Bukiety zaklęte w żywicy, zachowujące wspomnienia – wywiad z Katarzyną Poredą, założycielką Twoich Niezapominajek

źródło: Twoje Niezapominajki

Piękna pamiątka z dnia ślubu, zatrzymująca wyjątkowe chwile? Nasza Rozmówczyni pomoże w stworzeniu takiego cuda! Kasia ze starannością zaopiekuje się kwiatami z Waszych bukietów ślubnych, zatapiając je w żywicy. Tym samym uczyni z nich nie tylko wspaniałą dekorację, ale i trwałe wspomnienie na wiele długich lat. Jakie emocje towarzyszą Kasi podczas pracy nad odlewami, w jaki sposób dba o kwestie ekologiczne, co jest najtrudniejsze w pracy rękodzielnika oraz jak to się stało, że od tworzenia zaproszeń rozwinęła swoją działalność do wykonywania odlewów bukietów w żywicy? Zapraszamy na wywiad!

Zapowiedz siebie!

Dzień dobry, nazywam się Katarzyna Poreda i wraz z mężem od trzech lat tworzę odlewy z bukietów ślubnych zatopionych w żywicy. Stanowią one wspaniałą pamiątkę, stając się czasowstrzymywaczem chwili. Dzięki naszym odlewom, które można przekazywać z pokolenia na pokolenie, wnuczka Eleonorka będzie wiedziała, jak wyglądał bukiet ślubny babci Zdzisi.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z odlewami, skąd pomysł, aby się tym zająć?

Pracuję w branży ślubnej już 11 lat. Przez siedem lat robiłam zaproszenia ślubne. Ponieważ kocham rośliny to moją zaproszeniową markę nazwałam oczywiście kwiatowo – Kocimiętka.  Jakieś 4 lata temu chciałam poszerzyć swoją ofertę o inne dodatki ślubne, np. prezenciki w formie mydełek czy świeczek. W pewnym momencie postanowiłam nauczyć się robić ładne świeczki z kwiatkami. Przegrzebywałam więc YouTube’a w poszukiwaniu odpowiednich instruktaży, bo ja jestem z tych osób, które same muszą do wszystkiego dojść, jak coś zrobić. Lubię też sam proces uczenia się. Tak natrafiłam na filmik dziewczyny z Anglii, która zatapiała swój bukiet ślubny – część w świecy, część w żywicy epoksydowej. Pomyślałam sobie wow, jaki superpomysł na to, aby sobie zachować te kwiatki. A ponieważ ja jestem bardzo sentymentalna i lubię otaczać się rzeczami, które mają dla mnie jakąś wartość, to od razu się podekscytowałam i zaczęłam pogłębiać tajniki konserwacji kwiatów i pracy z żywicą. Zrobiłam też krótki rekonesans czy w Polsce ktoś oferuje takie usługi i okazało się, że nie. Uznałam, że to dobry pomysł, żeby wprowadzić na polski rynek ofertę zalewania żywicą bukietów, tym bardziej, że piękno kwiatów jest bardzo ulotne. Tak powstała właśnie marka Twoje Niezapominajki.

Odlew w zatopionymi w żywicy kwiatami
źródło: Twoje Niezapominajki

Ciekawe jest również to, że natrafiłam na ten żywiczny temat podczas porannej toalety. Ja bardzo często mam dobre pomysły po kawie, w toalecie i jakby nie zakrzywiać rzeczywistości to początek Niezapominajek jest właśnie w toalecie. Zaraz po wyjściu z tejże pobiegłam do męża, który odsypiał nocną pracę i budząc go, powiedziałam mu, żeby się szykował, bo będziemy robić odlewy z bukietów ślubnych, przy wykorzystaniu żywicy epoksydowej. Spojrzał na mnie i powiedział: „Kasia, weź ty się zastanów. Jaka żywica? Jakie bukiety? Jak ty nawet nie masz czasu na to, aby realizować bez pośpiechu zamówienia dotyczące zaproszeń”. Miał rację, bo Kocimiętka już wtedy bardzo się rozwinęła i miałam dużo zamówień. Później, jak już Dawid się wyspał, to na chłodno to wszystko przemyśleliśmy i uznaliśmy, że znajdziemy na to trochę czasu i będzie to fajny dodatek do zaproszeniowej działalności. Wyszło jednak zupełnie na odwrót, bo aktualnie to Kocimiętka jest dodatkiem do Niezapominajek.

