Decydując się na posiadanie jakichkolwiek zwierząt, powinniśmy brać pełną odpowiedzialność za ich zdrowie, także to psychiczne. I właśnie w jego utrzymaniu, mogą pomóc nam osoby specjalnie w tym obszarze wykwalifikowane. Jedną z nich jest nasz gość – behawiorystka zwierząt, Paulina Szczygielska. Dzięki niej, dowiemy się, m.in. tego, w jaki sposób należy pracować z własnym pupilem i jakie pozytywne skutki może przynieść, np. fitness dla psów.
Zapowiedz siebie!
Paulina Szczygielska – mgr inż. Behawiorystyki zwierząt, Instruktor: Szkolenia psów, Dogfitness i Polskiej Ligii Nosework, Zoofizjoterapuetka. Swoją wiedzą i doświadczeniem dzielę się na prowadzonym przeze mnie na Facebooku fanpage „SpaceDogs”. Współpracuję z jedną z najbardziej rozpoznawalnych szkół dla psów w Lublinie – Akademią Pana Psa. Prowadzę tam zajęcia z Nosework,dog fitness, kursy posłuszeństwa i rehabilitację. Prywatnie jestem opiekunką dwóch Łajek Jakuckich, 2,5 rocznego Volanda (zawodnika Nosework i hobbystycznie biegającego Agility uparciucha) i 7 miesięcznego Serniczka, który dopiero poznaje podstawy pracy i psi savoir vivre. Ćwicząc z psami (swoimi i cudzymi) opieram się na najświeższej wiedzy. Skupiam się na budowaniu prawidłowej relacji człowiek-pies opartej na zrozumieniu i zaufaniu.
Skąd pomysł na taki rodzaj pracy?
Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie pracującej za biurkiem, wykonującej schematycznie wyuczone czynności. Za to zawsze czułam dziwną nić porozumienia z czworonożnymi przyjaciółmi. Chciałam połączyć to co od zawsze mnie fascynowało, z tym co chcę robić przez resztę życia. Idąc na studia nie sądziłam, że wsiąknę w ten psi świat tak bardzo. Już w czasie studiów zapisałam się na pierwsze kursy, seminaria i przepadłam. Szkolenie psów kojarzyło mi się na początku z wojskową musztrą. Nie jestem osobą, która byłaby w stanie psychicznie poradzić sobie z takim rodzajem pracy. Nie bez powodu kiedyś nazywało się to „tresurą”. Okazało się jednak, że wiedza na temat etologii, behawioru i sposobów modyfikacji zachowań posunęła się na tyle do przodu, że wszystkie przestarzałe metody zastąpiono zupełnie nowymi, pozytywnymi.
W Polsce świadomość dotycząca psychologii psów wciąż rośnie. Wraz z nią wzrasta zapotrzebowanie na zajęcia dla psów, terapie behawioralne, czy różnego rodzaju psie kursy. Każdy marzy o grzecznym pupilu, z którym przyjemnie spędzi czas. Czasem oczekiwania przerastają właścicieli i zamiast posłusznego pieska, mają sfrustrowanego, nieradzącego sobie w środowisku zwierzaka… Jestem od tego, żeby obie strony zrozumiały co oznacza „grzeczny” i wypracowały wspólny kompromis, nauczyły się ze sobą komunikować.
Praca z psami – brzmi bardzo kusząco. Dopiero potem okazuje się, że to praca z ich właścicielami, do których trzeba umieć dotrzeć.
Psychika zwierząt jest równie skomplikowana co nasza – ludzka?
Poruszając tematykę psychiki zwierząt, ciężko by mi było nie odnieść się do badań naukowych. Świat zwierząt jest wciąż bardzo mało odkryty, a obserwacje interakcji/procesów myślowych zwierząt uświadamiają nam, jak bardzo wąsko poznane jest to zagadnienie. Jedyne co mogę powiedzieć to, że zwierzęca psychika, bez względu na to czy to kot, pies, małpa czy słoń różni się od psychiki człowieka. Wiele osób zapomina, że pies nie jest człowiekiem, że nie możemy próbować odnaleźć w nim ludzkich zachowań i cech charakteru. Psy nie myślą jak ludzie. Opierają swoje zachowania na skojarzeniach, doświadczeniach. Potrafią powielać czynności, które przynoszą przyjemny skutek, powiązany z ośrodkiem nagrody w mózgu.
Wracając jednak do zwierząt jako ogółu, ludziom bardzo trudno przyjąć do wiadomości, że jakieś stworzenia oprócz ludzkiego gatunku są w stanie świadomie podejmować decyzje, planować czy rozwiązywać problemy. Jednak badania mówią jasno, że istnieją gatunki zwierząt, które w teście lustra (rozpoznawanie swojego odbicia) wykazywały oznaki samoświadomości – m.in. były to sroki i słonie. Warto jednak pamiętać, że nie można porównywać inteligencji różnych zwierząt. Test lustra zdają zwierzęta, których dominującym zmysłem jest wzrok. Nie można na tej podstawie powiedzieć, że psy, które nie radzą sobie z testem lustra, są mniej świadome, bo świat psa to zapachy. Lustro nie pachnie psem, a jedynie wygląda jak pies.
Czy właściciele zwierząt powinni korzystać z pomocy behawiorystów? Jeżeli tak, to kiedy?
W idealnym świecie do behawiorysty udają się ludzie, którzy dopiero planują zakup zwierzęcia. Po co? A dokładnie po to, żeby uświadomić człowiekowi co się wiąże z pojawieniem się w domu nowego członka rodziny, jak prawidłowo przeprowadzić wprowadzenie pupila do domu, czy lepiej i w jakich okolicznościach kupić, czy adoptować. Behawiorysta wysłucha oczekiwań przyszłego posiadacza psa/kota/gryzonia i pomoże dobrać odpowiednią rasę, gatunek lub wybrać psa ze schroniska z odpowiednim temperamentem. Jednak bardzo rzadko zdarzają się takie wizyty. Zazwyczaj jesteśmy potrzebni jak już jakieś problemy występują: lęk, agresja, nadmierna ekscytacja – z tym zazwyczaj zgłaszają się właściciele czworonogów. Na spotkanie ze zwierzęcym psychologiem mogą się wybrać również osoby chcące dowiedzieć się nieco o podłożach i znaczeniach różnych zachowań, sposobach na prawidłowe rozładowanie nadmiaru energii lub chcących pogłębić swoją relację z pupilem.
My ludzie, kiedy mamy traumy, przepracowujemy je, np. za pomocą rozmowy. W jaki sposób wygląda taka praca z psem?
To bardzo ciekawy temat, z ludźmi jest w tym temacie dużo prościej, bo występuje komunikacja werbalna. W przypadku psów najpierw trzeba znaleźć źródło traumy. Pomaga w tym rozmowa z właścicielem i analiza wielu czynników środowiskowych, które mogły taką traumę spowodować. Po dojściu do prawdy jest parę metod pracy. Są one ściśle związane z temperamentem psa, możliwościami opiekunów, sytuacją, która doprowadziła do traumy i natężeniem stresu jaki wywołuje. Jak już wcześniej wspominałam, psy uczą się poprzez skojarzenia. Najprościej mówiąc – i tutaj z góry przepraszam wszystkich kolegów po fachu za mega spłycenie tematu – musimy „odczarować” sytuację/miejsce/kontekst, które wywołują w psiaku negatywną reakcję.
Po co w ogóle zwierzętom fitness? Czy to oznacza, że, np. psy bywają równie leniwe jak my?
Fitness dla psów to nowa aktywność, która coraz bardziej zyskuje na popularności. Wykorzystuje różne ćwiczenia stosowane w fizjoterapii zwierząt, by poprawić funkcjonowanie zdrowych organizmów. Dzięki takim treningom dobudowuje się masa mięśniowa, poprawia koordynacja i świadomość ciała… a jak to często mawiam – im lepiej pies rozumie swoje ciało, tym pewniej się w nim czuje. Faktycznie, czasem stosujemy psi fitness jako element pracy behawioralnej, budujemy pewność siebie u psa, pomagamy wzmocnić relację z właścicielem i pokazujemy psiakom, że są w stanie poradzić sobie z „trudnymi przeszkodami” zarówno fizycznymi jak i psychicznymi! Często psiaki, które przychodzą na pierwsze zajęcia fitness są mega pobudzone, nie potrafią się skoncentrować. Zajęcia to nic innego jak praca z psem w warunkach „stresu kontrolowanego”. Psy uczą się skupienia, dokładności wykonywanych poleceń, budują pewność siebie i rozwijają czucie głębokie. To, że psiaki poprawiają swoją kondycję, to tylko jedna z zalet tych zajęć. Regularność ćwiczeń rewelacyjnie wpływa na poprawę elastyczności mięśni. Zwiększa ruchomość w stawach, zmniejsza podatność na kontuzję i pomaga w redukcji masy ciała. Same pozytywy! Z „negatywnych” skutków jakie możecie zobaczyć… psy bez problemu zaczynają radzić sobie z podwyższeniami, wchodzeniem na krzesła czy taborety, a także bardziej świadomie używają swoich łapek.
Czy psy bywają leniwe? Zdarza się, że pies nie ma zacięcia do jednej dyscypliny, za to świetnie odnajduje się w innej. Ze swoim Jakutem próbowaliśmy ćwiczyć Obedience (posłuszeństwo sportowe), ale dla niego jak i dla mnie było to mega frustrujące. Mamy za mało samozaparcia i motywacji, za to świetnie się bawimy biegając tory agility albo szukając ukrytej próbki z cynamonem. Myślę, że wszystko zależy od psiego charakteru i od tego czy opiekunowie odpowiednio podejdą do tematu i zmotywują swoje pociechy do pracy.
Jak zaplanować aktywność fizyczną zwierzęcia, aby dobrze wpływała ona na jego rozwój, również psychiczny? Od czego należy zacząć?
Planowanie aktywności fizycznej zależy od tego co chcemy w przyszłości uzyskać. Inaczej przygotowywać będziemy charta – sprintera, a zupełnie inaczej psa zaprzęgowego, długodystansowca. Za to bez względu na to co planujemy ćwiczyć w przyszłości, warto od najmłodszego uczyć szczeniaka świadomości ciała, tylnych kończyn i poprawiać koordynację. Pomoże to zapobiec urazom w przyszłości, a także zbuduje nam bazę do trudniejszych zadań. Do tego wykorzystujemy różnego rodzaju obroty, cofanie, podawanie łap i wchodzenie na różne powierzchnie. Ćwiczenia te rozwijają fizycznie i psychicznie, uczą bowiem skupienia, koncentracji na przewodniku, świetnie socjalizują (szczególnie te z pokonywaniem różnych powierzchni). Na pewno trzeba pamiętać, żeby nie przeciążać szczególnie młodych organizmów, przed ćwiczeniami zrobić małą rozgrzewkę, a po treningu – cool down.
Warto wziąć pod uwagę predyspozycje rasowe i w ten sposób dopasować aktywność do możliwości psa. Potem wziąć poprawkę na możliwości osobnicze, ale zawsze lepiej zrobić jedno powtórzenie mniej niż przegiąć i doprowadzić do przetrenowania, przegrzania lub kontuzji.
Czy poszczególne cechy charakteru i zamiłowanie do aktywności fizycznej, zależą od danej rasy psa?
Oczywiście są rasy predysponowane do pracy, wzmożonej aktywności fizycznej i umysłowej. Nie można porównywać potrzeb ruchowych Border Collie do Mopsa. Jednak nawet w tych rasach, które na pozór nie potrzebują wiele ruchu, potrafią znaleźć się jednostki miłujące szalone biegi i przemierzane kilometrów, zamiast leżenia na kanapie.
O czym powinni pamiętać ludzie, decydując się na adopcję zwierzaka?
