Przedmioty przesiąknięte historią – Bartek i kolekcja sprzętów z PRL-u

PRL kolekcja

Pralka, żelazko, odkurzacz, czajnik… dla większości z nas to po prostu przedmioty codziennego użytku. Ale… nie dla naszego dzisiejszego Gościa! Jest jeszcze jedna różnica. Dla nas, zazwyczaj im nowocześniejszy sprzęt, tym lepszy, a dla Bartka najlepszy sprzęt to taki, który pochodzi z okresu PRL-u. Poznajcie kolejnego Kolekcjonera. 😉

Zapowiedz swoją kolekcję!

Podobno takich wariatów jest więcej, ale gromadzę rzeczy związane z PRLem. Głównie są to sprzęty domowego użytku, w większości elektronika gospodarstwa domowego Zjednoczenia Przemysłu Maszynowego Predom. Staram się zbierać przedmioty i dawać im drugie życie, ale kupuję też rzeczy nowe, które posiadają swoje oryginalne, fabryczne opakowania oraz kompletną dokumentację (instrukcja, karta gwarancyjna, a czasami nawet paragon).

PRL karty gwarancyjne

Kolekcja jeszcze nie jest zbyt duża, ale ma przede wszystkim cieszyć oko i tak się dzieje. Większość ludzi widząc te przedmioty stwierdzi „śmieci”. Jednak serce raduje się wówczas gdy człowiek oglądając ten sprzęt, uśmiecha się i przypomina sobie okres dzieciństwa lub młodości. Ta nostalgia, którą niesie ze sobą każdy z tych przedmiotów jest niepowtarzalna. A w każdym z tych pudełek kryje się też osobna historia, a nawet tragedia. To jest dla mnie równie fascynujące jak też samo posiadanie i szukanie tego sprzętu.

PRL sprzęty

Co wchodzi w skład Twojej kolekcji?

Hmmm. Nie da się odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Ogólnie są to przedmioty głównie AGD z okresu PRL, radia i telewizor z lat 70’, ale też mały i wszystkim znany samochodzik.

PRL sprzęty

Wchodząc bardziej w szczegóły jest to kilka pralek automatycznych w tym jedna z 1972 roku, nowa pralka Frania (kilka używanych), trzy zmywarki (w tym dwie nowe. Taaak były wtedy już zmywarki).

PRL sprzęty, pralka

A później to już drobny sprzęt: malaksery, roboty kuchenne, żelazko, krajalnica, prasowalnica, magiel, odkurzacze, maszynka do mielenia mięsa, blendery kielichowe, młynki do kawy, elektryczna suszarka do ubrań, okap, sokowirówki, rożen elektryczny, czajnik elektryczny, automatyczny otwieracz do puszek.

Z elektroniki, która bardziej zaciekawiła by panów posiadam telewizor Rubin (oryginalny rosyjski), radio Atena i Beskid, dwa magnetofony szpulowe, samochodowy ekspres elektryczny!

Całości dopełnia jeszcze mała kolekcja proszków do prania i mydeł z tamtego okresu. Zbieram też jeszcze katalogi reklamowe sprzętów z Predomu tamtych lat.

Ale można powiedzieć, że kolekcję zamyka Fiat 126p. Jego nie mogło u mnie zabraknąć. Pochodzi z 1975 roku i przeszedł już nie jeden remont w swoim długim, jak na samochód życiu. Ale wygląda wspaniale i zdecydowane jest członkiem mojej rodziny.

Jak to się zaczęło?

Od małego lubiłem patrzeć jak mama pierze w pralce. U nas w domu stał Predom Polar PS 663S Bio z niebieskimi drzwiczkami (obecnie pralka czeka na remont i lifting wizualny, bo zmarszczki z rdzy dodają jej lat, krem z ziaji na to nie pomoże). Pralka w pewnym momencie zastępowała mi telewizor. I tak to chyba się zaczęło. Wiedziałem, w którym domu jaki stoi automat, a rodzina wiedziała, że jak przyjedzie Bartek z rodzicami to trzeba wstawić pranie. Wtedy nie przeszkadzałem starszym, bo wolałem przypatrywać co robi pralka niż słuchać o czym gadają dorośli. 

