Monika Copper – melodyjna pocztówka z Rotterdamu w kobiecym wydaniu

archiwum prywatne Moniki Copper

Świat wypełniony jest dziś niepotrzebnym bałaganem w postaci konfliktów, nienawiści i wszystkiego, co zaburza obraz ukrytego w nas piękna. Muzyka może jednak stać się plastrem na otaczającą rzeczywistość, pomóc nam chociaż na chwilę zapomnieć o tym co złe i wykreować nieco lepszy świat. Takie momenty, dzięki swojej twórczości, chce przekazać nam Monika Copper, doświadczona wokalistka, której muzyczna droga nie zawsze była łatwa. Mimo to wokalistka mocno wierzy, że prostymi dźwiękami nie tylko osiągnie swój cel, ale wprowadzi nas w taneczny nastrój.

Gdy muzyka jest przeznaczeniem

W naszym życiu są takie elementy, których istnienie nie do końca jesteśmy w stanie wytłumaczyć. Były one bowiem czymś oczywistym, nad czym długo się nie zastanawialiśmy. W przypadku Moniki Copper było podobnie. Już w przedszkolu zakochała się w muzyce, a później trafiła do szkoły muzycznej w klasie fortepianu. Naukę tam kontynuowała aż do ukończenia liceum. Jednak to nie było dla artystki wystarczające. Z racji tego, że w międzyczasie pojawiła się u niej miłość do śpiewu, który po godzinach kształciła w Centrum Kultury w Koszalinie.

Jako dziecko nie miałam specjalnie powodów dlaczego chciałam grać na pianinie i śpiewać. Zaczęło się to inspiracją, którą czerpałam oglądając występy moich trzech kuzynów: jeden gra na altówce, drugi na fortepianie i trzeci na gitarze. Mama odkąd pamiętam śpiewała w chórze i dalej śpiewa. Zabierała mnie często na próby, gdzie mogłam rysować i przysłuchiwać się uwielbiałam to!

Monika Copper skończyła studia licencjackie na Akademii Muzycznej w Gdańsku, najpierw na wydziale Dyrygentury chóralnej, a później Wokalistyki. W ramach wymiany studenckiej wokalistka pojechała również do Rotterdamu. Tam została do dziś, mimo że od tamtej pory minęło już 9 lat, a w Polsce oprócz najbliższych czekały na nią studia magisterskie z wokalu.

archiwum prywatne Moniki Copper

Przyszłość i dobre rady koleżanek z branży

Monika Copper to zdecydowanie wokalistka, której droga do odnalezienia siebie muzycznie nie należała do najprostszych. I chociaż jeszcze mieszkając w Polsce artystka postanowiła pisać swoje utwory, wcześniej, jak każdy z nas, potrzebowała odpowiednich bodźców do działania.

Pamiętam jak przyznano mi stypendium na wymianę studencką, na uniwersytecie muzycznym Codarts w Rotterdamie. Stałam wtedy na zewnątrz budynku Akademii Muzycznej i mówiłam kolegom i koleżankom, że teraz muszę przygotować nagrania, które mam wysłać do Codarts, jako forma eliminacji na tę uczelnie. Stała tam też Kasia Zielińska, znana dziś dosyć szerokiemu gronu Polaków, jako Kasia Lins. Już wtedy Kasia bardzo mi imponowała: swoim głosem i taką dojrzałością artysty: miała swój image i charakter… Kasia doradziła mi, żebym wysłała swoje autorskie piosenki, bo Codarts kładzie bardzo duży nacisk na songwriting.

Poszłam za radą koleżanki, napisałam nowe kawałki i dostałam się. Faktycznie, w Codarts songwriting był kluczowym elementem studiów. Przez okres całego roku wymiany, co środę musiałam przyjść na lekcje z nową piosenką.

Nie bez znaczenia na rozwój kariery zarówno songwriterki, jak i wokalistki miała zmiana otoczenia. W życiu Moniki zaczęły pojawiać się nowe bodźce, które niejako stymulowały jej prace i prowadziły w zupełnie inne, muzyczne ścieżki.

archiwum prywatne Moniki Copper

Nowe otoczenie sprawiło, że zaczęłam inspirować się też innymi gatunkami muzycznymi i konkretnymi albumami, których słuchałam non stop. Robert Glasper królował na mojej playliście. Pierwsze skończone piosenki właśnie były bardzo nasączone soulem, częstymi zmianami harmonicznymi, skomplikowanymi melodiami… podsumowując działo się wiele w tych kawałkach.

Proste piosenki z ważnym przesłaniem

Muzyka soulowa ukształtowała wrażliwość muzyczną Moniki. Natomiast jak sama przyznaje, z czasem Roberta Glaspera zaczęli zastępować tacy artyści jak Adele, Sam Smith czy John Legend.

Nie umniejszając żadnemu z tych artystów, ich kawałki są proste pod kątem struktury. Zapragnęłam wtedy pisać kawałki, które mają piękny tekst, zawirowania wokalne, ale oparte są na maks czterech akordach. Zawsze pisałam kawałki z pomocą pianina, a że jestem pianistką, miałam nieograniczone możliwości. Chwyciłam więc gitarę i nauczyłam się czterech akordów, na których powstała moja pierwsza piosenka, z której do dziś jestem dumna. Piosenka „Hope” mówiła o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Dom, którego bohaterka piosenki szukała, okazał się nie fizycznym miejscem, ale człowiekiem. Miłością do tego konkretnego człowieka.

