Ignacy Puśledzki – humorystyczne opowieści o codzienności w nietypowym wydaniu

archiwum prywatne Ignacego Puśledzkiego

Za pomocą muzyki, możemy opowiadać o wszystkim. Ignacy Puśledzki postawił na tematy związane z codziennym życiem, które nie zawsze są łatwe do przekazania wprost. Jego utwory są wciągające, mają humorystyczne podłoże i pozwalają słuchaczom zidentyfikować się z tekstami. Co wiemy o samym Artyście i jak wyglądała jego muzyczna droga?

Od rapu do prostych form muzycznych

Ścieżki wokalistów, instrumentalistów i raperów bardzo często zaczynają się od obserwowania kogoś z rodziny, kto wszedł już wcześniej w relację romantyczną z muzyką. W przypadku Ignacego, byli to jego starsi bracia, nagrywający swoje rapowe kawałki w warunkach domowych.

To był mniej więcej 2000 rok, może trochę wcześniej, może później. Pamiętam klasyczne dla polskiego rapu klisze takie jak zeszyty, w których rymy moich braci przeplatały się z długopisowymi próbami graffiti, tworzenie podkładów w spiraconym oprogramowaniu na naszym pierwszym domowym pececie czy budowanie „popfiltra” z drutu i pończochy mamy. Chociaż przerażała mnie masa przekleństw oraz opisy wielu niewłaściwych dla takiego młodzieńca jak ja sytuacji, które zawarte były w tekstach wielu raperów, ale wymyślanie rymów i wypluwanie ich na tle opartego o bębny podkładu było czymś totalnie odjazdowym!

Bycie częścią „domowego studia” najwidoczniej do tego stopnia zaintrygowało Artystę, że postanowił zrobić z tą pasją coś więcej. Zaczęło się od poszukiwań swojej drogi, ale i tożsamości muzycznej. A tych projektów było naprawdę sporo, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Ignacy Puśledzki jest mężczyzną po trzydziestce.

Nie pamiętam kiedy dokładnie zacząłem sam nagrywać, ale długo nie trzeba było na to czekać. W mojej wczesnej, baaaaardzo dalekiej od ideału twórczości mieszały się rap, śpiew i przeróżne dzikie eksperymenty, które wynikały tyleż z ciekawości, co przede wszystkim braku warsztatu muzycznego i klikania przypadkowych przycisków we wspomnianych wcześniej programach, takich jak Fruity Loops, czyli dzisiejsze FL Studio (po co zmieniali tą świetną nazwę???). Najważniejsze było jednak to, że mikrofon i oprogramowanie szybko stały się moimi towarzyszami i używałem ich w tysiącu wymyślonych na potrzebę chwili projektach. Najważniejszymi były: mój solowy „Uwaga! Śpiewam! ” (wtedy ta nazwa wydawała mi się zabawna), elektroniczny duet (a potem trio) „Low Comedians” (nasze numery można znaleźć jeszcze na Bandcamp, aleeee to nie zestarzało się najlepiej), w którym śpiewałem i z którym zagraliśmy nawet kilka koncertów. Był alternative rockowy zespół, który nawet nie zdążył otrzymać nazwy, a w końcu pojawił się też Iggy Not Pop, czyli moje rapowe alter-ego. W międzyczasie skończyłem studium realizacji dźwięku oraz byłem uczestnikiem projektu edukacyjnego „Tak Brzmi Miasto Inkubator”. Muzyka zawsze była dla mnie ważna i towarzyszyła mi w większym stopniu, niż tylko słuchanie płyt czy chodzenie na koncerty.

Iggy Not Pop to projekt, który wydawał się metą w poszukiwaniu siebie Ignacego. Jednak Artysta postanowił zmierzyć się z czymś nowym, zupełnie odległym od rapu.

Jako Iggy Not Pop nagrałem truskulową EPkę „Hot Raps” z moim kumplem Lucy Ford z Katowic, jazz rapowy singiel „Tata”, z którym wystąpiłem w trójkowym talent show Start NaGranie oraz przede wszystkim album „Powiedz Mi Coś Więcej” z duetem producenckim Tap3s. Połączyliśmy tam rap z alternatywą i zaprosiliśmy takich kozaków jak Tymon Tymański, Olaf Deriglasoff czy śp. raper Pjus. Jako INP wydałem jeszcze kilka singli. Jednak teraz… postanowiłem po raz pierwszy zmierzyć się z podstawową formą piosenkową i wydać to po prostu jako Ignacy Puśledzki.

Co obecnie proponuje nam były raper?

Po prostu – Ignacy Puśledzki

Do tej pory ukazały się dwa single wydane przez Ignacego Puśledzkiego, zapowiadające nadchodzącą płytę. Można je potraktować jako opowieści o ludzkiej codzienności w humorystycznym wydaniu lub po prostu – zapiski myśli Artysty, zamieniające się niejako w osobisty pamiętnik.

