Peruka od dawna była częścią charakteryzacji w teatrze. Na przestrzeni lat zmieniały się jednak sposoby jej tworzenia tak, aby aktor czuł się w niej jak najbardziej komfortowo. Jak twierdzi sama Sylwia, na głowie aktora peruka ożywa. A według nas, gdyby nie takie osoby jak Sylwia, praca aktora, jak i sam teatr nie byłby dokładnie tym miejscem, jakie znamy z poziomu widza. Co w swojej pracy Sylwia lubi najbardziej, czy istnieje model idealnej peruki, a także które historie zza kulis teatru wywołują uśmiech na jej twarzy? Zapraszamy na wywiad!
Zapowiedz siebie!
Mam na imię Sylwia. Jestem kobietą zadowoloną z życia. Pracuję w teatrze jako charakteryzatorka i perukarka. Interesuję się sztuką i skończyłam właśnie studia związane z tą dziedziną. Tak dla przyjemności trochę, po czterdziestce. Od dziecka uwielbiam także wszystko, co wykonuje się ręcznie – szyję, robię na drutach. Wszelkie działania manualne to jest coś, co mnie uspokaja i co bardzo lubię.
Mogłabyś powiedzieć nam na czym dokładnie polega praca perukarki, a na czym charakteryzatorki?
Istnieje oczywiście osobny zawód perukarz, kiedy ludzie wykonują peruki do prywatnego użytku, na przykład dla ludzi po chemioterapii. Natomiast, w zasadzie od początku istnienia zawodu charakteryzatora, zawód perukarz był jakby integralną częścią tego pierwszego. Dlatego, że charakteryzacja to jest zmiana aktora – nie tylko makijażem, ale też zmianą fryzury, co często łączy się z założeniem peruki. Do tego też oczywiście można zaliczyć wąsy, brodę, baki, brwi. Ludzie sobie z tego nie zdają sprawy i często mylą charakteryzatora z wizażystą. Wizażysta zrobi tylko makijaż, a charakteryzator robi charakteryzację, czyli dopasowuje zewnętrzny wygląd aktora do postaci, którą gra. A makijaż ma tylko upiększyć.
Skąd decyzja o wybraniu tak wyjątkowego zawodu?
To jest trochę przypadek. W ostatnich klasach liceum, wiadomo, wszyscy się decydują na kierunki studiów, czy szkół, do których pójdą. Ja chciałam pójść na Akademię Sztuk Pięknych. Próbowałam tam się dostać, ale nie udało się. Później stwierdziłam, że tak naprawdę to chciałabym mieć jakiś bardzo ciekawy i unikatowy zawód. I wtedy mojej mojej koleżanki z liceum siostry znajoma powiedziała mi o tej szkole i to mnie zainteresowało. I gdzieś tam to łączyło moje zamiłowanie do sztuki i do prac manualnych. Także stało się to trochę przypadkiem, ale szybko się okazało, że praca w teatrze bardzo mi się podoba.
Ciekawe jest też to, że jest to ginący zawód, szczególnie w Polsce. Perukarzy jest coraz mniej, więc często mi się również zdarza robić peruki do innych teatrów, bo często się okazuje, że reżyser ze scenografem zaplanują spektakl, a nie ma kto takich peruk zrobić. Kiedyś zdarzyło mi się lecieć ze zrobionymi do spektaklu perukami do Szczecina samolotem. Teraz, kiedy nie ma już szkół charakteryzacji uczących tego rzemiosła, w teatrach pracują głównie wizażystki, które po prostu robią makijaże. Kiedyś była w Warszawie kultowa szkoła ucząca zawodów związanych z teatrem i kiedy się zamknęła, teatralni rzemieślnicy nie byli dalej kształceni.
Jesteś cierpliwym człowiekiem?