Jak trwałe są takie odlewy z żywicy?

Jeżeli nie wystawiamy ich na bezpośrednie promieniowanie UV, tylko np. stoją na komodzie, gdzie od czasu do czasu dotrze promyczek słońca, a dodatkowo nie będziemy nimi rzucać o podłogę i ścianę, to powinny być wieczną pamiątką. Używamy żywicy o podwyższonej odporności na promieniowanie UV, ale z żywicą epoksydową jest tak jak z lakierem na samochodzie. Jeśli stoi ciągle w słońcu to w końcu zmieni kolor. Odlewy dla Klientów robimy już trzeci sezon, a najstarsze nasze odlewy mają 4 lata, bo najpierw przez około rok uczyłam się zalewać żywicę i na tych próbnych odlewach nie widać różnicy – ani w kolorze żywicy, ani w kolorze kwiatów. Mam jednak taki jeden odlew, który postawiłam u babci na grobie, aby sprawdzić jak się będzie zachowywał na ostrym słońcu i tam widać, że żywica robi się bardziej żółta, natomiast kwiatki blakną dużo mniej, niż te plastikowe w wazonie. Tak że odlewy są naprawdę bardzo trwałą pamiątką, jeśli się o nie dba. Ważne jest również, aby nie stawiać ich na powierzchni, poprzez którą mogą się zarysować. W ogóle uwaga – nasze odlewy upuszczone wybijają dziury w podłogach, a na ścianach robią zarysowania. Jeśli jednak zdarzy się taka kraksa, czyli odlew się zarysuje lub ukruszy się mu róg to my go możemy naprawić. Oczywiście nie jest to wliczone w stałą cenę, jest wówczas dodatkowa opłata, ale da się ten odlew naprawić tak, aby był jak nowy.

Odlew z bukietu zatopiony w żywicy
źródło: Twoje Niezapominajki

Dlaczego zdecydowałaś się na branżę ślubną?

To w zasadzie przypadek. Studiowałam polonistykę, ale wybrałam ten kierunek, ponieważ lubiłam czytać książki i chciałam mieć papierek, aby mama się nie czepiała. Poza tym, papierek zawsze warto mieć. Chociaż teraz na szczęście się to zmienia i coraz częściej liczą się umiejętności, a nie sam papier. Po polonistyce jednak chciałam założyć kwiaciarnię, bo od dziecka, jak jeszcze kwiatki były mniej modne, niż teraz, otaczałam się roślinami – i tymi w doniczkach, i tymi ciętymi. Dlatego właśnie moim marzeniem było zostać florystką i rozwinąć kwiaciarnię. Jednak od 18 roku życia zaczęła mi doskwierać alergia. Działa to u mnie tak, że jak jestem w pomieszczeniu, gdzie jest dużo kwiatów i różnych zapachów – zaczynam kichać i dostaję kataru. Doszłam do wniosku, że te kwiatki to niestety chyba nie jest najlepszy pomysł. Postanowiłam więc umieszczać je na zaproszeniach. Zaczęło się to w ogóle na drugim roku studiów, ponieważ nasi znajomi brali ślub i wymyśliłam, że zrobię im zaproszenia, bo byłam w życiu na etapie dziergania rzeczy manualnych dla odskoczni od studiów i pracy dorywczej. Robiłam głównie kartki okolicznościowe dla znajomych, więc stąd się wzięły właśnie te zaproszenia. Było ich 250, a ja nie miałam ani dobrej drukarki, ani bigownicy czy gilotyny. Wycinałam wszystko ręcznie. Tak powstała Kocimiętka, która wprowadziła mnie do branży ślubnej i dobrze mi tu. Te zaproszenia to był w ogóle dobry wstęp do robienia odlewów. Tym bardziej, że nasza konkurencja dopiero powstaje. Miałam dużo łatwiej w porównaniu do innych żywicznych firm, bo miałam klientki z Kocimiętki, które planowały ślub. Wiedziały, że jestem solidna i zaczęły zamawiać u mnie i odlewy.

