przestań żyć z głową w chmurach, mówili… A jednak. Nie przestałam, nabrałam jeszcze więcej siły i dopiero pokazałam im, co to znaczy żyć z głową w chmurach i bujać w obłokach, tak dosłownie, że chyba bardziej się już nie da.
I chociaż przede mną jeszcze długa, wymagająca i daleka droga do ulepszania siebie i osiągania kolejnych celów, naprawdę, szczerze cieszę się, że udało mi się spełnić jedno ze swoich największych marzeń, pracować nad urzeczywistnieniem i powołaniem do życia kolejnego i być teraz w miejscu, gdzie nie muszę czuć strachu i piętna „naznaczonej”, wiedząc, że mimo bycia dopiero na początku mojej życiowej drogi, już zaszłam o wiele dalej i osiągnęłam o wiele więcej niż ci, którzy przez długi czas próbowali zdusić moje nadzieję, zabić marzenia i rozbić mnie psychicznie, siłą wmawiając mi, że goniąc za ideałami i wyobrażeniami niczego nie osiągnę.

Zobacz także inne rozmowy.
Piękna i inteligentna dziewczyna. Podziwiam ją i jej pracę. Potwierdza regułę że stewardessa to piękność 🙂
Petarda, obserwuję ją od dawna jako blogerkę i czytam posty, które tak samo jak M są moją ogromną rakietą i inspiracją. Zazdroszczę wszystkich podróży i doświadczenia tak młodziutkiej i pięknej duszyczki ?
Dziewczyny jak zwykle swoimi wywiadami poszerzacie horyzonty. 😀 Wiedziałem, że praca stewardessy to nie jest prosta sprawa, ale nie wiedziałem, że to taki ciężki kawałek chleba, choć trzeba przyznać, że zalety przesłaniają wady tej pracy. 🙂 Mega wywiad!
Właściwie to nasi goście poszerzają horyzonty! 🙂 Ale faktycznie, o pracy stewardessy krąży dużo mitów, więc ciekawiło nas jak to wygląda w rzeczywistości, a w końcu najlepiej zapytać u źródła. 🙂
Super wpis, pracą naprawdę nie jest leka i trzeba być odważym
Zajebisty wywiad, dziewczyna to przykład do naśladowania i trochę bardziej znana niż poprzednie uczestniczki 🙂
Dziewczyny generalnie nie robią wywiadów ze znanymi osobami, ale chyba stwierdzenie ,,bardziej znana” jest trochę na wyrost. ? Była przecież moja ukochana Dagmara ❤️ I Janina. ? ale rzeczywiście, wywiad wyszedł super! I nie wiedziałem, że stewardessa nie może oddawać organów. ?
Zgadza się, wspominałyśmy już o tym wielokrotnie i zawsze to podkreślamy i podkreślać będziemy. 😉 To czy ktoś jest rozpoznawalny, czy nie, totalnie nie stanowi dla nas żadnego wyznacznika. Szukamy osób, które mają coś ważnego do powiedzenia, a ich historia jest warta pokazania, ponieważ w jakimś stopniu może komuś pomóc, czy po prostu dać kopa do działania. A takich (nie)zwykłych bohaterów jest cała masa i są pośród nas wszystkich, wystarczy dobrze się rozejrzeć i chcieć takie rzeczy w ludziach dostrzegać. 🙂 Mamy nadzieję, że nam się to udaje, bo w naszym odczuciu każda z osób, która do tej pory się u nas pojawiła jest niezwykłym promyczkiem i pokazuje, że jak się chce, to się da. I zgadza się, że zaprosiłyśmy też do naszej rodzinki Dagmarę i Janinę, ale to dlatego, że są to niesamowite dziewczyny, z genialnym poczuciem humoru, dystansem do siebie i cudownym podejściem do życia. I za to straszliwie je podziwiamy i nie przeczymy, że w przyszłości pojawią się u nas wywiady z osobami, które także są przez część osób rozpoznawalne, jednak zapewniamy, że będą to osoby, które oprócz tego, że są znane, mają coś ważnego do przekazania! Bo to jest dla nas najważniejsze! 🙂
Ale wracając jeszcze do samego wywiadu z Magdaleną, to informacja o organach dla nas też była sporym zaskoczeniem. 😉
Ja pierwszy raz o niej słyszę, co jest dziwne, bo bardzo lubię blogi podróżnicze. Ale właśnie to jest tu super – Zapowiedź pokazuje różne osoby, bez względu na to, czy są znane, jak Karina Kąsek i Janina Bąk, czy zupełnie anonimowe, jak żołnierz czy stewardessa. Mam kilka koleżanek, które też latają, więc nie wyczytałam tu nic, co byłoby dla mnie odkryciem, ale jak zwykle wywiad profesjonalny. Widać, że nie zmieniacie dużo w wypowiedziach tych ludzi, dzięki temu to wszystko pozostaje bardzo prawdziwe. Jestem ciekawa kto będzie następny!