To jest bardzo ciekawe pytanie. W moim przypadku to działa trochę podobnie, jak sytuacja, gdzie wielu aktorów opowiada o tym, że są bardzo nieśmiali i aktorstwo leczy ich nieśmiałość. Jestem z natury osobą bardzo niecierpliwą i sama się sobie dziwię jak ja jestem w stanie wytrzymać siedząc kilka, a czasami nawet kilkanaście godzin nad peruką. Jest to dla mnie samej niezrozumiałe, bo zazwyczaj jestem niecierpliwa i się szybko wkurzam, a jednak robienie peruk mnie uspokaja.
W takim razie ile czasu zajmuje Ci stworzenie peruki?
Na to pytanie nie da się odpowiedzieć prosto, dlatego, że nie ma czegoś takiego jak wyliczony czas na zrobienie peruki. To zależy od bardzo wielu rzeczy. W 90% przypadków, kiedy dostaję zlecenie, to okazuje się, że muszę je zrobić na wczoraj, często kosztem nieprzespanych nocy albo mojego zdrowia. To jest bardzo mozolna praca i długotrwała. Jest tyle różnych rodzajów peruk, które robi się z różnego rodzaju włosów, że naprawdę ten czas może się różnić bardzo, bardzo od siebie. Jeśli porównamy na przykład podstawową perukę barokową ze sztucznych włosów, a perukę zrobioną do filmu z naturalnego włosa, to zrobienie tej drugiej zajmuje kilka razy więcej czasu.
Tworzenie których peruk sprawia Ci więcej satysfakcji?
Bardziej lubię robić peruki stylowe i barokowe. Wymagają one myślenia, czasami opracowania jakichś rozwiązań. Dlatego, że teraz te peruki robi się inaczej niż kiedyś. Peruka do filmu, oczywiście taka naturalna, daje o tyle satysfakcję, że kiedy aktorka zakłada ją na głowę i nie widać, że ma perukę, to to jest najlepszy komplement i najlepsza ocena naszej pracy. Natomiast sama praca przy takiej peruce jest bardziej żmudna bardziej nudna, niż przy czymś fantazyjnym.
Mówisz o zadowoleniu z efektów końcowych swojej pracy, jesteś perfekcjonistką?
Nie chciałabym się do końca zdradzać. (śmiech) czasami jest tak, że czas nie pozwala na bycie perfekcjonistą i wtedy liczy się efekt. Wielokrotnie trzeba w trakcie pracy nad peruką z czegoś zrezygnować, żeby oddać perukę w terminie. Wtedy przede wszystkim istotna jest wyobraźnia i gen wynalazczości. Trzeba opracować taką metodę, żeby ona wyglądała dobrze i aby się sprawdzała w określonych, czasem trudnych warunkach.
Wspominałaś, że jesteś efekciarą. Co czujesz widząc efekt końcowy swojej pracy?
Czasem jestem bardziej zadowolona, czasem mniej, jak każdy. Zdarza się, że peruka, która wydaje się niezbyt efektowna i kiedy ją się zdejmie z drewnianej głowy, na której się ją robi, wygląda po prostu nijak, założona na głowę aktorki nagle ożywa, a peruka, która wydaje nam się piękna i wspaniała, wymaga jeszcze trochę czasu na poprawki, żeby nabrała charakteru. Także to jest bardzo indywidualna sprawa.
Co wyróżnia Twój zawód na tle innych?
