Mrozu ze swoją kompanią rozbudzili Kraków

Mówi się, że nie da się porównać koncertów plenerowych do tych klubowych. Jako że lubimy wyzwania, postanowiłyśmy podjąć się również tego, na przykładzie Artysty, którego przemiana była jedną z ciekawszych na przestrzeni kilkunastu lat na polskim rynku muzycznym. Pierwszy z koncertów odbył się w ramach Letnich Brzmień. Wydawać by się mogło, że będzie to luźny koncert na świeżym powietrzu. Tymczasem jednak energia była tak ogromna, że nawet na niebie zaczęły pojawiać się pioruny. Drugi zaś odbył się już w przestrzeni studyjnej i zdecydowanie sprawił, że Kraków rozbudził się na dobre.

Tym bardziej, że to wydarzenie jest solidną porcją jazzu, swingu, bluesa i popu. Nowe spojrzenie na muzykę Artysty sprawia, że każdy na dobre zapomniał o jego początkach z „Milionem monet”. No prawie każdy!

Zupełnie inny Mrozu

Zacznijmy od tego, że muzyka, którą obecnie tworzy Mrozu i jego zespół, już od kilku lat nie ma nic wspólnego z tym, co kojarzy się większości słuchaczy. Repertuar jest zupełnie inny, bardziej subtelny. Natomiast warstwa tekstowa w sposób dobitny pokazuje blaski i cienie życia, odnosząc się niekiedy również do sytuacji politycznej w Polsce. Przykładem może być chociażby „Poligon”.

Teksty Artysty napisane są w sposób prosty, natomiast ich treść potrafi uderzyć. Nie jest to, owszem, muzyka dla każdego. Trudno również porównywać Mroza z muzyką klasyczną, ale przecież zupełnie nie o to chodzi. Artysta wraz z muzykami pokazuje, jak w intrygujący sposób połączyć ze sobą gatunki muzyczne, które na co dzień wielu uważa za trudne w odbiorze lub za zbyt wysublimowane z tymi przyjemnymi, radiowymi brzmieniami. I uważamy, że warto to docenić. My jesteśmy zdecydowanie na tak.

Ogromny szacunek dla publiczności i muzyków

Podczas obu koncertów mocno dało się także odczuć olbrzymi szacunek, jaki okazał nam, jako publiczności, Artysta. Mrozu dał 100% siebie na scenie. To było zdecydowanie słychać i widać. Utrzymywał przy tym ciągły kontakt z publiką i starał się, aby każdy z nas jak najwięcej wyniósł z koncertu. Podczas pierwszego z nich, widząc niepokój spowodowany zbliżającą się burzą, potrafił także uspokoić tłum. Na koncercie studyjnym zaś, przekazywał ogromną dawkę dobrej energię mimo tego że poruszał się za pomocą kul, z powodu uszkodzenia nogi. A swoją drogą, do tego niefortunnego zdarzenia doszło w listopadzie, podczas pierwszego z dwóch koncertów, jakie miały odbyć się w Fortach Kleparz. Stąd też drugi koncert listopadowy, na którym miałyśmy być, został przeniesiony na grudzień.

Nie bez znaczenia również było to, jak często Mrozu przedstawiał członków swojego zespołu, w którego skład wchodzą: Bogusz Wekka, Artur Twarowski, Piotr Lewańczyk, Adam Bieranowski, Michał Szafraniec, Przemek Kostrzewa oraz Jerzy Markuszewski. Bardzo rzadko zdarza się nam być na koncercie, gdzie muzycy są wielokrotnie nagradzani oklaskami, a wokalista tak często przedstawia ich publiczności i docenia ich wkład we własną twórczość. Zwłaszcza wtedy, gdy to wokalista sygnuje występ swoim nazwiskiem lub pseudonimem.

Szczerość i poczucie humoru

Zarówno na koncercie plenerowym, jak i studyjnym, utwory były przeplatane żartami sytuacyjnymi lub hasłami, które odnosiły się do całości wydarzenia. Natomiast jednym z ważniejszych czynników sprawiających, że ponownie chciałybyśmy wybrać się na koncert Artysty jest jego autentyzm na scenie. Są takie koncerty, na których bawicie się dobrze, ale macie niedosyt lub czujecie, że czegoś Wam brakuje. W tym przypadku wszystko jednak było na swoim miejscu. Nie wychodziło się z niedosytem, a dobre wrażenie, również biorąc pod uwagę dobór repertuaru, zacierał już na dobre wspomnienia o pierwszych utworach Mroza. Chociaż jak się okazuje, nie u wszystkich. Część publiki bowiem na bis prosiła o „Miliony monet”. Tak też się stało, natomiast usłyszeliśmy utwór w nowej aranżacji. Wokalista przyznał jednak, że nie wypiera się starej twórczości, natomiast chciałby zauważyć przemianę jaką przeszedł. Dodał, że nowy Mrozu zupełnie różni się od tego, co było kiedyś. I to słychać. Zdecydowanie polecamy Wam udział w koncertach tego Artysty, bo oprócz ciekawego i bardzo przyjemnego wokalu, kawału dobrej muzyki, może zaproponować nam również genialnych muzyków grających na żywo. Same partie instrumentalne przyprawiały publiczność o ciarki nie mniej, niż te partie z wokalem. Olbrzymie wrażenie robi zwłaszcza sekcja dęta, która nadaje utworom szlachetności, ale i nonszalancji.

archiwum prywatne

Mrozu – koncert studyjny czy plenerowy?

Lubimy muzykę, którą prezentuje Mrozu wraz ze swoim zespołem. Natomiast musimy również przyznać, że żadna z nas nie mogłaby się nazwać pełnoprawną fanką. Nie zmienia to jednak faktu, że jak najbardziej uważamy, że warto wybrać się na taki koncert. Na nas akurat zdecydowanie większe wrażenie wywarł koncert klubowy, ale generalnie takie koncerty dużo mocniej do nas przemawiają. Oprócz wspaniałej energii, jaką dostawaliśmy ze sceny, nieoceniona okazała się również energia publiczności. Każdy, kto był na tym koncercie, tańczył i śpiewał, jakby jutra miało nie być. To naprawdę się czuło! I chociaż czytając to, może wydawać Wam się taki obraz czymś zupełnie normalnym, zapewniamy – taki nie jest. Wystarczy przekonać się na własnej skórze.

Koncert plenerowy również możemy określić za jeden z najbardziej udanych wydarzeń artystycznych w tym roku, natomiast mamy poczucie, że tak naprawdę w Fortach Kleparz Artysta wraz ze swoim zespołem odpalił wszystkie rakiety.

Czy trzeba być fanem Mroza, aby wybrać się na Jego koncert? Oczywiście, że nie. A gdyby ktoś nas zapytał czy warto i wybrałybyśmy się ponownie, tu odpowiedzi byłyby podwójnie pozytywne. Tym bardziej, że w dzisiejszym świecie, jak niczego innego, najbardziej potrzebujemy pozytywnej energii. I na tym koncercie, bez względu na miejsce, właśnie taką otrzymujemy.

archiwum prywatne