Ile razy usłyszeliście użycie słowa feminizm w złym kontekście? Zastanówcie się chwilę. A my szybko odpowiemy jak to wygląda w naszym odczuciu. Według nas, to od kilku lat jedno z najbardziej nadużywanych słów w języku polskim. I wiecie co? Gdy zapytałyśmy na naszym Stories o Waszą definicję tego słowa, niektóre odpowiedzi naprawdę nas poruszyły. Jednak to nie wszystko! Postanowiłyśmy zapytać o opinię na temat feminizmu kobietę, która zdecydowanie może w tej kwestii powiedzieć sporo ważnych rzeczy. Mowa tu o doktor Marysi Woźniak, ale więcej dowiecie się w drugiej części wpisu.
Feminizm czy nienawiść?
Jak to jest z tym feminizmem? Postanowiłyśmy sprawdzić to, pytając Was na naszym Instagramie. Odpowiedzi były różne, ale wśród tych najbardziej szokujących, znalazły się, np.:
– Według mnie, feminizm to pokazanie mężczyznom gdzie ich miejsce.
– Feminizm to dla mnie myślenie na zasadzie: „kobieta jest lepsza, a facet jest niepotrzebny.”
Czy w końcu jedna z naszych ulubionych odpowiedzi:
– To zależy. Taki obecny w mediach to jakaś karykatura feminizmu. Głównie nienawiść do mężczyzn.
I ta ostatnia odpowiedź jest w zasadzie tu kluczem do wszystkiego. Przekaz medialny totalnie zaburzył nam znaczenie słowa „feminizm”. Gdy mówimy: „jestem feministką”, bardzo często w głowach wielu osób, pojawia się obraz stereotypowej, stworzonej przez media feministki, która stroni od mężczyzn, nienawidzi przebywać w ich otoczeniu, ma własną firmę, a jak facet przepuści ją w drzwiach, to wie jak przysadzić mu prawy sierpowy. Dlaczego? Bo najpewniej według niej jest to totalny brak szacunku, czy postrzeganie kobiet jako słabszej płci.
Kupujesz mi kwiaty na Dzień Kobiet? Ty chamie i prostaku!
Nie. Ten nagłówek nie jest zmyślony. To realna odpowiedź jednej z dziewczyn, gdy kolega z pracy postanowił kupić jej kwiaty na Dzień Kobiet. I jasne! Nie każdy musi lubić go celebrować. Natomiast należy zdać sobie sprawę z tego, że nie zawsze ten kwiat od mężczyzny, jest oznaką obrazy. Czasem jest to po prostu miły gest. Podobnie gdy mężczyzna przepuszcza nas w drzwiach lub gdy jesteśmy w związku z mężczyzną. To, że przejdziemy pierwsze bądź mamy partnera, nie oznacza, że nie jesteśmy feministkami. To znaczy, w mediach tak. Ale w życiu, kobiety naprawdę mają większe problemy i to od nich należy zacząć.
Aby uzmysłowić sobie czym dokładnie jest feminizm, przygotowałyśmy dla Was krótkie ćwiczenie. Zamknijcie na chwilę oczy i pomyślcie o tym, z jakimi problemami zmagają się kobiety na co dzień. (Wasz moment)
Już? I co zobaczyliście? Nam przed oczyma stanęły wszelakie prawa, które nam odebrano. Maltretowanie, gwałty. Ale oczywiście też „łagodniejsze” problemy, takie jak szklany sufit czy w końcu krzywdzące stereotypy. Wśród nich np. te, że kobieta jest gorszym kierowcą, musi zostać matką rodzicielką, czy nasze ulubione: „ale co ty wiesz dziewczynko na ten temat. Jesteś tylko kobietą!”. I wiecie co? To właśnie tu powinien zaczynać się nasz feminizm. I od tych problemów powinniśmy zacząć.
Ale co Wy tam wiecie?
Przyznajemy. Jesteśmy tylko 26 letnimi dziewczynami, które od urodzenia żyją w Polsce. Więc rzeczywiście – może o feminizmie wiemy niewiele. Dlatego przygotowałyśmy się do tego wpisu i o zdanie zapytałyśmy kogoś mądrzejszego. W dr Marysi rozkochałyśmy się, gdy czytałyśmy rozmowę z Nią u Mai Klemp, na temat prawa kobiet do wyboru czy chcą, czy nie chcą mieć dzieci (Zobaczcie tu).
Dr Marysia Woźniak jest socjolożką seksualności, edukatorką seksualną, aktywistką. Obecnie pracuje na Oxford Brookes University w Wielkiej Brytanii. Zobaczmy jak odpowiedziała nam na kilka, podstawowych pytań.
Czy definicja feminizmu jest nadal aktualna?
To zależy od tego, co rozumiemy poprzez „podstawową” definicję feminizmu. Nie sądzę, żeby takie pojęcie było zasadne. Głównie dlatego, że o feminizmie możemy mówić od wieków, kwestia tylko jaką dokładnie formę przyjmował i jakie były jego skutki. Według mnie feminizm najogólniej rozumiany jest jako walka o równouprawnienie kobiet, a raczej o równe traktowanie każdego człowieka niezależnie od jego płci, religii, etniczności, rasy, orientacji psychoseksualnej itp. Bo przecież z biegiem czasu osoby uznające się za feministki poszerzały zakres swoich postulatów o walkę nie tylko o prawa kobiet, ale także innych marginalizowanych grup. W tym sensie, ta definicja feminizmu nie straciła na aktualności, mimo postępu w równouprawnieniu kobiet w porównaniu z XIX wiekiem.
Czy w ogóle dziś możemy mówić o feminizmie?
Oczywiście, że tak. Chociaż należy pamiętać, że feminizm to w dużym uproszczeniu nazwa szeregu ruchów społeczno-politycznych. W skrócie możemy mówić o wielu odmianach czy podtypach feminizmu. Często używamy tego pojęcia w znaczeniu potocznym, jako jedno, ustrukturyzowane i sprecyzowane pojęcie. Podczas gdy możemy mówić m.in. o feminizmie liberalnym, feminizmie radykalnym, ekofeminizmie, feminizmie chrześcijańskim, islamskim itp. Jest kilkanaście nurtów, które kryją się pod tym jednym, pojęciem parasolem. Choć potocznie mówimy o jednym feminizmie, myśląc o jego głównym założeniu, o którym wspomniałam wyżej.
Według Ciebie feminizm ma jakieś granice?
Myślę, że zawsze będzie o co walczyć, patrząc jak się rozwija nasze społeczeństwo. Co chwilę pewne grupy społeczne szukają nowych wrogów. Przedwczoraj było to „gender”, wczoraj środowiska LGBTQ+, dzisiaj znowu targają się na prawa kobiet (nie pierwszy raz oczywiście, bo trwa to przynajmniej od 1993 roku, jeśli mówimy o najnowszej historii). Nie ukrywam, że mówię o ustawie antyaborcyjnej. Także, nawet gdy kobiety wywalczą sobie równe prawa we wszystkich dziedzinach, to zawsze trzeba będzie czuwać nad ich utrzymaniem. Takie jest moje zdanie.
Co mają ze sobą wspólnego historyczne feministki z dzisiejszymi?
Walkę o prawa kobiet, choć w zależności od okresu historycznego różne aspekty tej walki o równouprawnienie dotyczyły różnych obszarów i im bliżej współczesności, tym wydaje się ich być więcej.
Współczesne feministki odziedziczyły spuściznę, doświadczenie i podstawy swoich historycznych poprzedniczek, które przecierały szlaki. Feminizm się rozwijał oraz, tak jak mówiłam, ewaluował i doczekał się rozłamu i różnych jego odmian. Jeśli chodzi o walkę o same postulaty, najczęściej spotykamy się z podziałem na trzy fale feminizmu: pierwszą falę, która rozpoczęła się w połowie XIX wieku (główne postulaty: prawa wyborcze i ekonomiczne aspekty życia kobiet), drugą falę w latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku (głównie prawo do aborcji i ogólnie rozumiana kobieca seksualność) i trzecią falę, która rozpoczęła się w latach 80-tych (kwestie etniczności, rasy i równouprawnienie ekonomiczne)
Chociaż część historyków twierdzi, że intelektualnych źródeł współczesnego feminizmu możemy się już doszukiwać pod koniec XVIII wieku. Pojęcie praw kobiet pojawiło się wraz z koncepcją praw człowieka i obywatela. Wcześniej prawa były postrzegane w kategoriach klasowych czy stanowych i zdecydowana większość mężczyzn również była pozbawiona podstawowych praw politycznych.
Czy temat seksu może łączyć się z feminizmem?
Nie można odmówić związku feminizmu zarówno z seksem, jako fizycznym aktem, jak i z szerokorozumianą seksualnością. Jeśli chodzi o związek z seksem, to w zależności od „nurtu” feminizmu (jak już wspomniałam, jest ich kilkanaście), podejścia bywają różne i odnoszą się do miejsca, jakie seks powinien zajmować w życiu kobiet i jaka jest jego symboliczna rola. Niewątpliwie seks jest bardzo ważnym czynnikiem lub też, w zależności od podejścia do niego, postulatem w feminizmie. Jeśli chodzi o szerzej rozumianą seksualność, główne nurty feminizmu rozumieją ją, zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia, jako niezbywalny element rozwoju człowieka na każdym etapie życia, na który wpływają fizyczne, psychologiczne i społeczne czynniki. Chociaż nie bez znaczenia są także determinanty o charakterze ekonomicznym, politycznym, etycznym, prawnym, historycznym, religijnym i duchowym oraz interakcje, jakie między nimi zachodzą.
Poznaj znaczenie, zanim zaczniesz używać słowa
Wierzymy w to, że każdy kto tutaj wszedł zna i rozumie słowo feminizm. Natomiast my, jako kobiety walczące o swoje prawa, feministki, czułyśmy potrzebę napisania tego tekstu. Feminizm bowiem nie jest czymś na pokaz, nie jest pustym słowem bez pokrycia. Powodów do walk mamy zdecydowanie sporo. Dla jednych, będzie to walka na ulicy o prawa wszystkich kobiet, dla innych walka o samą siebie. W domu, gdzie jest przemoc. Stwórzmy miejsce na ziemi, gdzie kobiety są bezpieczne. Brzmi jak utopia? Zacznijmy od małych rzeczy. Pomóżmy prześladowanym, walczmy o prawa swoje i osób LGBTQ+, ale przede wszystkim, zadbajmy też o siebie. Bo tym jest prawdziwy feminizm. Nie traćmy czasu na nienawiść do mężczyzn, bo oni też naprawdę potrafią być fajni. 😉 I oni również, bardzo często razem z nami idą walczyć. A to dlatego, że coraz więcej z nich rozumie skalę problemu. Przede wszystkim, szanujmy siebie i swoje poglądy. Feminizm nie powinien dzielić, a łączyć.
Kiedyś pejoratywne, dzisiaj modne?
Czy obecnie panuje moda na feminizm? I tak, i nie. Ale zacznijmy od początku. Kiedy w mediach zaczynało pojawiać się coraz więcej feministek, stawały się one bardziej tematem żartów. Co było powodem? Być może złe podejście owych feministek, a może wręcz złe rozumienie przez nie tego słowa. Czyli, tak jakby wracamy do punktu wyjścia. Z czasem jednak, zaczęło się pojawiać coraz więcej świadomych i mądrych kobiet, które skrupulatnie podjęły się stworzenia stosownej definicji. W jednym z wywiadów, Kora powiedziała, że w dzisiejszych czasach feministek jest dużo, ale nie wszystkie są prawdziwe. I niech naszym zadaniem na ten rok, będzie nie tłumaczenie, a pokazanie czym rzeczywiście jest feminizm. A przed naszym społeczeństwem jest jeszcze mnóstwo problemów do rozwiązania, więc… wszystko przed nami. 😉
Zobacz także inne Zapowiadanki.
Świetnie ujęte – feminizm przedstawiany w mediach jest karykaturą feminizmu. Walka dla walki nie jest czymś normalnym. Szkalowanie mężczyzn za to, że są mężczyznami to szczyt głupoty (podobnie jak deprecjonowanie kobiet za to, że są kobietami). Chyba najbardziej mnie boli to, że w przestrzeni publicznej walka o prawa kobiet została sprowadzona jedynie do rewolucji seksualnej i doczepiania żeńskich końcówek gdzie się da, a zapomniano właśnie o kwestiach ekonomicznych: szklanych sufitach, faworyzowaniu mężczyzn mimo niższych kwalifikacji. Zamiast walczyć o parytety płci w zarządach lepiej byłoby przyjąć kryterium wykształcenia i doświadczenia.
Dokładnie! Jesteśmy tego samego zdania. Totalnie gdzieś tam walka o prawa kobiet została sprowadzona do roli walki o to, jak pokazać mężczyznom, że jesteśmy ważne. A tak na dobrą sprawę, oni też bardzo często idą i walczą ramię w ramię z nami. Ostatnie strajki pokazały, że na mężczyzn można liczyć. Przecież na ulicach nie szły jedynie kobiety. Powinniśmy właśnie zwrócić uwagę na to, o czym piszesz – prawa. Wiele kobiet cierpi z powodu niezrozumienia, przemocy domowej itd. Są również nierówności płacowe, na których temat wciąz mówi się za mało. I wbrew pozorom, rodzaj feminizmu przedstawiany w mediach nie pomaga nam w tym, aby być lepiej traktowanymi, a wręcz, niestety, szkodzi.