Przede wszystkim niesamowity jest w ogóle teatr jako machina. Coś co działa i na co pracuje wiele osób. Spektakl teatralny to jest efekt pracy wielu, wielu ludzi o unikatowych profesjach. Bardzo mnie to fascynuje i uwielbiam pracę za kulisami teatru. Mam też w swoim życiu epizod pracy na planie filmowym. Oczywiście, było to bardzo ciekawe doświadczenie. Finansowo bardziej opłacalne niż praca w teatrze. Natomiast ja się tam po prostu nie mogę odnaleźć. Podoba mi się atmosfera teatru, pasują mi godziny pracy, czyli to, że pracuję po południu, cały klimat. Też jest trochę tak, że aby pracować w teatrze, poza umiejętnościami w dziedzinie charakteryzacji, fryzjerstwa, perukarstwa, to trzeba też mieć wyjątkową zdolność poruszania się w teatrze. Scena i kulisy to jest bardzo specyficzna rzeczywistość I przestrzeń, w której trzeba umieć się poruszać, żeby wykonywać pracę. Każdy dzień to jest dla mnie nowa przygoda. Pracuję od 20 lat w zawodzie, I oczywiście wiadomo, są lepsze i gorsze chwile, ale ta praca to jest dla mnie najwspanialsza zabawa.
Jak wygląda Twoja praca nad daną charakteryzacją?
W swojej pracy ja jestem odtwórcą. To znaczy, że przychodzi do mnie na przykład scenograf, czy kostiumograf, przynosi projekt albo rozmawiamy na temat charakteryzacji, peruk, fryzur, czy innych dodatków z włosów i ja ewentualnie proponuję wtedy jakieś rozwiązania. Te rozmowy są ważne, dlatego, że wiele osób nie pracujących na co dzień w teatrze nie zdaje sobie sprawy, że wymyślą coś, co jest świetne, ale to się na przykład nie sprawdzi, bo aktor ma na założenie peruki dwie minuty. Wtedy trzeba szukać takich rozwiązań, które mu i także mnie to ułatwią. Jestem zatem od takiego technicznego myślenia. Oczywiście dostaje też bazowe projekty i wtedy wykonuje research historyczny, jeżeli są to fryzury inspirowane epoką, dzięki któremu wiem, jaki ma być finalny efekt.
Czy istnieje model peruki idealnej dla aktora? Są jakieś aspekty, na które szczególnie zwraca się uwagę?
Model idealnej peruki dla aktora to jest brak peruki (śmiech). Aktorzy mają często z tym problem. Na przykład w teatrze, w którym pracuję, aktorzy bardzo ekspresyjnie pracują ciałem i często te peruki, jako ciało obce, im przeszkadzają. Idealna peruka musi jak najlepiej wyglądać, czyli jeśli jest to peruka imitująca naturalne włosy, to jak najbardziej naturalnie. Jeśli ma być jakaś fantazyjna, to oczywiście musi być spektakularna. I przede wszystkim musi być lekka. Na przykład peruki barokowe noszone kiedyś ważyły kilkanaście kilogramów. Teraz to w teatrze nie przejdzie.
Warto także wspomnieć, w jaki sposób zakłada się peruki. Aktorce zwija się włosy pod perukę tak, żeby jak najbardziej przylegały do głowy, często owija się włosy pasmami dookoła głowy i gęsto spina wsuwkami. Potem się zakłada specjalną opaskę, do której przypina się perukę spinkami. Zdarza się też, że precyzyjną perukę pod kamerę, która musi wyglądać jak najbardziej wiarygodnie, zrobioną z cieniusieńkiej siateczki i przykleja się specjalnym klejem, oczywiście bezpiecznym dla skóry. Klej jest zrobiony z żywicy. Używa się go od dziesiątek lat w teatrze.
Wspominałaś o tym, że kiedyś peruki barokowe były bardzo ciężkie. W jaki sposób to się zmieniło na przestrzeni lat?
Zmieniają się technologie. Jak się siedzi w jakimiś zawodzie, na przykład w perukarstwie, to zna się firmy specjalizujące się w akcesoriach i produktach, które ułatwiają robienie peruk, i które podążają z duchem czasu. Te materiały są coraz bardziej nowoczesne. Kiedyś perukę szyło się ze specjalnej bawełnianej siatki. Wszystko się szyło ręcznie. Teraz są na przykład takie materiały, które pod wpływem wysokiej temperatury formuje się na odpowiedni kształt i nawet ich nie trzeba zszywać, bo się sklejają. Jest mnóstwo ułatwień, które też dają komfort pracy. Ostatnio z koleżanką zamieniłyśmy metalowe stelaże w perukach barokowych na stelaże z plastikowych fiszbin. To wynika z własnego doświadczenia i poszukiwania rozwiązań, żeby zrobić bardzo dużą i zarazem bardzo lekką perukę. W jednym spektaklu mamy peruki, które mają kilkadziesiąt centymetrów wysokości, a aktorki w zasadzie nie czują ich na głowach. Oczywiście trzeba te peruki też odpowiednio przypiąć, żeby aktorki miały komfort, że coś takiego wielkiego im się w żadną stronę nie zsunie. To wszystko wynika z chęci zrobienia przyjemności i aktorowi, żeby miał wygodnie, jak również sobie, aby odkrywać nowe rozwiązania. Tak jest w moim przypadku, ale znam wiele perukarek, które robią jeszcze peruki starymi metodami i wtedy one są po prostu takimi trochę czapkami.
Masz jakąś swoją ulubioną charakteryzację?
Ja jestem w pracy od zadań specjalnych, jak trzeba coś dziwnego wymyślić. Z reguły jest to podyktowane brakiem czasu. Wiadomo, w filmie można zrobić super charakteryzację, która trwa pięć godzin. Aktor przychodzi na plan, charakteryzatorka go charakteryzuje. W teatrze nie ma na to miejsca i czasu. Po pierwsze, żaden aktor nie przyjdzie tyle wcześniej przed spektaklem. Po drugie, na zmiany, które często się odbywają w trakcie spektaklu, ma się maksymalnie kilkanaście minut. Dlatego inwencja twórcza to jest coś, co jest podstawą mojego działania. Jeżeli chodzi o charakteryzację to z koleżanką, z którą pracuję wspominamy taką, kiedy miałyśmy około półtorej minuty na ucharakteryzowanie nagiej aktorki na ducha – ona się musiała rozebrać, a my musiałyśmy upiąć jej włosy i całe ciało pomalować jasnym podkładem. Musiałyśmy się naprawdę nagłówkować jak to zrobić, żeby zdążyła na czas na scenę. W rezultacie zrobiłyśmy miksturę z różnego rodzaju podkładów i balsamu do ciała. Zrezygnowałyśmy z pędzli, używałyśmy dłoni, ponieważ wtedy ma się większą powierzchnię do pracy. Aktorka z nami współpracowała i nam pomagała, więc we trzy jakoś nam się udało to zrobić.
Wspominasz jeszcze inne ciekawe lub zabawne historie?
Najlepsze smaczki, na które wszyscy czekają to, tzw. anegdoty teatralne. I oczywiście w charakteryzatorskim środowisku też to się zdarza. Na przykład w jednym spektaklu, gdzie aktorka gra barokową postać, ma barokową sukienkę i perukę, okazało się, że aby dojść ze swojej garderoby na scenę to musi się ciągle schylać i chodzić bokiem, bo ani w wysokości ani w szerokości nie jest w stanie przejść przez drzwi. Wyglądało to bardzo śmiesznie. I wtedy sobie uświadamiamy, dlaczego w tamtych czasach w pałacach i zamkach były takie szerokie drzwi. Zdarzają się też sytuacje, kiedy peruka się zsunie, czy aktorowi odklei się wąs i wtedy, no niestety nie ma co zrobić. Aktor musi radzić sobie z takimi sytuacjami, ograć to, czy odwrócić się bokiem. Czasem da się też gdzieś na chwilkę z boku stanąć i zrobić poprawkę. Teatr to jest żywy organizm, także jak się idzie to pracy, to się jest nastawionym na przygodę każdego dnia.
W innym spektaklu mam również taki moment, że zakładam aktorce na scenie perukę i przed nią jest taka siatkowa kurtyna. Na tej kurtynie wyświetlana jest projekcja i zakładając tę perukę bardzo szybko, w zasadzie w ciemnościach, cały czas tylko się modlę, żebym zdążyła zejść zanim podniesie się ta siatka, aby nie zobaczyli mnie widzowie. Naprawdę trzeba cały czas myśleć i być uważnym, mieć oczy dookoła głowy. Najlepiej jeszcze ubierać się na czarno, żeby w kulisach nie świecić na przykład żółtą bluzką. Dlatego w zasadzie cały zespół techniczny obsługujący spektakl ubiera się na czarno.
Stresują Cię takie sytuacje?
Stresują mnie czasami, kiedy na przykład pracuję z trudną aktorką. Gdy ona nie współpracuje albo się denerwuje i wtedy wszystko spoczywa na mnie. W sytuacji jeśli krzywo założę perukę i ona nie powie: „jest krzywo, popraw, bo ja nie mam lustra i nie widzę tego.” Wtedy muszę czuwać nad wszystkim sama. To jest dla mnie stresujące, bo biorę za to odpowiedzialność.
Charakteryzacja bywa czasem powrotem do przeszłości? Zgadzasz się z tym, że charakteryzator jest poniekąd nauczycielem historii?
Tak. Prowadzę czasami warsztaty z dziećmi z charakteryzacji. Zawsze im opowiadam, że charakteryzator, który chce być w swojej pracy dobry musi mieć wiedzę z wielu dziedzin. Z historii sztuki, bo do momentu kiedy nie wynaleziono fotografii, wiedzę na temat wyglądu osób żyjących w tamtych epokach, czerpie się właśnie z historii sztuki – z obrazów, rzeźb, ewentualnie z jakichś opisów w książkach. Kiedy robi się charakteryzacje z ranami, czy siniaki, to trzeba wiedzieć jak się zachowuje rana bądź siniak. Należy wiedzieć, że na początku jest bordowy, potem się zmienia na żółty, i tu przydaje się podstawowa wiedza z anatomii, medycyny. Oczywiście wiedza o historii kostiumów też jest istotna. W różnych epokach były różnego rodzaju dodatki do włosów, specyficzne upięcia. W niektórych były modne warkocze, w innych ich w ogóle nie było. Także charakteryzator cały czas musi gdzieś szukać informacji. Teraz w tym pomaga Internet, ale są sytuacje, w których trzeba pooglądać trochę sztuki, dowiedzieć się jak wyglądały na przykład fryzury.
Myślałaś kiedyś aby oprócz peruk w teatrze, zająć się także tworzeniem peruk na co dzień?
To jest trochę tak, że trzeba się na coś zdecydować. Pracując w teatrze, mając jeszcze jakieś inne zajęcia, to nie ma czasu, żeby robić takie peruki. Są perukarze, którzy się w tym specjalizują. Teraz jest też tak, że sprowadza się moduły z Chin i się je personalizuje. Jest to tańsze rozwiązanie, bo zrobienie peruki od podstaw jest bardzo kosztowne. Dlatego osoba, która jest w trudnej sytuacji życiowej często musi zbierać pieniądze na perukę. Są fundacje, które wspomagają takich ludzi. Zbierają fundusze i zbierają włosy, które w specjalistycznym sklepie potrafią kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych za kilogram. To są olbrzymie pieniądze.
Obecnie często można zaobserwować, że nawet podczas sesji zdjęciowych kobiety często decydują się na założenie peruki. Uważasz, że peruki przeżywają teraz swoją drugą młodość?