Monika jest z pewnością wokalistką poszukującą, do czego sama się przyznaje. Ciągle się rozwija, szuka swojej muzyki, a w niej siebie. Dodatkowo, jako nauczycielka śpiewu, doskonale wie w jakich piosenkach dobrze brzmi jej wokal, który bez wątpienia daje się odróżnić od innych, również tych, które na co dzień słyszymy w radiu. Jednym z klubowych numerów, jakie wyszły spod ręki Moniki jest piosenka „Fever”.

Nie wszystkie moje piosenki są połączone z moim emocjami i przeżyciami. Raz chciałam napisać coś szybkiego, co może potencjalnie być grane w klubach. Nauczyłam się obsługiwać Garage Band, żeby móc tworzyć jakieś beaty. Wyszła z tego piosenka „Fever”. Innym razem, przy jednej z okazji poznałam producenta muzycznego polskiego artysty, który jest bardzo znany w Holandii – Mr. Polska. Zaproponował mi, że mogę mu coś podesłać jak mam jakieś skończone mniej lub bardziej projekty. Tak mnie to napędziło, że w tydzień napisałam piosenkę „pod jego styl”. Współpraca zaczęła się, ale nie wypaliła z wielu obustronnych względów, ale piosenka została. Nosi tytuł „Brand New Dawn” i jest to mój pierwszy wydany kawałek – dosłownie miesiąc temu.

Ostatnio też zachciało mi się napisać piosenkę w stylu afro pop. Powstała więc piosenka „On My Mind”, a teraz piszę piosenkę po polsku, która nie ma jeszcze tytułu. Wszystko co tworzę, staram się utrzymywać w ramach komercyjnych. Tak, aby każdy mój kawałek potencjalnie mógł stać się hitem radiowym. – dodaje Monika Copper.

Moja muzyka jest komercyjna. Dla niektórych może to mieć oddźwięk negatywny: nic oryginalnego, wszystko “na jedno kopyto”, ale tak wcale nie jest. Przez „komerchę” mam na myśli, że słucha się moich kawałków bardzo łatwo. Struktura harmoniczna, jak i forma jest symetryczna, co entuzjaści muzyki odbierają jako poczucie ładu: wiesz, że po zwrotce nastąpi przedrefren albo refren – a nie coś dziwacznego.

Szukając swojego miejsca w świecie

Monika Copper jest doskonałym dowodem na to, że dążenie do marzeń ma sens, ale tylko wtedy, gdy jesteśmy wyposażeni w cierpliwość i widzimy obszary, nad którymi możemy popracować.

Zawsze miałam dobry głos. Brakowało mi jednak tego image’u, charakteru, który zostałby ze mną i dał światu zarys tego kim jestem jako artystka. Ostatnie lata skupiłam się na kształtowaniu swojej marki personalnej: jak chcę być postrzegana przez ludzi, jaki gatunek muzyczny chciałabym tworzyć, kto docelowo ma być moim odbiorcą, itp. Oprócz myślenia, tworzyłam aktywnie ten wizerunek na portalach społecznościowych. Nabrałam pewności siebie, kiedy widziałam, że moje starania przynoszą efekty. Dziś czuję się do pewnego poziomu ukształtowana. Mam wiele do zaoferowania światu muzycznemu, ale sama nie mam takiego zasięgu. Współpraca z wytwórnią płytową byłaby nieoceniona.

Wokalistka przyznaje, że jej celem na najbliższe lata jest przede wszystkim nawiązanie współpracy z wytwórnią muzyczną. Natomiast do momentu, gdy to nie nastąpi, będzie tworzyć i promować swoją muzykę na własną rękę. Z racji tego, że muzyka towarzyszy nam w codziennych czynnościach, a przy tym może uwalniać, dawać radość i odciągać głowę od trudności, wybór utworów Moniki Copper brzmi jak odpowiedź na potrzeby słuchaczy. I to nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Refreny w moich piosenkach są zawsze catchy i relatywnie proste. Bardzo często uwzględniam w refrenach element repetytywny – czyli hook, co daje jeszcze większy komfort słuchaczowi. Dostaje filmiki od znajomych, którzy włączają sobie w samochodzie mój ostatni release – „Brand New Dawn”. Jadąc, nucą sobie refren, który słychać w głośnikach. Brzmi trochę jak Ty, kiedy prowadzisz samochód? Jeśli tak, to musisz sięgnąć po moje kawałki!

Koniecznie posłuchajcie i przekonajcie się sami, czy te utwory nie powinny na stale znaleźć się na Waszych playlistach. Jeśli tak, dołączcie do grona odbiorców Moniki. 🙂

Zapraszamy Was też na Instagrama, TikToka, Spotify oraz kanał na YouTube Moniki.

Zobacz także inne wpisy z cyklu Poznaj muzyków.