Tworzycie odlewy tylko dla osób, które biorą ślub? Czy mogą się do Was zgłosić wszyscy?

Jak ktoś mi przesyła kwiaty, to dla mnie nie ma znaczenia czy to będzie odlew funeralny, kwiatuszki z komunii czy kwiaty, które dziewczyny dostały od męża zaraz po tym, jak urodziły dziecko. Natomiast w tym roku robimy tylko i wyłącznie odlewy z kwiatów, które zostały do nas przysłane. Okazja nie jest ważna.

Masz świadomość tego, jaka odpowiedzialność na Tobie ciąży, gdy ludzie wysyłają Ci bukiety z ważnych dla nich chwil?

Tak! Dlatego przed tym, gdy zaczęłam robić odlewy dla klientów, z kwiatów pochodzących z ważnych dla nich wydarzeń, wydałam mnóstwo pieniędzy, coś około 30 000 złotych, na samą żywicę oraz kwiaty z kwiaciarni, aby na swoim materiale nauczyć się robić to dobrze. Dopiero później zdecydowałam się realizować zamówienia klientów. Robię wszystko co w mojej mocy, żeby rośliny wyglądały w odlewie jak najlepiej, a czasem przyjeżdżają do nas bardzo zmęczone kwiaty. W tamtym roku trafił do nas bukiet z peonii. Było duszno, a bukiet nie był już najświeższy, dlatego te peonie zaczęły zrzucać płatki. Wtedy zdecydowałam się posklejać płatek po płatku te kwiaty, aby odtworzyć bukiet ślubny panny młodej. Oprócz tego innego materiału tam nie było, więc poświęciłam kilka dodatkowych godzin, aby uratować te kwiaty.

Odlew z bukietu zatopiony w żywicy
źródło: Twoje Niezapominajki

Gdy bukiet składa się z wielu rodzajów roślin i coś się sypie, to wrzucam do konserwacji tylko te najświeższe kwiaty. Jeśli komuś brakuje jakiejś rośliny, proponuję podmianę na inną. Jednak robię tak tylko wtedy, gdy bukiet zawiera wiele różnych rodzajów kwiatów. Gdy jest ich mało lub jeden gatunek – robię wszystko, aby je uratować. Ze względu na mój sentymentalizm, zależy mi na tym, aby w odlewie były te kwiaty z konkretnego wydarzenia, a nie podmienione. Przez 3 lata konserwowania kwiatów klientów miałam tylko jedną sytuację, gdy nic nie dało się zrobić z bukietem. W innych przypadkach zawsze powstaje mniejszy, czy większy żywiczny kształt.

O czym powinny pamiętać osoby, które zamawiają u Was odlewy?

Przede wszystkim powinny pamiętać o tym, żeby przed ślubem wejść na naszą stronę w dział „Jak zapakować bukiet”. Tam jest cała pigułka ważnej wiedzy – jak pakować, czym owijać, jak wykorzystać gąbkę florystyczną. Warto to zrobić przynajmniej tydzień przed ślubem, bo ostatnie kilka dni przed uroczystością to tak zabiegany czas, że przygotowanie dobrego kartonu czy kupno gąbki florystycznej robi się wyzwaniem. My dzwonimy w tygodniu przed ślubem przypomnieć, kiedy wysyłamy kuriera po kwiaty i pod jaki adres. Przypominamy też o przeczytaniu instrukcji ze strony sklepu i w chwili dzwonienia około 80% klientów tego jeszcze nie zrobiło. Dlatego uważam, że najważniejsze to znaleźć na to czas wcześniej, przygotować niezbędne rzeczy. Wtedy powinno być wszystko w porządku. Często też zdarzają się takie sytuacje, gdzie klient pisze do mnie po otrzymaniu odlewu, że bardzo się mu podoba, a strasznie się bał efektu, bo wcześniej rzucano bukietem podczas oczepin i był bardzo zniszczony. W instrukcji prosimy o to, żeby bukiet nie uczestniczył w oczepinach. Czasem jednak idzie w ruch i panny o niego walczą podczas zabawy. Jeśli się dmucha i chucha na bukiet oraz odpowiednio zapakuje, to powinno być wszystko okej. Zadbany bukiet to mniej pracy dla nas przy obrabianiu kwiatów i piękniejszy odlew.

Odlew z bukietu zatopiony w żywicy
źródło: Twoje Niezapominajki

Z jakim wyprzedzeniem trzeba się do Was odezwać?

W tym roku, w styczniu, otworzyliśmy kalendarz na rok 2024. Jeżeli ktoś jest zdecydowany, zapoznał się z cenami, to warto nie zwlekać z rezerwacją terminu. Mamy ograniczoną przepustowość i w ciągu tygodnia jesteśmy w stanie przyjąć ograniczoną liczbę bukietów. Nie mamy też magicznej różdżki wydłużającej dobę, żeby przyjąć więcej kwiatów oraz nie wiemy jak będzie się zapełniał kalendarz na przyszły rok. Dlatego, gdy ktoś jest zainteresowany naszym produktem, może wpłacić zadatek i tym samym zarezerwować u nas ten termin. Im wcześniej – tym lepiej.

Co jest najtrudniejsze w pracy rękodzielnika w Polsce?

Jak ktoś jest początkującym rękodzielnikiem to nie potrafi najczęściej odpowiednio wycenić swojej pracy. Na przykład robiąc odlewy z żywicy inni bardzo często nie wliczają w tę pracę prądu, kosztu eksploatacji dodatkowych narzędzi itd. Grosz do grosza, a będzie kokosza. Rękodzielnicy bardzo często poprawnie nie oszacowują także tego, ile faktycznie poświęcają czasu na pracę. Kiedyś zapytałam florystek czy robiąc wyceny, liczą te godziny spędzone nad ofertami dla osób, które ostatecznie nie zdecydowały się na skorzystanie z ich usług. Okazało się, że większość osób, która wycenia produkt finalny swojej pracy, pomija w wyliczeniach cenowych czas, który poświęca na samo pozyskanie klienta, a przecież robienie rolek, relacji, postów, spotkania na żywo to też praca. To są ukryte koszty. Ja w końcową cenę produktu wliczam wszystko. Od rachunków za telefon, po internet, działania promocyjne, czyli koszty reklamy. Dlatego uważam, że najtrudniejsza w rękodziele jest wycena swojej pracy. Tym bardziej, że wciąż ludziom się wydaje, że rękodzieło powinno być tańsze, bo jest to dzieło rąk, bez udziału maszyn. To nie jest prawda! Jest wręcz odwrotnie. Ważna jest też pewność siebie i niechodzenie na łatwiznę. Ja, gdy zaczynałam przygodę z zaproszeniami, wystawiałam swoje prace na Allegro, gdzie łatwiej o klienta, ale też gdzie inni rękodzielnicy walczą głównie ceną, co jest ogromnym błędem. Szybko z tego rodzaju sprzedaży zrezygnowałam i zaczęłam przykładać większą wagę do budowania własnej marki.

Kasia trzymająca w rękach bukiety kwiatów
źródło: Twoje Niezapominajki

Staram się przyciągać takich klientów, którym zależy na rękodziele od konkretnej osoby, czyli ode mnie, a nie tylko na cenie. Ten drugi rodzaj klientów zawsze wyszuka coś o 50 groszy taniej, niż gdzie indziej i koło się zamyka. Rękodzielnicy zaczynają walczyć cenami, a nie jakością. Na sam koniec taki twórca nie ma za co zapłacić ZUS-u i zamyka działalność. Jest sfrustrowany, przestaje lubić to co robi, a przecież zaczynał z pasji, z miłości do tego, co akurat wytwarzał. Trudne jest to ukształtowanie swojej marki tak, aby ludzie przychodzili po produkt do ciebie, właśnie dlatego, że to ty go wykonujesz, a nie dlatego, że jest taniej. A może nie tyle trudne, co bardzo praco- i czasochłonne, więc zazwyczaj odpadają w przedbiegach wszyscy ci, którzy lubią szybki efekt. Szybki efekt jest zazwyczaj chwilowy i łatwo go osiągnąć walcząc właśnie cenami. Kiedyś gdzieś wyczytałam, że większość rękodzielniczych firm zamyka się po 2 latach. Wchodzi wyższy ZUS i twórców zabijają koszty prowadzenia firmy. Dlaczego? Dlatego, że cenę produktu liczą na podstawie tych małych składek, a później budżet się już przestaje spinać, jak nagle wytworzenie czegoś jest ileś tam droższe, bo podrożały koszty prowadzenia firmy. Ten ZUS to tylko taki przykład, ale tak samo drożeje co roku prąd i inne surowce do wytwarzania wszystkiego.

