Zuzanna Zubała to malarka, której prace przyciągają wzrok i pozostają w pamięci na dłużej. Nie należą one do najłatwiejszych pod względem interpretacji i zdecydowanie pokazują coś więcej niż piękno zewnętrzne. Każdy detal obrazu malowanego przez Artystkę kryje w sobie konkretne emocje i pozwala je współodczuwać, chociaż na swój własny sposób. Dlaczego Zuza w swoich pracach skupia się na nieidealnych ciałach, kobiecych sylwetkach i mitologii? Czy dziś malarzom i malarkom jest łatwiej niż kiedyś? Zapraszamy Was na rozmowę z Artystką.
Zapowiedz siebie!
Urodziłam się w Krakowie, wiosną 1997 roku. Odkąd sięgam pamięcią, w moim życiu występowała sztuka, a moje pierwsze zetknięcie z artystycznym światem miało miejsce podczas lekcji fortepianu. Zamiast uczyć się grać „wlazł kotek na płotek”, zdecydowanie wolałam owego kotka rysować. Potem zaczęłam uczęszczać na lekcje rysunku w pracowni artystycznej w sercu starego Kazimierza, gdzie nauczyłam się wyrażać siebie i swoją wizję otaczającego mnie świata. Gdy zdecydowałam się na studia na uczelni artystycznej, brałam lekcje rysunku u krakowskiej mistrzyni rzeźby P. Barbary (według mnie), dzięki czemu udoskonaliłam swój warsztat. W 2022 roku uzyskałam tytuł magistra sztuki na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, na wydziale grafiki, gdzie studiowałam grafikę projektową – ilustrację.
Co inspiruje Cię w sztuce?
Moim głównym źródłem inspiracji jest secesja, szczególnie prace Alfonsa Muchy oraz akademizm. To one kierowały moimi poszukiwaniami własnego stylu w sztuce. Ich perfekcjonizm jest bardzo kuszący, choć moje prace daleko od tego odstają. Uwielbiam symbolizm, personifikację kobiety, która niesie ze sobą pewien mistycyzm jak i folklor. Interesuję się polskim folklorem (przez prace Stryjeńskiej) oraz folklorem z różnych innych kultur. W moich pracach szukam świadomości dotyczącej otaczającego nas świata, a w nim miejsca człowieka. Czerpię inspiracje z natury, podróży i obserwowania ludzi.
Dlaczego mitologia i legendy stanowią ważny element Twojej twórczości? Co sprawia, że przyciągają one Twoją uwagę?
Mitologia zawsze mnie fascynowała. Babcia mitologie grecką czytała mi do spania. Potem sama wkręciłam się w mity innych kultur. Świat bogów, potworów i magicznych istot to świat za kurtyną, który chciałabym pokazać na swój sposób. Chcę przedstawić, jak ja go widzę oraz opowiedzieć niesamowite, starożytne historie, które były z nami przez wieki. Wiele z nich niesie ze sobą pewien morał czy nauczkę, gdzie mimo różnicy tysięcy lat między nami, dalej ich przesłanie jest aktualne. Pokazują ludzkie emocje, które są niezmienne od zarania dziejów. To na swój sposób piękne. Dzięki temu czuję się bliżej przeszłości, która łączy nas wszystkich.
Często skupiasz się na ciałach. Na wielu obrazach daleko im do „ideału”. Dlaczego decydujesz się przedstawiać właśnie takie sylwetki?
W moich pracach głównie przedstawiam postać kobiety z niezwykłym rodzajem piękna i mistycyzmu, jaki ze sobą nosi. Charakterystycznym detalem są nosy, które skupiają uwagę widza na całym wyrazie twarzy. Uważam, że każde ciało jest piękne, a w malarstwie szczególnie te kształtne i pełne. Wtedy pędzel sam się prowadzi. Moje modelki, kobiety, które wybieram, są niesamowicie zmysłowe i chcę to pokazać w obrazach. Na akademii malowało się albo bardzo chude sylwetki, albo krągłe Wenus. Zdecydowanie piękniej ukazują się te krąglejsze ciała, może to wpływ obrazów Rubensa. Uwielbiam kolorystykę w jego obrazach. Rubensowskie kształty nie wzięły się znikąd. Ciało kobiety to niesamowita kreacja. To, jak układa się w niektórych pozach i dopełnia całą postać, kolory i cienie, które je podkreślają. Lubię utrwalać chwile uniesienia i przywoływać wspomnienia z nimi związane. Grając kompozycją i używając jasnych kolorów, staram się uchwycić aurę modelek. Chcę przedstawić widzom głębię kobiecej duszy, walkę, którą toczymy z samymi sobą oraz rzeczywisty świat dotknięty naszymi emocjami. Pokazuję swoją perspektywę i przekazuję swoje emocje widzom.