Taki jest nasz kluczowy cel, żeby pokazać także osoby nieznane, ale takie, które mają niesamowite i różnorodne pasje, czy ciekawe historie. 🙂 Zależy nam na zachowaniu naturalności, a sposób wypowiedzi w pewien sposób oddaje charakter danej osoby. 😉 A co do ciekawości odnośnie kolejnego gościa, zapraszamy na naszego Instagrama, tam na kilka dni przed wywiadem pojawia się zapowiedź najbliższego Rozmówcy. 🙂
Znam ją słyszałam o niej!
Super wywiad! 40 krajów odwiedzonych, dla niektórych może być mało, ale na innych robi to wrażenie.
To prawda! 🙂 To niewątpliwie piękna strona zawodu stewardessy. 🙂
Ooo! My co prawda poznałyśmy Magdalenę dopiero przy okazji wywiadu, ale nie kryłyśmy swojego zadowolenia, że mogłyśmy dowiedzieć się trochę więcej o pracy stewardessy i za sprawą naszej Rozmówczyni, być może zmienić wyobrażenie niektórych osób, co do tego zawodu. 🙂
Podziwiam ją. Chciałabym być tak odważna i niezależna jak ona. Jest po prostu wspaniała ❤.
Nie wiedziałam, że praca stewardesy jest taka wymagająca i niezdrowa. Magda jest na medal i podziwiam jej osiągnięcia i wiedzę o lotnictwie. Młoda i dojrzała, chciałabym być taka sama jak Ona. Jestem starsza i zazdroszczę, ponieważ nie udało mi się dostać pracy o której marzę. 3 rekrutacje dla stewek były dla mnie zatrudne i ukłony w pas dla Magdy za wszystko co robi i pomoc. Jest bohaterką dla tysięcy stew i dzięki Niej spróbuję raz jeszcze. Piękne zdjęcia i mądrość. Jesteś inspiracją. Oczekuję na Twoją książkę Madziu. Szacuneczek ?
Oo! To nie pozostaje nam nic innego jak trzymać za Ciebie kciuki, a że mamy ich aż cztery to moc się zwiększa! 😀
Świetny wywiad , z przyjemnością przeczytałam, dziewczyna ładna , mara i z pasją do latania.
Powodzenia w życiu życzę:-)
Miało być młoda, sorry…
Pozazdrościć odwagi i pomysłu na życie.
Niech jej się wiedzie jak najlepiej 🙂
Niesamowicie podziwiamy osoby, które potrafią połączyć swoją ogromną pasję z pracą. 🙂 I bardzo się cieszymy, że mamy spore szczęście do takich ludzi, którzy z pasji czynią sposób na życie 😉
Znakomity wywiad, aż z przyjemnoscią się czyta o takich ludziach
Dziękujemy w imieniu swoim i naszej Rozmówczyni. 🙂 I oczywiście zapraszamy także na kolejne wywiady! 🙂
Zawsze marzyłam o byciu stweardessa! Cudna osoba – idę na jej bloga 😀
Ta praca jest zdecydowanie bardzo interesująca, ale tez sama bałabym się latać tak często samolotami. Podziwiam te dziewczynę
Zdecydowanie, z tego co opowiedziała Magdalena, ta praca to nieustanna przygoda! 😉
W takim razie zapraszamy, tam też na pewno dowiesz się czegoś, co Cię zainteresuje. 😉
Zanim skomentuję, mam pytanie – skąd Wy bierzecie te pomysły i tych ludzi? Chwile natchnienia, czy sami się do Was zgłaszają?
Sam wywiad jak zwykle klasa, chociaż po raz pierwszy nie czułam się jakbym była z Waszą rozmówczynią na kawie – czegoś mi tu zabrakło. Dziwię się, że Magdalena nie wspomniała o tym, jak na jej życie i pracę wpłynęła pandemia. Uważam, że aż się o to prosiło! Przecież w ostatnich miesiącach branża lotnicza stanęła na głowie.
W ogóle, fun fact! Raz w akcie desperacji poszłam na rekrutację do Emirates, to było w czasie kiedy przez kilka miesięcy nie mogłam znaleźć żadnej pracy i pomyślałam, czemu nie. Może uda mi się udawać, że jestem miła, proludzka i w ogóle. Ale później dotarło do mnie, że umarłabym przy pierwszej okazji, kiedy musiałabym sprzątać po pasażerach toalety (i nie tylko) i zrozumiałam, że nawet najpiękniejsze podróże nie byłyby tego dla mnie warte. Naprawdę podziwiam tych ludzi – codzienna walka z naburmuszonymi klientami na froncie, to coś, co wymaga żelaznej determinacji.
Zazwyczaj same wyszukujemy osoby, często jest też tak, że ktoś wpadnie nam w oko np. na Instagramie 🙂 Także chwile natchnienia dzieją się właśnie zazwyczaj tam! ? Choć nie tylko 😉 Czasami też nasi Rozmówcy podpowiadają nam inne osoby (co jest cudowne, bo skoro nas polecają, to chyba im się u nas podoba ❤), ale…. zdarza się także, że niektórzy sami zgłaszają się do nas, jak np. Magdalena, co nie ukrywamy, baaardzo nas cieszy! 🙂
Zdajemy sobie sprawę, że często nie sposób opowiedzieć o wszystkim i wyczerpać temat podczas jednego wywiadu. 😉
To z pewnością nie jest praca dla każdego i nie każdy też wie, jak ona w rzeczywistości wygląda. Dlatego lubimy i bardzo cenimy sobie wywiady, bo dowiadujemy się czegoś nowego i możemy posłuchać o doświadczeniach innych, często odległych od naszych. 😉
Czuć od niej dystyngowanie, elegancję, dostojność. Widać, że zna swoją wartość i się ceni, bo ma za co 🙂
Fantastyczny tekst i niesamowita kobieta <3 dużo wspólnych cech łączy mnie z Magdalena 🙂 Dziękuję też za pokazanie życia stewardessy od strony tej praktycznej. Zawsze uważałam, że to praca trudna i wymagająca i nie myliłam się. Na pewno jeszcze wrócę na blog bo miło tu 🙂
Staramy się podczas wywiadów poruszać kwestie, których same jesteśmy ciekawe. 😉 I tak często dowiadujemy się czegoś nowego np. o praktycznych stronach niektórych zawodów. Dziękujemy, że do nas wpadłaś i oczywiście zapraszamy także na kolejne wywiady! 🙂
Super wywiad. Zawsze podziwiałam stewardessy za dyspozycyjność i zdolność dostosowania się choćby d różnych stref czasowych.
Niewątpliwie praca ta wymaga wielu poświęceń i dopasowania się do nie zawsze przychylnych warunków. 😉
Przeczytałam cały wywiad jednym tchem, Magdalena została moją top inspiracją i udowodniła że najtrudniejsze marzenia się spełniają. Jako dziewczynka marzyłam o byciu stewardessą i zazdroszczę Magdalenie pracy pełnej przygód. Myślałam że stewardessy nie cieszą się powodzeniem w miłości lecz Magdalena jest dowodem że mogą mieć kochających mężów. Pozdrawiam i cieszę się jej szczęściem ^^ Możecie podać nazwę je profilu na @ instagram?