Kraków jest miejscem, w którym niezwykle mocno wyczuwa się historię. Zarówno przemierzając samo centrum, odwiedzając Kazimierz czy udając się na przedmieścia, nie sposób się nie zauroczyć. Jak jednak zmieniała się stolica Małopolski na przestrzeni lat? Co myślą o tym mieście turyści i dlaczego w ogóle decydują się odwiedzić nasz kraj? Opowiedziała nam o tym Ola, która urokami pracy jako przewodniczka oraz ciekawostkami o Krakowie dzieli się także na swoim instagramowym profilu – Akcent Krakowski.
Zapowiedz siebie!
Mam na imię Ola i jestem przewodniczką po Krakowie. Od ponad 10 lat pomagam zwiedzać Kraków i dzielę się swoją wiedzą na temat miasta. Początkowo tylko offline, czyli w trakcie spacerów, a od pandemii też wirtualnie, na Instagramie.
Jak zostać przewodniczką?
Ten zawód już od wielu lat jest wolny, czyli nie trzeba spełniać żadnych wymogów, ani zdawać żadnych egzaminów, żeby móc oprowadzać, np. po Krakowie. Natomiast radziłabym się uzbroić w wiedzę i nie polegać tylko na łucie szczęścia. Jeśli zatem mamy w sobie na tyle dużo determinacji, to możemy pozyskać tę wiedzę samodzielnie, z książek, ale można również zapisać się na kursy szkoleniowe. Bardzo to polecam, bo wtedy także mamy kontakt z bardziej doświadczonymi osobami. Jednak tak naprawdę, mimo że wiedza to oczywiście bardzo ważny aspekt, to kluczem do sukcesu jest osobowość, to, jak współpracujemy z ludźmi, bo potem nikt nie słucha tego, czego wyuczyliśmy się na kursie, tylko ludzie oczekują ciekawej atmosfery wokół wycieczki. Bez osobowości niestety daleko nie zajdziemy w tym zawodzie.
Czy dobrze rozumiemy, że nikt nie weryfikuje wiedzy przewodników?
Istnieje oddolna inicjatywa przewodników, którzy powołali Federację Stowarzyszeń Przewodnickich. Oni zajmują się certyfikacją. Jednak podejście do tego egzaminu jest dobrowolne. Jest to oczywiście dobrze widziane, gdy masz odznakę, ale teoretycznie, nie jest ona konieczna. I jak się okazuje, z moich ostatnich sond w mediach społecznościowych, ludzi totalnie nie obchodzi to, czy przewodnik ma uprawnienia, czy wręcz przeciwnie. Ważne, żeby było ciekawie i z werwą.
Dlaczego zdecydowałaś się akurat na taką profesję? Czy jest to zajęcie na pełen etat?
Już od studiów pracuję w turystyce i przechodziłam przez różne szczeble kariery. Po próbach pracy w informacji turystycznej czy turystyce wyjazdowej zagranicznej, doszłam do wniosku, że chyba najbardziej podoba mi się to moje własne podwórko i zaczęłam się specjalizować w Małopolsce oraz Krakowie. Jest to teraz moja stała praca w ramach działalności gospodarczej. Poza Krakowem oprowadzam też na terenie Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Pochodzisz z Krakowa?
Nie, pochodzę z Łodzi, ale zawsze powtarzam, że ci przyjezdni są najbardziej gorliwi, więc dużo osób, które stąd nie pochodzi, wie więcej o mieście niż rodowici Krakowianie.
Czy w dobie wszechobecnego internetu, ludzie nadal decydują się na zwiedzanie miasta z przewodnikiem?
Myślę, że internet, media społecznościowe czy audioguide’y są sporą konkurencją. Natomiast rynek usług i klientów jest bardzo szeroki. Oczywiście, jeśli ktoś będzie chciał zaoszczędzić, to przeczyta sobie na Wikipedii. Są też ludzie, których w ogóle nie interesuje miasto, bo przyjechali się tu tylko zabawić. Jednak w pewnym wieku, bardziej cenimy już sobie to, aby czegoś się dowiedzieć, coś przeżyć, poznać. Popatrzeć na miasto, które lubimy oczami osoby je zamieszkującej. To jest najczęściej przykład tych osób, decydujących się na wycieczki. Wolą zapłacić i mieć w zamian za to fajnej jakości usługę.
Co według Ciebie wyróżnia Kraków? Czym miasto Cię zauroczyło, że postanowiłaś tu zamieszkać?