Czy zwracasz uwagę na kwestie ekologiczne podczas swojej pracy?

Tak! Praca z żywicą może generować dużo śmieci – może, ale nie musi! Rękodzielnicy najczęściej mieszają żywicę w plastikowych kubkach jednorazowych. Ja robię duże odlewy i zalewam je dwa razy dziennie, na co potrzebuję każdorazowo 8 kubków 1,5 litrowych. Dlatego korzystam z kubków wielorazowych. Gdybym mieszała plastikowymi mieszadełkami, zmarnowałabym jedno mieszadełko rano, a później drugie. Używam też rękawic wielorazowego użytku, gdyż przy każdym zalewaniu żywicy zużyłabym 2-3 pary rękawiczek, a nieraz i więcej, ponieważ czasami trzeba je zdjąć w trakcie pracy i później założyć nową parę.

Stworzyliśmy też swoje formy do żywicy, nie korzystamy z tych dostępnych na rynku sylikonowych, które zużywają się po jakimś czasie. Z naszych form będziemy mogli korzystać do śmierci. Są porządne, nie wyginają się. Przy pakowaniu wykorzystujemy materiały, którymi klienci zabezpieczają bukiety podczas ich wysyłki do nas – folię bąbelkową i inne wypełniacze (oczywiście te czyste). Nie wykorzystujemy powtórnie do wysyłki jedynie z kartonów, bo zazwyczaj są już bardzo zniszczone, ale te też się nie marnują, bo ściółkuję nimi rabaty w moim ekologicznym ogródku. Kiedyś dostałam wiadomość, że za taką cenę odlew powinien być pięknie zapakowany w specjalnie zamówione do tego gąbki. Natomiast dla mnie jest to bez sensu, bo po jego otrzymaniu większość klientów wyrzuciłaby takie wypełnienie na śmietnik.

Czy był jakiś odlew, który szczególnie zapadł Ci w pamięć?

Przede wszystkim pierwsze odlewy, które mi przychodzą do głowy, to odlewy z medalikami pamięci. Zazwyczaj są na nich osoby, które zmarły. Przyszła do nas taka moda z zachodu, że podczas ślubu wiesza się na bukietach takie elipsowate medaliki ze zdjęciami, np. zmarłej babci. Dla jednych jest to creepy, dla mnie ciekawe, ponieważ pomaga uwiecznić pamięć o osobie, która nie może już być obecna w dniu naszego ślubu. Na medalikach są najczęściej dorosłe zmarłe osoby, ale zdarzają się też bobasy, albo zwierzaki domowe. I to jest dla mnie rozczulające.

Odlew z bukietu zatopiony w żywicy z pamiątkowymi medalikami
źródło: Twoje Niezapominajki

Chciałabyś na koniec przekazać coś jeszcze naszym Czytelniczkom i Czytelnikom?

Jeśli będą to czytały osoby przygotowujące się do ślubu, chciałabym życzyć im miłych przygotowań. Tym natomiast, którzy marzą o rozkręceniu swojego biznesu rękodzielniczego, życzę wytrwałości w dążeniu do celu, znalezienia własnej ścieżki i swojego stylu, bo to jest bardzo ważne. Przede wszystkim jednak życzę bardzo dużo wiary w siebie!

Zapraszamy Was do odwiedzenia Twoich Niezapominajek na Instagramie oraz stronie internetowej.

Zobacz także inne Rozmowy.