Dziewczyny! Jak zawsze w sama 100 bo rzeczywiście gdzie to pojęcie feminizmu się kurcze rozmywa. Zgadzam się też z poprzedzającym mnie komentarz. Feminizm zaczyna być postrzegany tylko jako nienawiść do mężczyzn. Wielokrotnie spotkałem się z tym, gdy chciałem przepuścić kobietę w drzwiach. Krzywe spojrzenia, a nawet gadanie ze udaje gentrlmana żeby ja znieważyć. Nie. Tak mnie wychowano i tyle. Szanuje kobiety i zaliczam wpadki jak każdy, ale nie uważam ze pewne zachowania są zaprzeczeniem feminizmu. Dokładnie jest tak jak Pani Maria pisze, to jest walka o to, czego nam jeszcze brak. I tak jak piszecie Wy, wciąż niestety mamy o co walczyć. Mało jest problemów na ulicach? Wystarczająco dużo. Fajnie ze wspominacie też o przemocy domowej. Nie rozumiem dlaczego ten problem wciąż jest i dlaczego w mężczyznach lub kobietach, bo one również są winne przemocy domowej niekiedy, czuja się bezkarni? No czemu? Świetny tekst dziewczyny naprawdę. Wazny i w końcu pokazujący problemy, które są istotne. Nie pieprzenie o tym jak każda kobieta może czy nie gotować, albo czy jak siedzi w domu, bo tak ma ustalone z mężem, to już nie jest feministka tylko zniewolona społecznie istota. Super dziewczyny.
Ten wolny wybór to kolejna kwestia, o której intensywnie myślałyśmy podczas przygotowywania artykułu, a o której w rezultacie nie wspomniałyśmy. Temat ten jest bowiem bardzo szeroki i zapewne nie tylko ten wątek nam uciekł. Ale tak! Masz rację. Nie zawsze wybór kobiety do życia w domu, jest równoważny z tym, że ulega ona presji społeczeństwa i daje się zniewolić. Tak samo, jak nie zawsze fakt, że w domu z dziećmi zostaje ojciec, który sprząta i gotuje, daje nam przyzwolenie na nazywanie go pantoflarzem. Szkoda, wielka szkoda, że w XXI wieku wciąż wiele kwestii nie jest zrozumianych.
Dziewczyny, mega ważny post i świetnie ujęty w nim feminizm. Zadziwia mnie jak dużo Dziewczyn jest jeszcze nieświadomych jego przesłania, a z drugiej strony poniekąd rozumiem. Dużo mówi się o przemocy wobec kobiet, ale trzeba wziąć pod uwagę, że duża część z nas przez całą młodość trzymana była w kloszu nieświadomości, co działa na naszą niekorzyść. My po prostu urodziłyśmy się z prawami do nauki, pracy, posiadania konta w banku czy głosowania i wiele z nas tego niedocenia (wypowiadam się za końcówkę millenialsów :D). Mi już sporą chwilę temu otworzyła oczy rozmowa o jej młodości z babcią.. Kobieta wykształcona i atrakcyjna, 50 lat temu tkwiła na wsi w ogromnym patriarchacie – pomimo swoich praw. Nie wspomnę o mamie i jej rówieśniczkach tkwiących przy dzieciakach podczas rodzinnych imprez, podczas gdy faceci zabawiali się w garażu popijając ukradkiem wódkę i nie zwracając uwagę na okoliczności.. Nie doceniamy tego co mamy, a jednocześnie nie mamy też świadomości o jak wiele jeszcze musimy walczyć. Myślę, że dlatego też powinniśmy się nawzajem edukować i uświadamiać (w tym naszych chłopaków, kolegów, ojców, etc.). Powinnyśmy się umacniać i wspierać, a nie porównywać i obgadywać. Bo każda z nas jest tak samo wartościowa i wyjątkowa. Tak jak każda żyjąca osoba jest wartościowa i wyjątkowa i powinna mieć pełną swobodę swoich praw, bez względu na różnice.?
Dziękuję, że tym piszecie. ❤️
Temat ten był dla nas ogromnie ważny, dlatego też przygotowywałyśmy się do niego mega długo. Chciałyśmy też podeprzeć to, o czym myślimy, opinią kogoś mądrzejszego. 😉 I tak, masz zupełną rację. W wielu przypadkach to, w jaki sposób traktowana jest kobieta, jest czymś normalnym. I wynika to właśnie z tego jak wciąż niewiele mówi się na ten temat. Tak naprawdę temat feminizmu przybrał obecnie zupełnie inny wymiar. Niestety wciąż wiele kobiet uważających się za feministki, nie potrafi wyjaśnić znaczenia tego słowa.
Co do samych praw kobiet – temat jakże aktualny. I będzie wciąż aktualny, jeżeli społeczeństwo nie będzie chciało spojrzeć na ten problem, z zupełnie innej strony. Co do oceniania i obgadywania – wciąż mamy nad czym pracować. Niestety. A dopóki nie zaczniemy szanować swojej inności – nic, ale to nic się nie zmieni. Nie znikną bójki, walki, czy w końcu nierówności płacowe w miejscach pracy. 🙁 A przecież o to chodzi w feminizmie, aby każdy mógł żyć dokładnie tak, jak tego chce. Według swoich własnych zasad.