Kiedy 10 lat temu przyjechałam do Krakowa, był to dla mnie oczywisty wybór, ze względu na ofertę kulturalno-artystyczno-historyczną. Łódź wówczas kompletnie tego nie oferowała. Myślę, że tak naprawdę wtedy było tylko z 5 takich miast, gdzie coś się działo. Teraz to oczywiście zaczyna się zmieniać. Śmieję się, że Łódź zaczęła się zmieniać na lepsze od momentu, gdy z niej wyjechałam. Obecnie już nawet w mniejszych miastach powiatowych można znaleźć coś dla siebie i spędzić ciekawie czas wolny. Uważam mimo to, że Kraków zawsze będzie szczególnym miejscem, bo jest nieodłącznym elementem naszej historii. Gdy otworzymy książki w poszukiwaniu historii, zawsze jest obecny Kraków, Wawel, polscy królowie, renesans, Sukiennice, Wyspiański. Dodatkowo, to miasto jest po prostu ładne. Jest „cukiereczkiem”, zwłaszcza biorąc pod uwagę Kazimierz czy Stare Miasto.
Mówi się, że w Krakowie do dziś odczuwalna jest historia przodków. Czy turyści mają podobne odczucia?
Tak, zdecydowanie. Jeśli ktoś już rzeczywiście decyduje się na zwiedzanie miasta z przewodnikiem to dlatego, że darzy jakąś sympatią to miejsce i chce lepiej poznać Kraków, bo np. był tu już kilka razy, począwszy od wycieczki szkolnej 20 lub 30 lat temu, a skończywszy na city breakach. I to najczęściej pojawia się w rozmowach, że tak naprawdę tyle razy już w tym Krakowie byli, a nic o tym mieście nie wiedzą.
Kraków, jako miasto, skrywa według Ciebie dużo tajemnic?
Myślę, że jest bardzo dużo takich tajemnic, o których nie wiedzą nawet mieszkańcy Krakowa. A to dlatego, że nie zastanawiamy się nad tymi rzeczami na co dzień. Dla mnie taką największą tajemnicą i tym co mnie najbardziej kręci w zawodzie przewodnika, to fakt, że cała historia jest tak naprawdę pełna nieznanych wątków. My mamy utrwaloną wersję historii, np. jeśli chodzi o królów czy zabytki, wyniesioną ze szkoły. Jednak to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej, bo pod tym wszystkim jest tyle różnych opowieści, które nie nadają się do przekazu publicznego, a są o wiele ciekawsze. I to właśnie je staram się odgrzebywać i przekazywać podczas swoich wycieczek.
A mogłabyś zdradzić jedną z takich ciekawostek?
Jednym z moich ulubionych tematów są polscy władcy i ich życiorysy. Mało osób wie, że Kazimierz Wielki – jedyny król Polski z przydomkiem „Wielki”, prawdopodobnie wcale nie potrafił pisać i odznaczał się bardzo rozbuchanym temperamentem. Dużym wsparciem na arenie międzynarodowej, szczególnie na początku królewskiej drogi, była natomiast jego siostra Elżbieta Łokietkówna. Jako żona węgierskiego króla, a było to wówczas jedno z większych imperów w Europie, lobbowała poniekąd na rzecz młodszego brata. Wspaniała postać, a właściwie w ogóle się o niej nie mówi w kontekście polskiej korony.
Masz swoje ulubione miejsce w Krakowie?
Ja bardzo lubię Bronowice, bo zaczęłam się interesować krakowskim folklorem. Wtedy odkryłam, że na Bronowicach Małych zachowało się bardzo dużo ludowego Krakowa. Zarówno biorąc pod uwagę budownictwo, zwyczaje, ale i pamięć ludzi oraz przywiązanie ich do tradycji, które znamy np. z „Wesela”.
Zdarza Ci się rozmawiać z mieszkańcami Krakowa o ich historiach?
Tak. Chociaż pracuję głównie z osobami przyjezdnymi, ale zdarza się też, że na spacery przychodzą osoby stąd, więc wtedy, jeśli mają coś do powiedzenia, to dzielimy się wspólnie tą wiedzą. Ja chętnie także przyjmuję takie rodzinne historie, zwyczaje, które kultywowali w domu, bo jest to fajny dodatek do znanej mi już historii.
Jest jeszcze dużo Krakowa przed Tobą do odkrycia?
Masa! (śmiech) Ja się w pracy tak naprawdę kręcę po Starym Mieście, Kazimierzu, Wawelu i Podgórzu. Wszystkie inne miejsca są tylko przeze mnie liźnięte, ale nie spenetrowałam ich tak dogłębnie, jakbym chciała. Nie wspominając już o miejscach, które są dookoła Krakowa.
Jaka największa zmiana zaszła według Ciebie w ostatnich latach w Krakowie?
Wydaje mi się, że zdecydowanie powiększyła się oferta miasta, na każdej płaszczyźnie – kulinarnej, form spędzania wolnego czasu, różnorodności zajęć czy ludzi. Kraków jest coraz bardziej miastem międzynarodowym. Nawet osoby, które tu kiedyś mieszkały i wyjechały, a przyjeżdżają je odwiedzić, zauważają znaczną liczbę osób mówiących w różnych językach i o różnych kolorach skóry.
Z Twojego punktu widzenia jest dziś więcej turystów, niż miało to miejsce jeszcze kilkanaście lat temu?