Wybierając psiaka ze schroniska, domu tymczasowego czy fundacji przede wszystkim należy pamiętać, że to zazwyczaj psy „z przeszłością”. Często odebrane ze złych warunków, bez prawidłowej socjalizacji, siedzące całe życie w kojcu/na łańcuchu. Trzeba się przygotować na pracę z psem, często wielomiesięczną. Warto przed adopcją wybrać się na parę spacerów z psem, poznać go, dać się poznać, dowiedzieć się jak najwięcej o jego przyszłości i dopiero wtedy decydować się na adopcję. Znając wszystkie wady i zalety dużo łatwiej podjąć świadomą decyzję o adopcji, niż sugerowanie się uroczą fotką na stronie internetowej.
Co jest najtrudniejsze w Twojej pracy?
Biorąc pod uwagę mój temperament introwertyka, przyznam się, że najwięcej stresu kosztuje mnie pierwsze spotkanie z właścicielami, pierwsza rozmowa przez telefon. Jak wchodzę w grupę psów i ich opiekunów wszystko znika. Jakbym przełączała się z trybu cichej, wycofanej osoby na tryb profesjonalnego nauczyciela, trenera i mentora. Zaczynam tłumaczyć, zalewając ludzi potokami słów, anegdotami i metaforami, żeby jak najłatwiej przyszło im zrozumieć o co właściwie chodzi temu futrzakowi i jak zrobić, żeby mu się chciało tak jak mu się nie chce! Raz zaprosiłam na zajęcia moich rodziców, którzy nie wierzyli, że ktoś, kto na co dzień unika tłumów, poradzi sobie z prowadzeniem grupy ludzi i ich psów. Jakie było ich zaskoczenie…
Sama praca z opiekunami psów też nie należy do najłatwiejszej. Często ludzie nie wierzą, że zmiana jednej prostej rzeczy może zmienić zachowanie psa o 180 stopni. Czasem najtrudniejsze zmiany to właśnie te małe rzeczy, do których ludzie przywykli i zaczęli robić odruchowo – jak skracanie i napinanie smyczy, jak zauważą obcego psa na horyzoncie.
Zdarza się też tak, że przychodzą do nas osoby, zupełnie niewierzące w nasze metody pracy. Rozmowa z kimś, kto odrzuca każdą Twoją propozycję, śmieje się z porad i wprost kpi z umiejętności jakie posiadasz potrafi mocno zdołować. A zdarzają się też tacy ludzie. Warto też pamiętać, że to nie ja pracuję z psem, tylko właściciel… Ja przedstawiam program, uczę właściciela jak pracować. Rezultat jaki osiągnie w trakcie procesu nauki zależy tylko i wyłącznie od tego, czy przyłoży się do zaleceń. Nie robiąc nic, nie można oczekiwać, że magicznie zmieni się zachowanie psa.
Widziałam ostatnio fajne porównanie gdzieś w Internecie – „Zawodowi sportowcy trenują 5-6 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu. Aktorzy z Broadwayu, ćwiczą 8 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu. Wytrenowanie wierzchowca zajmuje rok lub dwa… i rok lub dwa wyszkolenie jeźdźca. Więc powiedz mi jeszcze raz, dlaczego uważasz, że efekty szkolenia psa powinny być natychmiastowe”. Dobre podsumowanie, co? Szkolenie psa, korekta zachowań niepożądanych, wprowadzenie nowych schematów zachowań – to wszystko procesy, które potrzebują czasu.
W jaki sposób, na co dzień, właściciele zwierząt domowych mogą dbać o rozwój swoich pupili?