Całe życie byłaś związana z malarstwem. Uczyłaś się też tej sztuki przez wiele lat. Co w dalszym ciągu stanowi dla Ciebie wyzwanie?
Z każdym dniem się uczę, a z każdym obrazem rozwijam swoje umiejętności. Ze sztuką jestem związana od dzieciństwa, odkąd pamiętam coś bazgrałam i nosiłam ze sobą mnóstwo zeszycików. Myślę, że nawet najprostsze rzeczy są dla mnie wyzwaniem, bo nigdy nie wiem, jak danego dnia będę to widzieć i czy będę w stanie przelać te wizje na płótno. Wyzwanie to znaleźć odpowiedni rytm do pracy i czystą wizję. Czasem wizja w mojej głowie nie zawsze jest tym, co wychodzi na płótnie. Ale pomyłki i małe oszustwa są w malarstwie najlepsze.
Podczas procesu twórczego masz jakieś swoje rytuały?
Na pewno lubię przygotować swoje stanowisko pracy. Ustawienie sztalugi, ułożenie farb na palecie, nalanie świeżej wody do pędzli i włączenie radia. Zazwyczaj jest to RMF Classic, nawet reklamy aż tak bardzo mi nie przeszkadzają. Malowanie jest wtedy lżejsze i przyjemniejsze. Staram się malować co najmniej 4 godziny dziennie. Czasem zostaję w pracowni dłużej, czasem mniej.
Nie tak dawno odbył się również wernisaż Twoich prac na krakowskim Kazimierzu. Co czułaś podczas tego wydarzenia i z jakim feedbackiem się spotkałaś?
Owszem! Na początku maja miałam też swój solowy wernisaż w Muzeum Manggha w Krakowie. Wernisaż na Kazimierzu, w mojej pracowni, był doskonały, nie mogłam chcieć niczego więcej. Pojawiło się mnóstwo ludzi, nie mogłam złapać chwili oddechu, bo ciągle rozmawiałam z gośćmi o moich obrazach, jak i życiu prywatnym. Do tego wino, przekąski i muzyka. Nastrój był niesamowity, siedzieliśmy do późnej godziny. Udało mi się wtedy sprzedać trzy obrazy. Wernisaż w Manggha był skromniejszy, w przeciwieństwie do przestrzeni, w której się odbył. Po raz pierwszy moje obrazy wisiały w tak ogromnej sali. Goście również siedzieli ze mną do późnej godziny, aż zostaliśmy zmuszeni wyjść przez ochronę. Uczucie 10/10.
Czy według Ciebie malarzom i malarkom jest dziś łatwiej niż kiedyś dotrzeć do odbiorców?
Wydaje się, że tak, jednak każda osoba, każdy artysta, jest zupełnie inny i inaczej do tego podchodzi. W mediach społecznościowych też trzeba umieć się poruszać. Znam artystów, którzy pozostają anonimowi, tworzą pod pseudonimem, inni reprezentują się swoim imieniem i nazwiskiem, niektórzy publikują, inni mają tylko swoją stronę internetową. Na pewno jest łatwiej dotrzeć do szerszego grona odbiorców, ale nigdy nie mamy i nie będziemy mieć pewności, czy to grono będzie naszym docelowym. Mi na pewno jest trudno przekonać się do publikowania, ale to dalej moja prywatna walka z perfekcjonizmem. Czy to co chce pokazać aż tak mi się podoba? A tak naprawdę powinnam wrzucać wszystko co tylko wyjdzie mi spod ręki! Na pewno przydałby mi się jakiś agent lub coach, który popychałby mnie do przodu.
Czujesz się dziś dojrzałą, pewną siebie i swojego talentu malarką?
Zdecydowanie nie! Mój talent ciągle się rozwija, szczególnie w dziedzinie malarstwa. Często w siebie wątpię, złoszczę na samą siebie i to co tworzę, ale to część procesu, czasami trudno to zaakceptować. Bez popełnionych błędów nie byłoby dobrych wyników! Pewność siebie dopiero mi wraca po paru ciężkich latach, ale tak, czuję się dojrzalsza i wierzę w to, co robię.
Chciałabyś coś na koniec przekazać naszym Czytelniczkom i Czytelnikom?
Dziękuję za zainteresowanie moją twórczością. Mam nadzieję, że moje obrazy przynoszą Wam tyle radości, ile mi przynosi ich tworzenie. Nie bójcie się wyrażać siebie poprzez sztukę i podążajcie za swoimi pasjami! Zapraszam wszystkich na Instagrama hofaredo jak i ziartsstudio, a jeśli jesteście w Krakowie to zapraszam na Krakowska 35A do swojej pracowni artystycznej!
Tutaj możesz zostawić komentarz: