Personifikacja straszno-słodkich emocji – wywiad z Anią, twórczynią Chorobełów i Zmorobów

Kobieta siedzi na ławce w parku. Ubrana w czerwony płaszcz. W dłoniach trzyma czarne stworki, nazywają się chorobeły i zmoroby.
archiwum prywatne Ani

Strachy, lęki, fobie, ale i szczęście, wdzięczność czy zakochanie. W ludziach każdego dnia pojawia się niezwykle dużo emocji i uczuć. Bardzo często niestety nie potrafimy sobie z nimi poradzić czy ich nazwać. Warto również wspomnieć, że problemy ze zdrowiem psychicznym mają też dzieci. Szacuje się, że już co czwarte dziecko w naszym kraju dotyka ten problem. W zbyt wielu przypadkach nie otrzymują one także odpowiedniej pomocy medycznej, w związku z bagatelizacją tematu przez osoby dorosłe. Nasza dzisiejsza Rozmówczyni chce za pomocą swoich prac plastycznych przedstawić ten problem z zupełnie innej strony. Tworzy stworki uosabiające dobre i złe emocje oraz uczucia. W jaki sposób mogą one wpłynąć na postrzeganie chorób psychicznych i skąd właściwie pomysł na ich stworzenie?

Zapowiedz siebie!

Jestem Ania z Radomia, matka Chorobełów i Zmorobów, której prace to połączenie trochę filcu, trochę farby + mały kryzys egzystencjalny. 😉 A tak na poważnie, to tworzę filcowe, malowane stworki, które są przedstawieniami ludzkich problemów, emocji, zaburzeń i chorób psychicznych – takie dodawacze otuchy, pomoc w terapii oraz symbol tego, że nie jesteśmy sami z naszymi problemami. Staram się przy tym też edukować w zabawny sposób i opowiadać o własnych zmaganiach. Oczywiście nie chcę nikogo wykluczać i skupiać się na samych negatywach, więc wymyślam również stworki przynoszące uśmiech i szczęście. 😉

Chorobeły i Zmoroby – skąd pomysł na tego typu utożsamianie uczuć i emocji z czymś, co przypomina pacynkę?

Ze swoimi Chorobełami i Zmorobami wojowałam już od młodości. Chorowałam na zespół lęku napadowego (nerwicę lękową) 8 lat. Tym, co najbardziej pomogło mi w walce z tą wredną chorobą, było oddzielenie jej od siebie i spersonalizowanie. Nadałam jej formę stworka, który jest taki słodko-straszny. Jakoś tak w moim życiu jest, że często trafiam na osoby zmagające się z różnymi zaburzeniami. Mnie ten stworek pomógł, później moim przyjaciołom, znajomym, aż doszło do kompletnie obcych osób, od których otrzymuję teraz pozytywne informacje zwrotne. Zdecydowałam się rozpocząć projekt artystyczny – Chorobeły i Zmoroby.

Kolorowy stworek wykonany z filcu. Jest to jeden ze stworków nazywanych Chorobeły i Zmoroby.
archiwum prywatne Ani

Czy wizualizacja emocji pomaga nam je rozumieć?

Zdecydowanie tak. Plastyczne działania bardzo pomagają w rozładowaniu nagromadzonych emocji. Arteterapia jest dla wszystkich, bez względu na posiadany talent artystyczny. Szczególnie praca z techniką bazgrot przynosi fajne efekty w jednoczesnym odprężeniu i zrozumieniu swoich ukrytych potrzeb. Polecam każdemu spróbować w domowym zaciszu wyżywać się twórczo na różne sposoby i tworzyć ekspresyjne prace – efekty mogą naprawdę  zaskoczyć. 🙂

Niebieski stworek. Przy łapkach ma dwa pączki. Jest to jeden ze stworków nazywanych Chorobeły i Zmoroby.
archiwum prywatne Ani

Mogłabyś opowiedzieć o Twojej akcji chorobikon? Na czym ona polega i jaki jest jej cel?

Czasami dostaję komentarze, że stworek przedstawiający dane zaburzenie/chorobę jest dla kogoś nieczytelny, że się z nim nie utożsamia i widzi go w swojej wyobraźni zupełnie inaczej. Postanowiłam więc dać ludziom możliwość czynnego uczestniczenia w moim projekcie, dać pole do wyrażenia swojego zdania, wizji i przedstawienia swojego stworka światu, opisać swoje uczucia i emocje dla innych. Jak kiedyś takich indywidualnych projektów będzie dostatecznie dużo, to chciałabym zaprojektować z nich nowe stworki. Wtedy każdy znajdzie w takich stworkach cząstkę siebie. 🙂

Jak oceniasz edukację naszego społeczeństwa w temacie chorób psychicznych, niepełnosprawności czy chociażby odczytywaniu swoich emocji?

Strasznie słabo z tym wszystkim. Jako młodzi ludzie jesteśmy kompletnie nieprzygotowani psychologicznie na radzenie sobie w sytuacjach kryzysowych, w szkołach nie jest kładziony nacisk na indywidualne potrzeby, budowanie empatii, już nie wspominając o totalnym zepchnięciu na margines zajęć z plastyki, które przy odpowiednim pokierowaniu mogą pomóc w rozładowaniu nagromadzonego stresu i emocji w dzieciach i młodzieży.