  • „Zakochany Kundel”

Jak pisać piosenki o zabarwieniu erotycznym, ale w sposób nienachalny i przyjemny? „Zakochany Kundel” to utwór, który wciąga od pierwszych dźwięków. Po jego włączeniu, chcemy wysłuchać całego wyznania mężczyzny, do którego zaczynamy odczuwać sympatię. Być może to dlatego, że opowieść jest nam bliska. A być może ma na to wpływ ciepły, tajemniczy, chociaż czasami sprawiający wrażenie zmęczonego nadmiarem zdarzeń, głos Ignacego. Czuć w niej radość, miłość i… niespokojny spokój. Komu, oprócz żony, Artysta zadedykował ten numer?

Piosenka dla wszystkich będących w związkach z długim stażem, w których wciąż jest dużo miłości, czułości i mięty. Chciałem napisać piosenkę dla mojej żony, ale nie umiem w podniosłą romantykę. Napisałem więc tak jak lubię i umiem: zwyczajnie i przyziemnie. Trochę bałem się, że wersy „W tej piżamie jesteś super / Muszę złapać cię za pupę” ktoś porówna do twórczości wykonawców disco polo, ale kurczę… Skoro tak jest, to po co to moderować i na siłę upiększać?

  • „Koszulka Ramones”

„Zakochany Kundel” jest utworem o miłości do żony. Drugi singiel, czyli „Koszulka Ramones” to również poniekąd piosenka o miłości. Tym razem do zespołu i jednej, żyjącej własnym życiem koszulki.

Kocham Ramonesów i miałem kilka koszulek z tym zespołem, ale jedna… okazała się dość felerna. Znajdował się na niej wielki podpis kapeli, a poniżej zdjęcie przedstawiające wszystkich członków zespołu. Z czasem jednak nadruk się spierał, ale dość nietypowo: Napis wciąż na niej jest, ale całkowicie zniknęło zdjęcie muzyków! Musiałem o tym napisać. W ten sposób powstała piosenka o fajnej, rockowej koszulce, ale kto wie… Może jest to też piosenka o przemijaniu?

Warto również dodać, że „Koszulka Ramones” to totalna świeżynka w dorobku artystycznym Ignacego Puśledzkiego, ponieważ miała swoją premierę 29 stycznia. Zachęcamy zatem do tego, aby pocieszyć Artystę tęskniącego za wizerunkiem kapeli na swojej koszulce i posłuchać ten utwór w streamingach. Najlepiej we wszystkich i kilkukrotnie.

Czego możemy spodziewać się w przyszłości?

Jeżeli mało jest Wam historii i przemyśleń Ignacego Puśledzkiego, niesiemy dobrą nowinę – będzie ich z pewnością więcej.

Razem z Jędrzejem Wołkiem z folkrockowego zespołu 13 Drzew (oraz z podcastu Cierpienia Młodego Muzyka) nagrywamy moją debiutancką płytę. Idzie nam dobrze, większość piosenek jest już prawie gotowa. Album ukaże się w tym roku i jestem bardzo podekscytowany. Mam nadzieję, że uda nam się z Jędrkiem zagrać też kilka koncertów z tym materiałem. Staram się pisać o życiu 30-letniego męża, ojca i… po prostu gościa po 30-tce. Większość tekstów jest lekka, przyziemna i chyba całkiem łatwo się z nimi utożsamić. Mamy już lekko erotyczny love song („Zakochany Kundel”), ale na płycie pojawi się też hymn rodziców o ich chorujących bez przerwy bąbelkach, jest piosenka o analizowaniu dawnych kłótni i zastanawianiu się, co byśmy mogli dziś odpowiedzieć oponentom czy wyraz tęsknoty za letnimi koloniami. Kiedy pytam Jędrzeja czy jakiś konkretny tekst jest życiowy, odpowiada: „A który nie jest?”. Zachęcam też do odkrywania kolejnych singli i całej płyty, bo będzie to pełna tajemnic bombonierka. Wszystko łącza moje teksty i wokal, ale muzycznie… każdy kawałek będzie z innej bajki.

Wbrew pozorom nie jest łatwo pisać prosto, ale z polotem. I chociaż sam Artysta bał się sklasyfikowania siebie jako tekściarza utworów z gatunku disco polo, jego twórczość ma w sobie dużo uroku. Możemy porównać go do bohatera ulubionej, kilkutomowej książki, z którym wspólnie przeżywamy wzloty, upadki i czekamy na to, co przyniesie mu życie. Artysta zyskuje naszą sympatię swojskością, sposobem przekazywania emocji, ale i wyrazistości swoich słów. Tych piosenek nie da się wyłączyć, nie dosłuchując ich do końca. Aż wreszcie niepostrzeżenie dodajemy je do ulubionych playlist i podśpiewujemy robiąc naleśniki.

Zapraszamy również do śledzenia kont Ignacego na InstagramieFacebooku, Spotify oraz na YouTube.

Zachęcamy Was także do zobaczenia innych artykułów z cyklu Poznaj Muzyków oraz do posłuchania playlisty z utworami wszystkich Artystów.