Pamiętajcie, że wasze zwierzaki oprócz miski z jedzeniem i wodą oraz spaceru fizjologicznego potrzebują zaspokojenia potrzeb gatunkowych, jakimi jest swobodna eksploracja terenu, węszenie, zabawa, praca (!), kontakty socjalne (tylko ze spokojnymi, zrównoważonymi towarzyszami). Brak zaspokojenia tych potrzeb często prowadzi do problemów behawioralnych, nadreaktywności (bo psiak nie ma gdzie w prawidłowy sposób spożytkować energii) czy w skrajnych sytuacjach stereotypii. Zabierajcie swoje pupile w nowe miejsca. Urozmaicajcie spacer krótkim treningiem, ćwiczeniem paru ulubionych komend. Bawcie się w domu w zabawy węchowe – chowanie smaczków, maty węchowe czy psie łamigłówki. Wszystkie te rzeczy urozmaicają psiakom życie. Dbają o ich stymulację umysłową, dzięki czemu umysł będzie sprawny i „wygimnastykowany” mimo upływających lat.
Czy chciałabyś na koniec przekazać coś naszym Czytelnikom?
Tak! Wszystkim tym co mają zwierzaki w domu lub planują kiedyś mieć – pozwólcie im być sobą. Nie traktujcie ich jak dzieci, czy co gorsza zabawki. To żywe stworzenia, które potrzebują czasu, zasad i konsekwencji w prowadzeniu, ale też miłości i zrozumienia. Jeśli po przeczytaniu tego wywiadu przynajmniej jedna osoba zastanowi się, czy może jakoś poprawić swoją relację ze zwierzakiem lub urozmaicić mu codzienna rutynę – moja misja zostanie wykonana. Dziękuję serdecznie i zapraszam na zajęcia!
Zapraszamy Was na profil SpaceDogs na Facebooku oraz na Instagramie.
Zobacz także inne rozmowy.
Ogromne dzięki za ten wywiad. Behawioryści robią wspaniałą robotę, cieszę się, że właściciele psów coraz chętniej rozwiązują problemy ze swoimi psiakami poprzez trening i naukę z taką osobą. Miałam okazję do współpracy z behawiorystą, kiedy Milo miał zaledwie 6 miesięcy, a po 5 latach moja psina nadal pamięta to, czego się nauczyła w ciągu paru godzin.
Bardzo dobrze, że coraz częściej w ogóle właściciele zwierząt dostrzegają takie potrzeby u pupili. Mamy nadzieję, że dzięki takim decyzjom, zwierzęta będą z nami szczęśliwsi. I super, że Ty również dostrzegłaś taką potrzebę i podjęłaś decyzję o takiej współpracy. 😉
Super artykuł na bardzo ważny temat ❤️ Pozdrawiam
Też uważamy, że rozwój i zdrowie psychiczne psów to coś, o czym należy mówić. I jesteśmy szczęśliwe, że Paulina przyjęła nasze zaproszenie! 😉
Zawsze interesowałam się wychowaniem psów, dlatego z przyjemnością przeczytałam ten wywiad. Bardzo mądre podejście do zwierząt, ta pani wręcz ratuje im życie. To interesujące, że samoświadomość wykazują tylko sroki i słonie, nie wiedziałam. Bardzo potrzebna wiedza, dziękuję:)
Dokładnie! Podobnie jak nam jest potrzebna praca z psychologiem, tak zwierzakom często należy otworzyć pewne furtki w głowie. 🙂 I też uważamy, że Paulina robi naprawdę wiele dobrego w tej kwestii. 😉
Niech ta Pani najpierw nauczy się szkolić, bo ona i inne Panie z tej szkoły są znane z tego, że tylko psują psy i później ludzie szukają pomocy u innych trenerów. Fajnie, że się ktoś naczytał uroczych tekstów o behawiorze, ale w praktyce nie potrafi pracować z psami. Jeżeli ktoś ma agresywnego psa, to nie ma co liczyć na pomoc Pań behawiorystek, takie są dobre w swoich fachu.
A to ciekawa opinia. Głównie dlatego, że moja znajoma właśnie U TYCH PAŃ odpowiednio wychowała swojego psiaka. Taki świat mały po prostu, że nigdy nie wiesz czyjego psa szkolisz, a czyjego obrażasz. ? Z ciekawości wszedłem również na Facebooka, którego podał serwis Zapowiedz i… tam również są dobre opinie. Dziwne, dziwne. Tym bardziej, że znajoma dostała namiar od innej znajomej, która również była zadowolona.