W przypadku kolekcji Beaty wszystko zaczęło się od fascynacji Azją Środkową. Składane, filcowe domki, jak mówi o nich sama Kolekcjonerka, bardzo przypadły jej do gustu, a że jako pamiątki z podróży nie mogła przywieźć jurty w oryginalnych rozmiarach zaczęła kolekcjonować ich miniaturki. Zapraszamy na nieco egzotyczną podróż z naszą kolejną bohaterką cyklu Kolekcjonerzy.
Zapowiedz swoją kolekcję!
Zbieram jurty! Mam duszę nomady, lubię zmiany, podróże i przeprowadzki. Wizja zamieszkania w składanym filcowym domku, który można zabrać ze sobą gdzieś indziej i zacząć wszystko od nowa, bardzo do mnie przemawia. Jurta to nie jest zwykły namiot, to niezwykle przemyślany, przenośny dom. Dom minimalistyczny, gdzie każdy sprzęt i mebel ma swoja rolę i przypisane miejsce. Dom, którego nie można zawalić przedmiotami, bo kto wytrzymałby ciągłe przeprowadzki z tonami gratów?
Co wchodzi w skład Twojej kolekcji?
W skład mojej kolekcji wchodzi około 25 rożnych jurt. Miniaturek, oczywiście, choć chętnie postawiłabym sobie prawdziwa jurtę gdzieś w plenerze! Mam jurty z Kazachstanu, Mongolii, Kirgistanu i z rosyjskiej Buriacji. Jest jurta-szkatułka na biżuterię z Kirgistanu. Mam też jurtę matrioszkę kupioną na fantastycznym bazarze w Almaty w Kazachstanie. Mam klasyczną jurtę z wojloku/filcu z Mongolii, która ma w środku miniaturowe meble oraz portret Czyngiz Chana na ścianie! Mam rosyjską jurtę z kory brzozowej, jurtę na choinkę, jurtomagnesy, jest jurta breloczek, jurta-kosmetyczka oraz filcowy jurtokalendarz. Nie wspominam oczywiście o kazachskich i mongolskich książkach, gdzie jurty są tematem przewodnim.
Jak to się zaczęło?
Zaczęło się od fascynacji Azją Środkową i podróży po regionie. W związku z moją pracą przeprowadziliśmy się całą rodziną na kilka lat do Moskwy. Mieszkanie w takim miejscu otwiera możliwości podróży w miejsca, o których żyjąc na Zachodzie Europy, możemy sobie tylko pomarzyć. Eurazja stanęła przed nami otworem i nie można było zmarnować takiej szansy! Odwiedziliśmy większość byłych republik radzieckich, a Rosję zjeździliśmy wzdłuż i wszerz. Odbyliśmy niezapomnianą podróż Koleją Transsyberyjska. Podróżowaliśmy po Mongolii, zdążyliśmy nawet odwiedzić Krym ostatniego lata przed aneksją przez Rosję. Niezapomniane czasy i wspaniałe wspomnienia.
Fascynacja jurtami zaczęła się jednak od wyjazdu służbowego do Astany, nowej stolicy Kazachstanu (w zeszłym roku przemianowanej na Nur-Sultan). Uwielbiam Astanę, utopijny sen architektów i koszmar urbanistów. Usiana budynkami zaprojektowanymi przez topowych światowych architektów, ma piramidę, wieżę zwieńczoną kulą, bibliotekę narodową w kształcie lampy halogenowej i salę koncertową przypominającą główkę kapusty. Nie wspominając o kopii teatru Bolszoj i największym w Azji Centralnej meczecie inspirowanym Taj Mahal. Wybór nieograniczony! Ale, co najciekawsze, Astana jest miejscem, gdzie najważniejsze centrum handlowe miasta, Khan Shatyr, ma kształt jurty. Zachwyciłam się, bo jest to naprawdę miejsce wyjątkowe i ten zachwyt przerodził się w fascynację jurtami i dał początek kolekcji. A to, że wyjazd służbowy miał w programie zajęcia oraz biesiadę w jurcie podgrzało tylko moje zainteresowanie. Niezapomniana biesiada, po której uczestnicy zostali zaatakowani przez stado wkurzonych indyków!
Kolekcja zaczęła się od czekoladek w jurtowym pudełku (Kazachstan znany jest z pysznej czekolady produkowanej w fabryce w Almaty na południu kraju). Było pysznie i do tego pudełko petarda. Zaczęłam się rozglądać za innymi reprezentantami gatunku i z każdego wyjazdu do Azji Centralnej przywoziłam sobie potem jurtosuwenir.
W Mongolii udało mi się w końcu zrealizować marzenie o tym, żeby zobaczyć jak ludzie w jutrach mieszkają. Jurty są tam wszechobecne. Nie tylko na stepie, ale też w stolicy, Ulanbataar, gdzie stoją między blokami mieszkalnymi, w centrum i na obrzeżach miasta. Fascynujące zastępy filcowych domów w najzimniejszej stolicy świata, gdzie temperatury spadają zimą do -40 C.
