Zachwycające swoim urokiem, kolorowe, drewniane – dokładnie takie są miniaturowe mebelki dla lalek, które tworzy Pani Katarzyna. Jednak oprócz mebelków, w sklepie, nazwanym kiedyś cudownie Lalkeą, znajdziemy również ubranka, pościel, dodatki do kuchni i inne akcesoria. Tym razem chcemy Was zaprosić do niezwykłego świata, gdzie lalki Barbie oraz małe myszki odgrywają najważniejszą rolę. Uwaga! Obudzenie w sobie wewnętrznego dziecka gwarantowane! 🙂
Proszę zapowiedzieć siebie!
Mam na imię Kasia. Jestem mamą i babcią. Mam cudowne, dorosłe już cztery córki, prześliczną wnusię i fantastycznych pięciu wnuków. Jeden z nich urodził się kilka dni temu. Jestem domatorką i nie nudzę się w swoim towarzystwie. Bardzo lubię pracując, słuchać podcastów o tematyce true crime. Kocham zwierzaki. W tej chwili mam w domu dwa koty: Lolka i Zazu.
O swoim sklepie mówi Pani, że to taka IKEA dla lalek Barbie. Co oprócz łóżek, szaf i dywaników w nim znajdziemy?
Tak, trochę tak. Ktoś napisał mi w komentarzu „lalkea”. Szyję pościel do łóżek (materace, kołdry, poduszki i małe jaśki), poduszki na wypoczynki. Mam też w ofercie kwiaty, koszyczki szydełkowe i piknikowe, dywany, chodniczki, obrazy, dodatki do kuchni: deski do krojenia, wiadra z mopem lub miotłą, „jedzonko”, które robi moja córka: spaghetti, pierożki, ciasteczka, owoce, warzywa. Sporo tego. Chyba jeszcze wszystkiego nie wymieniłam.
Co zainspirowało Panią do tworzenia mebelków oraz ubranek dla Barbie?
Mebelki lubiłam od zawsze i chyba to moje wewnętrzne dziecko, które nadal we mnie jest, podpowiedziało mi aby się tym zająć. Moje mebelki powstały w kontrze do tych plastikowych. Postanowiłam zrobić takie „jak prawdziwe”. Wiele razy słyszałam tekst „szkoda, że nie są duże”. Obsługi maszyn: piły, wyrzynarki, szlifierki, nauczyłam się sama. Metodą prób i błędów.
Nie wszystkie ubranka w moim sklepie robiłam jednak sama. Część uszyła moja mama, po której odziedziczyłam zdolności manualne. Ja robię sweterki na drutach i czapki. Sama też szyję torby dla lalek. Mama nauczyła mnie posługiwania się szydełkiem i drutami. Szyć nauczyłam się sama.
Ile czasu poświęca Pani na wykonywanie mebelków?
Trudno powiedzieć. Nigdy go nie mierzyłam. To zależy co robię. Mebelki standardowe, które wykonuję kolejny raz, dość szybko. Nowe pomysły realizuję dłużej, ale to lubię najbardziej. Nie umiem rysować, więc nowe pomysły powstają w mojej głowie, często przed zaśnięciem. Potem idę do pracowni i je realizuję. Nigdy nie liczyłam czasu, bo to było by trudne, część np. łóżka powstaje w pracowni. Tam wycinam, szlifuję, sklejam, szpachluję i znów szlifuję. Potem maluję. Następnie szyję pościel. Na koniec jeszcze trzeba zrobić zdjęcia. W tym nie jestem najlepsza, ale jak patrzę na zdjęcia sprzed 10 lat, to widzę, że się wyrobiłam.
Czy tworząc konkretny mebelek, myśli Pani już o reszcie malutkiego wystroju domku lalki lub myszki?
Zazwyczaj nie. Tworzę mebelek lub zestaw, np. wypoczynek, jako odrębny produkt. Oczywiście umeblowałam wiele domków i wtedy to jest konieczne. Domki mebluję na zamówienie (domków nie robię). Bardzo lubię jak klientka daje mi dużo swobody. Tzn. ona (to jest zawsze mama) ustala ramy, ja od siebie coś proponuję. Chyba mi się nie zdarzyło, żeby moje sugestie nie zostały przyjęte. Sama, z własnej woli zaaranżowałam i umeblowałam jeden domek, ale wolę tworzyć pojedyncze elementy. Zresztą bywa i tak, że klientki, dla których meblowałam domek dokupują jeszcze coś do niego w moim sklepie.
Co Panią inspiruje? Jak wygląda Pani proces twórczy?
Najprościej mówiąc inspiruje mnie wszystko, życie. Czasem to jest zdjęcie jakiegoś wnętrza. Innym razem jakaś aranżacja, którą gdzieś zobaczę. Z pomysłem idę do pracowni. Tam tworzę mebel lub zestaw. W głowie mam już ewentualne tekstylia do zestawu (wypoczynku) czy poduszki na kanapę lub pościel do łóżka. I tu muszę napisać, że nie zawsze jestem zadowolona z efektu. Ale bywa i tak, że jest on lepszy niż zakładam.
Myślała Pani kiedyś, aby spróbować swoich sił jako dekoratorka wnętrz? A może rozważała Pani tworzenie również dużych mebli?
Bardzo lubię aranżować swoje wnętrza. Odkąd pamiętam lubiłam przestawiać meble w swoim mieszkaniu. Lubię dodatki i bibeloty, ale nie lubię ścierać z nich kurzu. Jako dekoratorka obcych wnętrz chyba bym się jednak nie sprawdziła.
Co daje Pani tworzenie tych małych kolorowych mebelków?
Przede wszystkim wielką frajdę. Tworzenie mebelków to jest zabawa. Myślę, że w każdym wieku potrzebujemy zabawy. Jedni malują, inni chodzą na siłownię, a ja robię mebelki, dodatki lub szyję. Odskocznia od codzienności, od obowiązków. Robienie mebelków rzadko bywa dla mnie obowiązkiem. Rzadko, bo gdy realizuję zamówienie, które nie koniecznie jest w moim guście, to wtedy czuję, jakby to jednak był obowiązek. Najczęściej jednak jest to dla mnie przyjemność i odpoczynek.
Za co najbardziej lubi Pani obecność w miniaturowym świecie?
Za powrót do dzieciństwa, za spokój. Jako mała dziewczynka uwielbiałam mebelki. Mam jeszcze jakieś pozostałości, bo mama je przechowała. Bardzo lubiłam bawić się sama. Wyjmowałam z półek wszystko i aranżowałam tam małe wnętrza. I właśnie to układanie mebelków, dodawanie bibelotów lubiłam najbardziej. Ten mini świat, to atmosfera mojego dzieciństwa. Miniatury to moja bezpieczna przystań. Oprócz robienia, zbieram miniatury. Najchętniej starocie, ale nie tylko. Odwiedzam bazary stacjonarne oraz internetowe i wyszukuję ciekawe, malutkie przedmioty.
Czy obecny trend na Barbie wpłynął jakoś na zainteresowanie Pani ofertą?
Nie. Pierwszy rok pandemii był dla mnie ostatnim rokiem, w którym moja „mebelkowa” działalność była moją jedyną aktywnością. Tzn. sklep internetowy działa i nie zamierzam na razie z niego rezygnować, ale teraz to tylko hobby. Koszty reklamy czy pozycjonowania strony w Google są wysokie i w obecnej sytuacji nie mogę sobie na to pozwolić. Zresztą, z tego co zaobserwowałam przez wiele lat mojej działalności, osoby tworzące mebelki dla lalek Barbie lub inne miniatury nie mają lekko. Wiele z nich albo przestało to robić, albo poszukały rynku zbytu poza granicami Polski. Ja też czasem wystawiam moje prace na międzynarodowym portalu sprzedażowym. Może kiedyś i ja będę musiała przenieść tam całą swoją ofertę.
Chciałaby Pani przekazać coś na koniec naszym Czytelniczkom i Czytelnikom?
Nie mam jakiegoś wzniosłego przesłania, ale mam radę: pielęgnujcie, kochajcie, doceniajcie i przede wszystkim zauważajcie swoje wewnętrzne dziecko. Dbajcie o nie. Dbajcie o siebie.
My też Was gorąco zachęcamy do pielęgnowania swojego wewnętrznego dziecka, a w tym może być bardzo pomocne odwiedzenie i zaobserwowanie profilu Kolorowe Mebelki na Instagramie i Facebooku. 🙂
Tutaj możesz zostawić komentarz: