Papier listowy, pieczęć lakowa i koniecznie koperta wyróżniająca się na tle innych. Tak było kiedyś. Dziś wysyłamy maile i jedyne co czasami ulega zmianie to treść. A my nie ukrywamy uwielbiamy pisać i dostawać listy, kartki z wakacji. Jakoś czuć w nich coś więcej niż chęć kontaktu. To taka forma przekazu cząstki nas i nie zastąpi tego żadna wiadomość mailowa. 😉
Serio? Wy o listach?
Serio, serio! Dzisiejszy wpis będzie o listach. Bo zastanówmy się! Listy od wielu lat ratowały życia ludzkie, pełniły funkcje informacyjne i… pomagały zachowywać relacje damsko-męskie. W kwestii tych ostatnich, gorąco polecamy „Listy do żony” Stanisława Ignacego Witkiewicza. Ale wracając do samych listów! Przeszły one długą drogę, także biorąc pod uwagę zmianę formatu. Na początku pisano je na pergaminach, kiedy totalnie nie było kopert. W późniejszych latach zaczęto również używać nakładek na pergaminy, co sprawiało wrażenie takiej wielorazowej koperty. No, ale przechodząc już do lat znanych nam chociażby z opowieści babć, czy prababć, na salony zaczęły też wkraczać listy pisane na papeterii, umieszczane w kopertach z charakterystycznym, czerwonym lakiem.
Papier był w różnych kolorach, miał specjalną strukturę, a nawet potrafił utrzymywać zapachy perfum, czy w ogóle pachniały już w momencie zakupu. Co do samego laku, w niektórych regionach jego kolor podobno zmieniał się w zależności od rodzaju informacji. I tak, czerwony, tradycyjny lak lub całkiem przeźroczysty, zrobiony z wosku wypalonej świecy, zmieniał swój kolor na czarny, gdy osoba pisząca była w okresie żałoby.
Szacunek do listu
Jeżeli wydaje Ci się, że wcześniejszy opis świadczy już o ogromnym szacunku do listów to dodamy jeszcze kilka groszy. Otóż ludzie rzeźbili lub kupowali specjalne nożyki do podważania laku (wszystko po to, aby nie zepsuć pieczęci, na której często odbijany był, np. rodowy herb) lub aby bez uszczerbku na papeterii dostać się do treści. I mało tego! Jeżeli teraz narzekacie na działalność Poczty Polskiej to w porównaniu z dawnymi czasami, jej praca jest teraz ekspresowa! Serio! Kiedyś listy bowiem szły naprawdę bardzo długo od nadawcy do odbiorcy. Twierdzono nawet, że gdy mężczyzna pisał list do wybranki swojego serca, często zdążył już nawet zapomnieć o swoich uczuciach. Potem okazywało się, że kobieta po otrzymaniu listu narobiła sobie zupełnie niepotrzebnych nadziei.
I jak mawia babcia jednej z nas „Kiedyś to był romantyzm. Ludzie ze sobą rozmawiali, pisali listy, ale zdarzało im się zapominać o wybrance serca. Dziś te Facebooki i co prawda masz szybką odpowiedź, ale nie ma tych emocji”. No cóż! Trudno się z tym nie zgodzić, prawda? 😉
No weź! Napisz chociaż jeden!
No napiszcie chociaż jeden list! Ale spokojnie – nie do nas. Od kilkunastu lat istnieje bowiem akcja o nazwie Marzycielska Poczta. Jej początek sięga roku 2009. Jedyne co musisz zrobić, aby do niej dołączyć, to po prostu napisać list lub kartkę do wcześniej wybranego przez siebie dziecka, wysłać i być może czekać na odpowiedź od uśmiechniętego odbiorcy, dla którego taki gest znaczy więcej, niż nowa zabawka. Jak wybrać dziecko? Na stronie akcji znajduje się lista, gdzie widnieje imię, nazwisko, zdjęcie, adres oraz zainteresowania i ciekawostki na temat małego marzyciela. Istnieje też możliwość zorganizowania grupowej wysyłki listów, o której więcej informacji znajdziecie na stronie marzycielskapoczta.pl. Spróbujcie, bo naprawdę warto. Nie musimy specjalnie na tę okazję kupować nożyków, laku, specjalnej, pachnącej papeterii, czy wymyślnych kopert. Wystarczy po prostu chęć, kawałek kartki, długopis i zwykła koperta. Tylko tyle i aż tyle, aby na twarzy dziecka wywołać szeroki uśmiech. To jak? Dołączycie do akcji? 😉
Zobacz również inne Zapowiadanki.