Tak, oczywiście. To wynika też z tego, że peruki stały się łatwiej dostępne. Kiedyś, żeby sobie zrobić zdjęcie w peruce, trzeba było mieć kogoś znajomego w teatrze albo udać się do teatru, który je za pieniądze wypożyczał. Często też te peruki były trochę zużyte, stare, więc trzeba się było nakombinować, aby coś z tego zrobić do zdjęcia. Natomiast teraz można sobie wszystko kupić na tanich chińskich platformach sprzedażowych online. Jest mnóstwo sklepów, gdzie można kupić peruki za paręset złotych. A na sesjach to nawet często nie są peruki, tylko upina się pasma włosów, bo liczy się wtedy tylko krótkotrwały efekt. Nie musi to być coś, co jest spójne i będzie się trzymać, gdyż ma to posłużyć tylko do zrobienia zdjęcia. Dlatego sklepy sprzedają włosy w różnych kolorach tęczy. Zatem oczywiście, stylizacja, fryzury i wykorzystywanie takich elementów perukarskich stało się teraz modne.
A jak wygląda koloryzacja peruk?
Peruki naturalne, czyli te z naturalnych włosów, farbuje się tak jak normalnie włosy, czyli farbą do włosów. Są takie specjalne drewniane głowy, na które się peruki nakłada, mocuje, podkłada się pod kran, myje i farbuje. Natomiast peruki barokowe, które z założenia, w klasycznym wydaniu są białe, robi się ze specjalnego białego sztucznego włosa z wiskozy. Ewentualnie czasami wykorzystuje się włosy ze zwierząt – bawoła albo jaka. To są włosy sprowadzane z Azji i mają różne odcienie. Czasami są śnieżnobiałe, czasami lekko kremowe. Te włosy wykorzystuje się do robienia lepszej jakości peruk. A oryginalne peruki barokowe robiło się z końskiego włosia, dlatego z reguły były one białawe lub lekko szare. Można to zaobserwować na obrazach. W cenie były najbardziej jasne, końskie włosy z ogona i grzywy. Teraz są specjalne firmy specjalizujące się we włosach. Włosy są poselekcjowane, jeżeli chodzi o długość, wyczyszczone, czyściutkie, pachnące i popęczkowane. Także to nie jest tak, że się dostaje kępę włosów wyciętych ze zwierzęcia, tylko jest to super przygotowany, wysokiej jakości produkt. Tak jak krawiec kupuje jedwabny materiał, to perukarz kupuje super jakości włosy z bawoła.
Chciałabyś coś jeszcze przekazać czytelnikom Zapowiedz?
Chciałabym powiedzieć, żeby zawsze pamiętali, że czasami za kulisami pracuje więcej osób niż na scenie i są one także częścią spektaklu, który widz ogląda.
Zobacz także inne rozmowy.
Podziwiam i cenię ludzi z nietypowymi i rzadkimi zawodami. peruki tworzy zjawiskowe, widać, że wkłada w swoja pracę mnóstwo czasu i serca:)
To zupełnie jak my! I robimy co w naszej mocy, aby takie osoby pojawiały się u nas na blogu. 🙂 I straasznie się cieszymy, że Sylwia zgodziła się opowiedzieć nam o tym niesamowitym zawodzie. My byłyśmy zachwycone jej opowieścią, no i rzecz jasna, perukami, które tworzy! ❤
Fascynująca osoba, zawód, wywiad. Połknęłam. Tak, na efekt spektaklu pracuje wiele osób, o istnieniu większości z nich na ogół nie mamy pojęcia, więc naprawdę świetnie, że można było zajrzeć za kulisy. Anegdota o locie do Szczecina z perukami – miód 🙂
Ludzie z pasją <3
Robi wrażenie! Podziwiam ☺️
Na nas też! ❤ I skaczemy z radości, że możemy takie wspaniałe osoby, jak Sylwia, u nas gościć! ?
Interesująca kobieta, nietypowy, ale ciekawy zawód. Szkoda, że jest ginący w Polsce. Może czasem coś się zmieni w tym kierunku.
Bardzo się cieszymy, że wywiad Ci się podobał! 🙂 Po Sylwii totalnie widać, że praca jest jej pasją! Piękne to jest! I też się cieszymy, że zwróciła uwagę na to, że na powstanie spektaklu składa się praca naprawdę wielu osób. Na scenie widzimy jedynie aktorów, ale za każdym spektaklem kryje się praca wielu zdolnych ludzi, o których nie możemy zapominać, i których warto docenić! A anegdota o Szczecinie świetnie pokazuje, że obecnie perukarka to naprawdę zawód unikatowy! 🙂
Świetny wywiad, czytałam z ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza, że peruki w pewnym sensie mnie interesują : co dwa lata ścinam swoje włosy dla fundacji Rak&roll.
To cudownie! ❤️ Ta fundacja jest świetnym miejscem, które naprawdę robi wiele dobrego! Mamy nadzieję, że u nas kiedyś również znajdzie się ten wątek. Gratulujemy i oby takich ludzi było jak najwięcej! ❤️
Ooo nie wiedziałam iż jest taki zawód
W takim razie, cieszymy się, że dzięki Sylwii dowiedziałaś się czegoś nowego. 😉 Często patrząc na spektakl teatralny, nie zastanawiamy się co dzieje się za kulisami. A tam dzieje się naprawdę dużo i pracuje tam cała masa osób, bez których to wszystko by się nie udało. Wśród takich osób jest właśnie nasza zdolna Sylwia! ?
Świetna sprawa i bardzo ciekawa rozmowa,dobrze było się dowiedzieć czegoś nowego i interesującego:)
Bardzo, ale to bardzo nas cieszy, że rozmowa Cię zaciekawiła. 😉 Nie ukrywamy, że my też byłyśmy straszliwie zainteresowane opowieścią Sylwii i też dowiedziałyśmy się sporo rzeczy, o których nie miałyśmy pojęcia! 🙂 No i zapraszamy na kolejne wywiady, mamy nadzieję, że to będzie kolejna szansa, aby dowiedzieć się czegoś nowego. 🙂
Szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam, że można zostać perukarką. Super wywiad. Lubię dowiadywać się nowych rzeczy.
Dziękujemy! Można, można! 🙂 I właściwie trudno wyobrazić sobie teatr bez pracy charakteryzatora. 😉
Wreszcie przeczytałam. Ta rozmowa wciągnęła mnie najbardziej ze wszystkich do tej pory! Przypomniałam sobie jak w dzieciństwie kilka razy czytałam książkę Ofelia, o takiej dziewczynce, która wychowała się w teatrze, bo tam pracowała jej mama – muszę ją gdzieś odszukać. Od tamtej pory mam ogromną słabość do teatru, szczególnie do tego, co dzieje się właśnie za kulisami. I nie będę oryginalna – dowiedziałam się z tej rozmowy o tylu nowych rzeczach!
Bo Sylwia jest genialna i w niesamowity sposób opowiada o swojej arcyciekawej pracy! ❤️ My jesteśmy totalnie zauroczone tym co robi i jak o tym opowiada. Dla nas cała rozmowa, pytanie za pytaniem, była odkrywaniem coraz to nowych rzeczy. To co się dzieje za kulisami jest strasznie ciekawe, a dla wielu przecież nieodkryte. Widzimy spektakl i efekt końcowy, ale często nie zdajemy sobie sprawy kto za tym wszystkim stoi, jak wiele przygotowań to wymaga itd. A przecież bez osób za kulisami teatr nie wyglądałby tak jak wygląda. 😉
Nie zdajemy sobie sprawy, ile osób pracuje przy jednym przedstawieniu. Często nawet nie myślimy o zawodzie perukarza, a przecież nawet przy niektórych współczesnych sztukach aktorzy dostosowują się do potrzeb roli, i włosy, które wydaja nam się prawdziwe, są peruka. Bardzo ciekawy wywiad, dziękuję! Pozdrawiam serdecznie!
Zgadza się i gdyby nie tacy ludzie jak Sylwia, te charakteryzacje, a co za tym idzie spektakle nie wyglądałyby tak jak wyglądają. 🙂