Hiszpańska impreza w Krakowie, czyli koncert Alvaro Solera

Na scenie stoi artysta wraz z zespołem. W ręku trzyma mikrofon. W tle napis: Alvaro Soler.

Od jakiegoś czasu udaje nam się prowadzić przyjemne, a przy tym różnorodne życie koncertowe, co bardzo nas cieszy, bo było to jedno z naszych postanowień na poprzedni rok. W tym roku bardzo chcemy to podtrzymać. Mamy nadzieję, że się uda. 🙂 Relacjami z części tych wydarzeń dzielimy się z Wami tutaj. Jest jednak pewien koncert, o którym wcześniej nie opowiadałyśmy więcej, chociaż na naszym Instagramie mogliście widzieć jego krótkie urywki. I tak sobie pomyślałyśmy – nie bez znaczenia jest tu także fakt, że nasza tęsknota za ciepłymi dniami sięga już prawie zenitu – że chciałybyśmy wrócić myślami do jednego z wrześniowych wieczorów. Wtedy to bowiem w Krakowie odbyła się hiszpańska impreza, a my miałyśmy szczęście tam być i chłonąć tę rozpierającą Tauron Arenę energię.

Nietypowy wybór? Nie do końca

Być może zauważyliście (mamy nadzieję, że widać to także po cyklu Poznaj muzyków), że raczej nie zamykamy się na rożne gatunki muzyczne. Wręcz przeciwnie, nasze playlisty wyglądają zazwyczaj jak dobry miszmasz, a słuchając utworów losowo, można nie tylko doznać całego wachlarzu emocji, ale co 3/4 minuty przenieść się także w miejsca odległe od siebie o setki tysięcy kilometrów. To czego słuchamy zależy w dużej mierze, od naszego nastroju, nastawienia, pogody, czy pory roku. Zresztą, czy Wy nie macie tak, że latem, nawet mimowolnie tupiecie nogą albo podśpiewujecie piosenki w latynoskich rytmach? Bo my zdecydowanie! 🙂

Tak więc też wychodzi, że raz jesteśmy na koncercie Natalii Przybysz, innym razem Janusza Radka, Mroza czy… Alvaro Solera. I właśnie teraz wspomnimy trochę to ostatnie wydarzenie.

Cardio przy gorących rytmach

Były przysiady, obroty, podskoki, czyli wszystko co powinno znaleźć się na treningu. A tak serio, Alvaro Soler to Artysta, który bardzo mocno dba o to, aby publiczność naprawdę fajnie przeżyła te kilkadziesiąt minut. Podczas występów dostarcza całej amplitudy emocji. Obok żywiołowych utworów, przy których nie da się stać w bezruchu, na setliście nie brakuje także spokojnych numerów, pozwalających poczuć totalnie odmienny klimat i odpłynąć lub po prostu, odpocząć po wcześniejszych ćwiczeniach fizycznych.

Zazwyczaj też jest tak, że najlepiej bawicie się na koncertach, gdzie znacie teksty piosenek albo chociaż kojarzycie fragmenty. Przynajmniej my tak mamy, a języka hiszpańskiego niestety nie znamy. Wydawać by się mogło, że będzie to jakaś przeszkoda. Tymczasem zdecydowanie ani dla nas, ani większości osób, także nieposługujących się tym językiem, nie był to problem. 🙂

Na scenie stoi artysta wraz z zespołem. W ręku trzyma mikrofon, który kieruje w stronę publiczności. W tle napis: Alvaro Soler.

Koncerty to nie tylko muzyka, ale też wszystkie momenty i historie, dziejące się między utworami. Często jest to czas dla Artysty na żarty sytuacyjne, krótkie opowieści, czy nawiązywanie interakcji z publicznością. To też coś, za co uwielbiamy koncerty. W tym przypadku, jednym z najbardziej rozczulający momentów był ten, gdy Artysta poprosił o zaśpiewanie frazy jedynie najmłodszą część publiki. Jedyne czego żałujemy, to że nie usłyszałyśmy na żywo zaśpiewanej przez Alvaro Solera po polsku piosenki, co udało się dzień później warszawskiej publice. Ale jeśli mielibyście ochotę to zobaczyć, video znajdziecie na Instagramie Artysty. Polecamy! 😀

A jeśli tak jak my cierpicie obecnie na niedobór słońca, ciepła i marzycie o wygrzewaniu się na wakacjach to zajrzyjcie do naszej wyróżnionej relacji „Koncerty” na Instagramie. Może chociaż trochę udzieli Wam się dobra energia i poprawi nastrój. Tutaj zaś podzielimy się jednym (miał być ulubiony, ale jesteśmy we dwie i tym razem nie udało się wybrać) z naszych ulubionych utworów.

Czy poszłybyśmy na koncert Alvaro Solera ponownie?

Wiecie co najbardziej lubimy i doceniamy podczas koncertów? Kiedy zapominamy o całym świecie i jesteśmy tylko tu i teraz. Tak było tym razem! A co jest według nas najlepszym potwierdzeniem tego, że koncert nam się podobał? To jak chwilę po jego zakończeniu, żałowałyśmy, że już się skończył. To sprawia również, że jeśli Alvaro Soler ponownie ogłosi trasę koncertową, przy której uwzględni Polskę, nie będziemy wahać się nad zakupem biletów. Bawiłyśmy się bardzo dobrze, spaliłyśmy trochę kalorii i… zdecydowanie odpoczęłyśmy od codziennych spraw, historii i wydarzeń. Cel został osiągnięty!

Na koniec zostawiamy Wam filmik, który jak dla nas jest idealnym podsumowaniem koncertu Alvaro Solera. To tak jeszcze a propos tego, czy da się stać w bezruchu na koncercie Artysty. Przynajmniej w zdecydowanej większości – nie. 😉 My byłyśmy zdecydowanym numerem 3! 🙂

Zobacz także inne wpisy z cyklu Zaplątani w kulturę.