PRL sprzęty, pralka

Wtedy też postanowiłem, że kupię sobie moją własną pralkę, ale oczywiście napotkałem przeszkodę w postaci mojego taty, który traktował moje hobby jako zbieranie złomu. Takim sposobem skrzydła rozwinąłem dopiero w czasie studiów, gdy zamieszkałem z pewną bliską mi do dzisiaj osóbką. Miała zawsze jakieś „ale” co do moich zdobyczy, ale puszczała mi to płazem, chyba widząc, że sprawia mi to wielka radochę. A potem już było tylko z górki.

W jaki sposób najczęściej te zbiory do Ciebie trafiają? 

Można powiedzieć, że jestem Królem OLX i Allegro. Głównie większość rzeczy, jakie kupiłem były właśnie wystawiane na aukcjach. Często coś kupię, po czym za godzinę zastanawiam się „Człowieku po co ci to!?” Ale to i tak jest troszkę silniejsze ode mnie. Niektóre rzeczy trafiają także do mnie od życzliwych ludzi, którzy pocztą pantoflową dowiadują się „co mnie kręci”. Kilka sprzętów mam też pozbieranych po rodzinie. Ale praktycznie wszystko pochodzi z ciągłego szukania „nowości” na aukcjach internetowych. W pewnym sensie jest to podobne do hazardu.

Które egzemplarze są Twoimi ulubionymi?

Nie da się łatwo stwierdzić co jest moim ulubionym eksponatem. Chyba każdy z tych sprzętów jest dla mnie wyjątkowy i nigdy bym się z żadnym z nich nie rozstał. Gdyby ktoś jednak kazałby mi wskazać kilka przedmiotów to na pierwszym miejscu chyba stoi mój Fiacik ex aequo z pralką automatyczną Predom z 1973 roku. Pralka przede wszystkim dlatego, że jest moją pierwszą, własną! A Fiat to Fiat. Każdy rozumie jego wyjątkowość. Chociaż łączy mnie z nim patologiczny syndrom sztokholmski. Ile razy mówię mu, że zaraz się pożegnamy, a i tak go naprawiam i dalej razem jeździmy.

Jaka jest najbardziej wyjątkowa historia związana z Twoją kolekcją?

Tych historii było sporo. Praktycznie większość z tych sprzętów ma jakieś ciekawe pochodzenie. Jedna historia wydarzyła się jeszcze kiedy studiowałem w Katowicach. Buszując po OLX zobaczyłem na aukcji nowa pralkę Foron. Jest to nowocześniejsza pralka Frania z podgrzewaczem wody, która bardzo popularna była w NRD. Przeczytałem, że pralka waży ponad 20 kg, a ja jestem chudziną straszną. Ale myślę sobie „ty nie dasz rady?” Na dodatek mój samochód był wtedy u mechanika, więc wpadłem na pomysł, że pojadę po pralkę autobusem. Wszystko szło jak po maśle, póki nie kupiłem pralki. Blok właściciela stał 500 metrów od przystanku, szedłem tam pół godziny targając ten ciężki klocek.

PRL sprzęty, pralka

W końcu, gdy dotarłem, zjawił się autobus. Wpakowałem się elegancko do niego, stawiając pralkę na podłodze i siadając na niej. Gdy autobus ruszył, szybko przekonałem się, że to był błąd… okazało się, że pralka ma kółka, a ja zatrzymałem się dopiero na przegubie autobusu. Wstyd jak pieron, o mało się na miejscu nie spaliłem, gdy spojrzałem w oczy tych ludzi siedzących naokoło. O mało ja nie umarłem ze wstydu i zażenowania, a oni ze śmiechu…

Kolejna przeszkodą była moja wspaniała, ale narzekającą współlokatorka. Pralka była nawet niezauważona jakiś czas, bo schowałem ją do szafy.

Dzisiaj pralka jest zaadoptowana przez moją mamę, ponieważ jej możliwości pozwalają na pasteryzowane w niej słoików.