Granatowy stworek wykonany z filcu. Jedno oko ma lekko przymknięte. W łapkach trzyma filiżankę i puszkę energetyka. Jest to jeden ze stworków nazywanych Chorobeły i Zmoroby.
archiwum prywatne Ani

Przeraża mnie, że wielu ludzi uważa zaburzenia i choroby psychiczne za nieistniejące. Smuci mnie to, że w dalszym ciągu krąży wiele mitów wokół zaburzeń i chorób psychicznych. Właśnie dlatego stworzyłam ten projekt – w odpowiedzi na zatrważająco niski stan świadomości społecznej o zdrowiu psychicznym, najczęściej występujących chorób i zaburzeń psychicznych oraz niską dostępność i jakość opieki psychiatrycznej w naszym kraju.

Uważasz, że dzięki takim stworkom łatwiej jest walczyć także z lękami u dzieci?

Zdecydowanie tak! Zarówno dzieciom, jak i dorosłym czasami łatwiej jest opowiadać o kimś innym, właśnie np. o stworku, niż o sobie samym. Łatwiej jest dziecku też za pomocą stworka zobrazować problem i w następstwie terapii – oswoić go. Myślę, że każdy gabinet powinien mieć swojego stworka. 🙂

Kolorowy stworek wykonany z filcu. Na brzuchu ma znak nieskończoności. Jest to jeden ze stworków nazywanych Chorobeły i Zmoroby.
archiwum prywatne Ani

Mówisz, że sama również zmagałaś się z licznymi demonami wewnątrz siebie. Pomaga Ci to w tworzeniu nowych „postaci”?

Paradoksalnie to, co sprawiało mi ból i zabrało najlepsze lata życia stało się paliwem napędowym dla mojej twórczości. Uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny i po coś doświadczyłam tego wszystkiego. Właśnie tworząc swój projekt zdałam sobie sprawę, że mogę swoim doświadczeniem pomóc innym ludziom. Dla wielu osób to bardzo ważne, że WIEM jak to jest, bo sama się z wieloma rzeczami zmagałam/zmagam.

Czy dostajesz jakieś głosy od osób, które stają się posiadaczami Chorobełów i Zmorobów?

Oczywiście. Dostaję wiele cudownych wiadomości, które radują moje serce. Najczęściej czytam, że stworek na żywo podoba się znacznie bardziej, niż na zdjęciach. I bardzo dużo osób zamawia stworki na prezent dla kogoś bliskiego, co bardzo mnie raduje. 🙂

Brązowo-różowy stworek. Jest to jeden ze stworków nazywanych Chorobeły i Zmoroby.
archiwum prywatne Ani

Czasami dostaję „pocztówki” w formie opisów i zdjęć z przygód stworków i ich posiadaczy. A ludzie wykorzystują je w najróżniejszy sposób. Niektórzy wkładają pod poduszkę, żeby odganiał strachy, inni noszą jako brelok przy kluczach po to, żeby chorobeła wytrzeć i zmiętosić. 🙂 Kolejni planują, aby swojego użyć do wycierania kurzu, by go jako personifikację choroby obrócić wniwecz. Moja przyjaciółka woziła swojego w samochodzie jako antidotum na stres, bo była świeżo po zdaniu prawa jazdy i nie czuła się w roli kierowcy zbyt pewnie. Kiedyś dostałam turbo uroczą wiadomość od pewnej dziewczyny, która zamówiła stworka: „Dzień dobry, zapomniałam dać znać, że stworek jest już ze mną bezpieczny i mieszka mu się dobrze chyba. Mało mówi, nic nie je i nie pije, ale może się przyzwyczai kiedyś i zacznie. Jak czegoś nie chce mi się robić to patrzy na mnie z pogardą i telepatycznie mówi żebym ruszyła dupkę. Dziękuję!” Dla mnie to miodek na serce.

Co jest Twoim największym marzeniem?

Nie wiem czy to wykonalne, ale chciałabym z mojego projektu stworzyć pełnoetatową pracę i móc się poświęcić moim stworkom bez reszty. To jest naprawdę coś, co mi się nigdy nie znudzi, dostarcza mi tonę pozytywnej energii i spokoju. I bardzo bym chciała nawiązać współpracę z kimś, kto ma atesty na wykonywanie zabawek dla dzieci – by stworki mogły trafić do maluchów i być bardziej dostępne dla większej ilości ludzi.

Zielony stworek z dużymi czarnymi oczami.
archiwum prywatne Ani

Czy chciałabyś na koniec przekazać coś jeszcze naszym Czytelnikom?

Drodzy Czytelniczanie! Pamiętajcie, żeby nigdy się nie poddawać. Trzeba szukać nowych rozwiązań dla swoich problemów, a przede wszystkim – nie bać się szukać dla siebie pomocy. Zdrowie psychiczne nigdy nie powinno być tematem tabu. Oczywiście łatwiej jest mówić, ale przemawia przeze mnie pewne doświadczenie w tych sprawach. I nie tracić nadziei – czasami nasz stan przesłania nam wyjścia z trudnej sytuacji, ale tylko dlatego, że ich nie widzimy, to nie znaczy, że ich nie ma. 🙂

Dziękuję Natalii i Karolinie za ten wywiad i możliwość zaprezentowania Wam mojej dziwnej twórczości. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na stronę mojego projektu – tam znajdziecie więcej moich stworków. 🙂

Zachęcamy Was także do odwiedzenia Facebooka i Instagrama Ani, gdzie oczywiście główną rolę grają Chorobeły i Zmoroby.

Zobacz także inne rozmowy.