Kolejne zrealizowane marzenie to mieszkanie w jurcie. Podróżując po Mongolii nocowaliśmy w różnych jurtach, większych lub mniejszych, jedna była full wypas, inne standardowe. Wspólne dla wszystkich było jednak to, że nigdy w życiu tak dobrze jeszcze nigdzie nie spałam jak w jurcie na mongolskim stepie. Świeże powietrze, doskonała wentylacja (pod otwartym niebem) i do tego jeszcze niesamowity widok na Drogę Mleczną przez otwarty dach. Cisza, spokój i cała sceneria jak balsam dla duszy!
W jaki sposób najczęściej te zbiory do Ciebie trafiają?
Kupowałam je podczas podróży po regionie. Musiałam się oczywiście powstrzymywać przed zakupem jakiegoś giganta czy innej megajurty, która zawaliłaby nam dom. Udało się, chociaż chwilami bywało ciężko, bo pokusa była silna. Uważam więc, że jurta-matrioszka 5 w jednym jest wariantem optymalnym jeśli chodzi o organizacje przestrzeni domowej. 🙂
Które egzemplarze są Twoimi ulubionymi?
Moja ulubiona jest jurta z Mongoli, mała, dziesięciocentymetrowa, wykonana z filcu. Została odtworzona jako replika prawdziwej jurty mieszkalnej. Ma w środku mikro meble i nawet miniportret Chyngiz Chana na ścianie. Bardzo ją lubię.
Jaka jest najbardziej wyjątkowa historia związana z Twoją kolekcją?
Gdy kończył się mój pobyt w Rosji, otrzymałam wiele niezapomnianych prezentów od przyjaciół i współpracowników. Jednym z nich jest mini-me matrioszka, z moim własnym portretem!
Jutromanka we mnie wzruszyła się bardzo, gdy dziewczyny podarowały mi piękny jedwabny szal zapakowany w, no właśnie, w co? Szal leżał sobie pięknie w jurcie wykonanej z kory brzozowej. Istne cudo. 🙂 Dziewczyny pamiętały o mojej pasji!
Na początku się zastanawiałam bardzo intensywnie, jak można kolekcjonować jurty.
Potem jak już się dowiedziałam, to czekałam na ten wpis jak na zajączka wielkanocnego i pana, który dowozi nam po nocach lody.
Teraz jestem zachwycona i uważam, że to najlepszy wpis w kategorii Kolekcjonerzy – będzie Wam trudno to przebić!!! I te dodatkowe cudne informacje tak sprytnie przemycone! Jurty jurtami, a ja dopisuję Kazachstan do swojej bucket list!!!
Zabiorę Was z przyjemnością na wycieczkę po Kazachstanie! Obowiązkowo z elementem pro-jurtowym ✈️?
Maja, przyznajemy, że my same na to czekałyśmy. 😀 I cóż my możemy powiedzieć… będziemy się chociaż starały dorównać kolejnymi wpisami Beacie. Wiemy, że łatwo nie będzie, ale obiecujemy, że zrobimy co w naszej mocy! ?
My też się dołączamy do wycieczki! ?
To zdecydowanie mój ulubiony cykl XD Ja nie wiem Pani Beata jest super czuje się jakbym czytał opowiadania jakiejś podróżniczki typu wojeciechowska! Naprawdę Pani jest cudna!
Bardzo mi miło, dziękuję ?! Opowiem jeszcze coś przy okazji ?
Dla nas to chyba najbardziej zaskakujący cykl. 😀 I to prawda, Beata jest genialna! Dla nas to cudowne, że możemy docierać do takich osób. 😉
To Wy jesteście megapozytywne i wyciągacie z ludzi co najciekawsze, dziękuję ?
❤❤❤
kolekcja wygląda bardzo imponująco, ale ja bym chyba postawiła sobie jeden duży i tam trzymałe małe 😉
Jeszcze wszystko przed Beatą, jesteśmy w stanie uwierzyć, że mogłaby nas w taki sposób zaskoczyć. 😀
Melduję, że marzy mi się prawdziwa jurta z widokiem na jakiś przyjemny akwen. Można marzyć, prawda?
? No pewnie! I mamy nadzieję zobaczyć kiedyś Twoje zdjęcie w jurcie z takim widokiem! ?
Ależ one słodkie i urocze! Na pewno są super ozdobą i pamiątką.
Wow! Do głowy by mi nie przyszło, że można kolekcjonować jurty. Nigdy mnie zresztą nie ciagnęło w stronę Azji. Aż do tego wywiadu 🙂 teraz sama bym się spakowala i pojechała do Mongolii żeby spać na stepie. Chociaż może chodzi o tę Drogę Mleczną? 😉 jednak gdybyście organizowali wycieczkę po pandemii to dajcie znać-robię dobrą jajecznicę i nie marudzę ponad miarę 😉
Jajecznica to nasz czuły punkt. Uwielbiamy, więc na pewno wybierzesz się z nami i Beatą. 😉 Ale nam też wcześniej nie przyszłoby do głowy, że można kolekcjonować jurty. 😉 A szkoda. 😀