Muzeum Toruńskiego Piernika, czyli historia na słodko

piernik, Muzeum Toruńskiego Piernika

Co do tego, że dla wielu z nas pierwszym skojarzeniem z Toruniem są pierniki, nie ma wątpliwości. Dlatego też, nie mogło być inaczej, pierwszy wpis o tym mieście będzie trochę na słodko. Nie ukrywamy, że do słodyczy mamy słabość, o czym właściwie mogliście się przekonać przy okazji Zapowiadanki o reklamach Wedla, która była jedną z pierwszych. 🙂 Ale wracając do cyklu Zapowiedz miasto… Musicie wiedzieć o nas jedno- muzeów dla nas nigdy za wiele. Zazwyczaj bowiem jak wybieramy się na wycieczkę, to, że wylądujemy w jakimś jest niemalże pewne. Zatem wizyta w Muzeum Piernika brzmiała dla nas naprawdę kusząco! 🙂 Bo wiecie, słodycze i historia… Mmmm…

Muzeum Toruńskiego Piernika, piernik

Fabryka Cukiernicza Kopernik

Zabierając Was do jakiegoś miejsca, staramy się chociaż pokrótce przedstawić jego historię, więc niech tradycji stanie się zadość. Aby dowiedzieć się nieco więcej musimy cofnąć się ponad 250 lat wstecz. Wtedy to, rozpoczęła się budowa rodzinnej firmy, która zajęła się produkcją pierników. Właścicielem warsztatu był Jan Weese, a po latach jego wnuk, Gustaw, przekształcił warsztat w fabrykę. W tamtym czasie powstające tam wyroby trafiały do miejsc na całym świecie. Muzeum Toruńskiego Piernika, które możemy zwiedzać dzisiaj, mieści się na Starówce i to właśnie w tym miejscu, od 1885 roku, działała fabryka. W czasie wojny została ona zniszczona, jednak udało się ją odbudować i produkcja wyrobów ruszyła ponownie, a ich receptura pozostała zachowana.

My na tym poprzestaniemy, ale jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o historii Muzeum odsyłamy Was na ich stronę. Tam też zobaczyć można archiwalne fotografie. I naprawdę, nie zawsze słowami da się opisać to, co czasem ujęte jest na fotografii. Chociaż, robimy co możemy. 😉

Robimy pierniki!

No i przy tym oczywiście cieszymy się jak dzieci. 🙂 Nasza przygoda w Muzeum rozpoczęła się od warsztatów wypieku piernika. Dla każdej osoby przygotowane było takie oto stanowisko pracy:

piernik, Muzeum Toruńskiego Piernika

Deseczka, ciasto, wałek, forma oraz nożyk. Do tego wskazówki Pani prowadzącej warsztaty. I tak oto każdy uczestnik wykonał swojego pierniczka. Na odwrocie podpisywaliśmy swoje skarby inicjałami, a to dlatego, że później oddawaliśmy je do wypieku.

Były to pierniki dekoracyjne, a nie jadalne. Z pewnością gdyby takie były, mogłybyśmy nawet nie zdążyć zrobić pamiątkowego zdjęcia. A tak możemy Wam się pochwalić naszymi wyrobami, które oczywiście przetrwały z nami do teraz. 🙂

piernik

Ale wiecie co… bo tak, zjeść ich nie możemy, ale one do dzisiaj pachną! Bo przecież smak pierniczków to jedno, ale na uznanie zasługuje ich charakterystyczny zapach! My osobiście pierniki i wszystko o pierniczkowym zapachu uwielbiamy. Tu też ukłony dla kremu do rąk jednej z marek, który ten cudowny zapach zatrzymał w buteleczce z pompką. Co ciekawe, dowiedziałyśmy się o nim (kremie), przez zupełny przypadek. Kiedyś jadąc pociągiem, wyciągnęła go przy nas jedna z pasażerek. Po pierwszym użyciu, zaczęły przewijać się między nami SMS-y o zapachach z dzieciństwa. Za drugim razem, SMS-ów już nie było. Karolina zapytała wprost o rodzaj kremu, przy czym oczywiście rozbawiła innych współpasażerów. Czy żałuje? Absolutnie nie! Bo zapach został z nami do dziś! I bardzo go polecamy! Chociaż wcale nie tak łatwo go zdobyć.

O pierniku…

A skoro o piernikowym zapachu mowa, po warsztatach przyszedł czas na zwiedzanie muzeum. I właśnie jedną z atrakcji była mini zgadywanka dotycząca piernikowych przypraw. Potem była okazja na spróbowanie pierniczków. Mniam! Oprócz tego, można się tam na przykład dowiedzieć się jak na przestrzeni wieków zmieniała się technologia wypiekania pierników, zobaczyć różne formy, w jakich były one wypiekane. a także niezbędny sprzęt, czyli piec z lat 60. XX wieku.

Miejsce piernika w życiu codziennym

W kolejnej część wystawy przenosimy się do miejsc, gdzie spotkać się można było z toruńskim piernikiem. I tak zostajemy zaproszeni do kuchni, w której był on wypiekany. Ajć! Ten klimacik. Popiekłoby się tam pierniczki, oj popiekło!

I idziemy dalej… tym razem do sklepu, ale nie do Biedronki, czy Lidla. Tylko takiego, do którego byśmy poszli żyjąc na przełomie XIX/XX wieku.

No i w końcu nadszedł czas na chwilę relaksu. I to jaką! W klubokawiarni w stylu lat 50-80 ubiegłego wieku. Chyba w obecnych czasach każdy z nas marzy o takiej beztroskiej chwili relaksu w przytulnej kawiarni, obowiązkowo z kawą i piernikami. 🙂

piernik, Muzeum Toruńskiego Piernika

A po małej lekcji historii i krótkim odpoczynku wędrujemy do gabinetu dyrektora, gdzie możemy nawet odbyć rozmowę telefoniczną. My z okazji oczywiście skorzystałyśmy. Jeśli się tam wybierzecie to Was też do tego zachęcamy. 😉

piernik, Muzeum Toruńskiego Piernika

Oprócz tego w Muzeum obejrzeć można film, w którym dowiecie się dlaczego słynne pierniczki nazywają się Katarzynki oraz jak dokładnie wygląda produkcja pierników w Fabryce Cukierniczej „Kopernik”. A zainteresowani mogą także zerknąć do interaktywnej księgi z przepisami.

A jeśli macie ochotę jeszcze mocniej poczuć zapach piernika, na koniec zostawiamy Was z Panem, który o piernikach wie chyba wszystko, bo w Fabryce Cukierniczej Kopernik pracuje już 32 lata. My jesteśmy pod wrażeniem!