Tak, jest zdecydowanie więcej turystów. Gdy ja tu przyjechałam i zaczęłam pracować w turystyce, weszłam już w rozpędzającą się lokomotywę, która bardzo gwałtownie zahamowała w okresie pandemii. Dopiero wtedy nam wszystkim się oczy otworzyły, ile tak naprawdę tu było ludzi (śmiech). Teraz powoli to na nowo wraca, więc turystów jest znowu więcej, a dodatkowo pojawiają się nowe grupy, m.in. z Bliskiego Wschodu, które upodobały sobie Polskę i bardzo chętnie tu przyjeżdżają.
Dlaczego ludzie decydują się odwiedzać nasz kraj? Dowiadujesz się o tym podczas rozmów z turystami?
Przede wszystkich historia. Jeśli zaś chodzi o Kraków, to Muzeum Auschwitz-Birkenau. Mam nawet czasami wrażenie, że Kraków jest tylko na takich wycieczkach dodatkiem do Auschwitz. Zdecydowanie turystów przyciągają wciąż do Polski ceny. Porównując jakość do ceny, jest to dla innych bardzo atrakcyjne. I jedzenie. Każdy coś kojarzy z polskiej kuchni i jak tu trafia, to jeszcze bardziej nabiera apetytu, żeby czegoś spróbować. Dużo jest też takich osób, które kiedyś poznały jakiegoś Polaka, okazał się fajny, więc zdecydowały się przyjechać do Polski. Szczególnie z Wysp Brytyjskich.
A co nie podoba się turystom w Polsce lub w Krakowie?
Wydaje mi się, że to, co w całej turystyce, nie tylko biorąc pod uwagę Polskę, czyli nieuczciwość. Chęć wykręcenia ich do ostatniej złotówki, nie oferując w zamian nic, albo naprawdę bardzo mało.
Na swoim instagramowym koncie wspomniałaś, że gdybyś miała jeszcze raz podejmować pewne decyzje, to wcześniej zaczęłabyś pracować na własny rachunek, zamiast być „twarzą” biur turystycznych.
Tu można nawiązać do poprzedniego pytania, ponieważ chodzi właśnie o tę nieuczciwość. Są oczywiście biura podróży, zarządzane uczciwie, z dobrymi ofertami, profesjonalną obsługą i otwartością na klienta. Jednak jak grzyby po deszczu wyrastają też agencje turystyczne, nieliczące się z żadnymi z tych wartości. Dla chęci zysku tną wszelkie możliwe koszty, przez co efekt finalny jest dla turysty rozczarowujący. Taka współpraca, z mojej perspektywy, jest wtedy upokarzająca, bo przecież klienta nie interesuje, że to nie jest moja firma. Ja jestem twarzą tej wycieczki i albo obrywam na koniec dnia, albo zostawiam dobre wrażenie.
Kiedy oprowadzam pod swoim własnym „szyldem”, to mogę tworzyć naprawdę niezapomniane przeżycia tak jak lubię, czyli na najwyższym możliwym poziomie oraz brać za nie pełną odpowiedzialność. To jest ta różnica.
Czy w związku z tym polecałabyś osobom odwiedzającym nasz kraj wycieczkę z przewodnikiem np. na freelance, zamiast z biurem podróży?
Tak. Poszukałabym w internecie albo popytała ludzi w mieście, do którego się wybieram, czy mogą kogoś polecić. Sama tak robię, gdy podróżuję. Przeszukuję social media, strony internetowe i sprawdzam, z kim moja energia odpowiednio rezonuje i dzięki temu mogę zaplanować wycieczkę.
Myślisz, że Kraków to już Twoje miejsce docelowe?
Tak! Jak się bardzo denerwuję to sobie myślę, że wyjeżdżam do Gdańska. Jednak prawda jest taka, że moje serce jest tutaj, ale i za dużo pieniędzy zainwestowałam w Kraków, aby z niego wyjeżdżać. Dla mnie to nie byłaby tylko zmiana miejsca zamieszkania, ale i zmiana całej drogi zawodowej. Jestem już po etapie zmian, burzy i naporów (śmiech). Teraz zostałam ustabilizowaną przewodniczką po Krakowie.
Chciałabyś coś na koniec przekazać naszym Czytelnikom i Czytelniczkom?
Chciałabym zachęcić do tego, abyście dali się ponieść temu miastu. Oczywiście, zawsze warto zajrzeć do jakiegoś przewodnika, audioguida, albo nawet Wikipedii, żeby dowiedzieć się czegoś nowego. Jednak warto czasami te wszystkie bodźce odciąć, przechadzać się po mieście, rozglądać. Podążać za dźwiękami, zapachami i w ten sposób odkrywać meandry, wąskie uliczki, kamieniczki oraz wszystko to, co miasto ma najpiękniejsze.
Zapraszamy Was do odwiedzenia Instagrama oraz Facebooka Akcent Krakowski.
Tutaj możesz zostawić komentarz: