Zapachy jako narzędzie kreowania wizerunku i reakcji otoczenia – wywiad z Agnieszką Zieniewicz, założycielką SLOU LAB

Warsztaty slou lab. Kobiety tworzą przy stole i tworzą zapachy. Agnieszka stoi przed stołem i opowiada.
fot. Maja Maciejko

Czy zapach Waszych perfum jest przypadkowy? Według Agnieszki ze SLOU LAB, która od kilkunastu lat pracuje ze zmysłem węchu, zdecydowanie nie. Jak zatem na zapachy, którymi otulamy nasze ciało, wpływają wspomnienia i czy za ich pomocą, możemy powrócić do poszczególnych, życiowych wydarzeń? Co sprawia, że te same perfumy na jednej osobie pachną inaczej, niż na nas samych? Nasza Rozmówczyni nie tylko wyjaśni te kwestie, ale również wprowadzi nas do świata zapachów i opowie więcej na temat zmysłu węchu, który często jest niedoceniany.

Zapowiedz siebie!

Jestem pasjonatką natury, zapachów i odkrywania ciekawych zakątków świata. Prowadzę inspirujące warsztaty pod szyldem SLOU LAB, których ideą jest przeniesienie do aromatycznego świata, oderwanie na chwilę od rzeczywistości oraz czerpanie radości z otoczenia – zapachów, pięknej przestrzeni i aranżacji stołu, przy którym pracują uczestnicy. Łączę miłość do natury z potrzebą kreatywności, a także wieloletnim doświadczeniem w branży kosmetycznej.

Skąd u Ciebie zainteresowanie kompozycjami zapachowymi?

Zapachami interesuję się już od bardzo dawna. Przez kilkanaście lat pracowałam w fabrykach kosmetyków. Zajmowałam się tworzeniem receptur, wdrażałam produkty, budowałam działy badawczo-rozwojowe i kontroli jakości. Stworzenie receptury to niełatwa i dosyć wymagająca praca polegająca na spełnieniu wielu aspektów technicznych, natomiast dobór zapachu zawsze był, moim zdaniem, elementem najbardziej kreatywnym, podczas którego można było puścić wodze fantazji. Zawsze zależało mi, żeby po otwarciu opakowania użytkownik miał jak najprzyjemniejsze odczucia, a produkt pachniał wielowymiarowo, ale naturalnie i lekko. Żeby, choćby na sekundę, pozwolił zatrzymać się tu i teraz oraz skupić na przyjemności używania.

Na zapachy zwracałam uwagę odkąd pamiętam. Pierwsze wspomnienia to aromat kopru, chrzanu, dębowych beczek i rozgrzanej ziemi. Zapach papierówek leżących już kilka dni pod jabłonką, łodyżek pomidorów i suszącego się siana, ciepłego mleka, malin, porzeczek i agrestu. To też mirabelki, które rozjeżdżało się rowerem, bo drzewka rosły po obu stronach drogi i leżały na całej jej szerokości. Aromat świeżego drewna, z którego kapała żywica, a także zsiadłego mleka z ziemniakami, masłem, jajkiem, dużą ilością szczypioru i kopru. Do tej pory to jedno z moich ukochanych dań.

Agnieszka stojąca przy stole podczas warsztatów tworzenia zapachów
fot. Julia Ziółkowska

Później, w trakcie studiów i przez kilka lat po miałam sporo do czynienia z zapachami, ale w nieoczywistym kontekście. Pracowałam jako mikrobiolog, a jednym z pierwszych etapów diagnostyki bakterii, oprócz oglądania morfologii kolonii, było wąchanie ich na szalce. Po kilku latach miałam tak wyćwiczony nos, że potrafiłam z bardzo dużą precyzją rozpoznać poszczególne szczepy na podstawie samego zapachu. Pamiętam, że najbardziej charakterystyczny był Pseudomonas aeruginosa – coś pomiędzy jaśminem a aromatem kredek świecowych.

Zapachy kojarzą Ci się z konkretnymi miejscami, osobami, uczuciami? Jeśli tak, czy wiesz dlaczego tak jest?

Zdecydowanie tak! Myślę, że każdy z nas ma takie zapachy. Kocham podróże, a jednym z moich zapachów szczęścia jest właśnie zapach lotniska. I to lotnisko w każdym miejscu pachnie inaczej. W Gruzji masłem, mąką i serem, a na Bali kwiatami i kadzidłami. Dla mnie to obietnica czegoś ekscytującego, co zacznie się dosłownie za chwilę. Mam ochotę wybiec i dać się porwać energii danego miejsca. W każdą podróż zabieram inny zapach. I nie chodzi tu o perfumy, bo nieczęsto używam ich na urlopie, a masło do ciała. Stosuję je od razu po pierwszej kąpieli, żeby mój mózg zakodował, że mango kojarzy się z podróżą X, a awokado z podróżą Y. Dzięki temu nawet kilka lat później mogę sobie łatwo odświeżyć wspomnienia. To prosty sposób na zapamiętywanie pięknych chwil przez każdego z nas poprzez skojarzenie jakiegoś unikalnego zapachu, który będziemy tam używali.

Warsztaty slou lab, podczas których tworzy się zapachy
fot. Maja Maciejko

Zapachy przenoszą nas do momentu z przeszłości dużo skuteczniej niż muzyka. Dzieje się to za sprawą hipokampu, który jest ośrodkiem pamięci węchowej w naszym mózgu. Okazuje się, że spośród wszystkich połączeń mózgu ze zmysłami najsilniejsze są na linii nos – hipokamp. W drodze ewolucji pozostałe zmysły – wzrok, dotyk i słuch utraciły bezpośredni kontakt z hipokampem, a jedynym zmysłem, który ten kontakt nadal ma jest właśnie węch. Zmysł węchu przez wiele lat był marginalizowany. Dopiero pandemia pokazała nam, jak ważna jest jego rola i jak duża jest strata, kiedy go nie ma. To w znacznym stopniu pogarsza nasz komfort życia. Istnieje duża potrzeba poznania większej ilości informacji na temat zmysłu węchu i to obecnie ma miejsce. Mam nadzieję, że przed nami kolejne odkrycia. A z ciekawostek – węch jest jedynym zmysłem, który się nie starzeje.

Czy ludzie mają lepszy i gorszy węch? Jakimi zapachami możemy to sprawdzić?

W codziennym życiu opieramy się głównie na wzroku i słuchu, a węch jest niedoceniany. Podczas pandemii wiele osób straciło ten zmysł lub nabyło upośledzenia w różnym stopniu. Według naukowców hiposmia (osłabienie) i anosmia (całkowita utrata węchu) mogą być skorelowane z depresją, podwyższeniem poziomu stresu i pogorszeniem jakości życia. Istnieją metody rehabilitacji węchowej polegające na wąchaniu olejów eterycznych w różnych sekwencjach, np. różanego, eukaliptusowego, cytrynowego czy goździkowego. Zbadano, że lepszy węch mają kobiety, ponieważ w naszej opuszce węchowej, która jest częścią węchomózgowia, mają więcej neuronów. Oczywiście istnieją metody diagnostyczne pozwalające na pomiar percepcji zapachów, nie słyszałam jednak o domowych i miarodajnych sposobach na sprawdzenie kto ma „lepszy”, a kto „gorszy” węch. Uważam, że jest to bardzo trudne biorąc pod uwagę, że każdy z nas może rozpoznać nieskończenie wiele zapachów, analogicznie do tego, że możemy rozpoznać nieskończenie wiele kolorów.

Warsztaty slou lab z tworzenia zapachów. Agnieszka stoi przed stołem, przy stole siedzi kilka kobiet.
fot. Julia Ziółkowska

Co o człowieku mówią jego ulubione zapachy?

Niemal 40 lat temu przeprowadzono w Niemczech eksperyment, którego celem miało być pokazanie korelacji pomiędzy preferencjami zapachowymi a osobowością. Grupę badaną stanowiły kobiety i to w ilości aż 600. Okazało się, że ekstrawertyczki i indywidualistki wybierały zapachy lekkie i świeże, ponieważ wpływały na nie stymulująco, introwertyczki skłaniały się ku zapachowi ambry, która dodawała im pewności siebie, a osoby ambiwalentne wybierały kwiaty i aromaty pudrowe.

Osoby z dystansem do rzeczywistości lubią nuty zielone, osoby młode duchem zapachy energetyczne i orzeźwiające, a kobiety odważne i tajemnicze wanilię, cynamon i egzotyczne kwiaty typu ylang – ylang. To bardzo ciekawe zagadnienie, ponieważ zapachy są też narzędziem, przy pomocy którego możemy kreować swój wizerunek oraz reakcje otoczenia.

Dłonie trzymające fiolkę z płynem
fot. Julia Ziółkowska

Dlaczego część z nas preferuje zapachy słodkie, a inni ostre, wytrawne?

To zależy od bardzo wielu czynników m. in. od emocjonalnej reakcji na dany aromat. Zapachy, które kojarzą nam się pozytywnie będą zawsze takim naszym drogowskazem w trakcie poszukiwań. Podobno pamiętamy ponad 30% wszystkich aromatów, które wąchaliśmy. Mamy więc w zasobach gigantyczną bibliotekę olfaktoryczną, z której możemy czerpać i miksować te zapachy w dowolnej konfiguracji.

Na naszą percepcję wpływ ma również nasz nastrój, pora dnia, to czy np. jesteśmy na urlopie i podświadomie kierujemy się ku relaksującym nutom. Niektóre reakcje na zapachy mamy, podobnie jak owady, zakodowane – np. zapach dymu, który oznacza, że pora uciekać.

Jak poszczególne zapachy wpływają na nasz nastrój i emocje?

Zapachy mają bardzo duży wpływ na naszą psychikę. Potrafią nas pobudzić lub zrelaksować, wprawić w pozytywny nastrój lub poirytować. Biorąc wdech, do naszych płuc dostają się molekuły zapachowe, które następnie trafiają do płuc, krwioobiegu i narządów. W ten sposób działa aromaterapia. To ogromna dziedzina wiedzy, którą warto wykorzystywać. Mamy olejki eteryczne poprawiające samopoczucie, niwelujące stres, uspokajające; podnoszące i obniżające ciśnienie krwi. To złożone, ale niesamowicie ciekawe zagadnienia.

Kobiece dłonie trzymające papierek z napisem: mięta i fiolkę do perfum
fot. Maja Maciejko

Ostatnio czytałam opracowanie opisujące pewien eksperyment. Polegał on na ufaniu lub nie ufaniu osobom biorącym udział w grze. Okazało się, że gdy w pomieszczeniu rozpylano lekko rybi zapach uczestnicy nie ufali swoim partnerom, zaś kiedy rozpylano inne nieprzyjemne zapachy nie było tego efektu. Morał z tego taki, że nie warto przeprowadzać rozmów biznesowych w restauracjach podających owoce morza. 😉

W jaki sposób powinniśmy dobierać zapachy do siebie? Na czym warto się skupić?

Myślę, że istotną rzeczą przy wyborze swojego zapachu jest nie kierowanie się kształtem flakonu, chociaż wiadomo, że czasami trudno się oprzeć, bo przyciąga naszą uwagę w pierwszej kolejności. Zdecydowanie warto skupić się na tym co lubimy i zastanowić się z jakimi zapachami mamy pozytywne skojarzenia i które wpływają na nas optymistycznie. Takie kryterium zawsze będzie strzałem w dziesiątkę.

Jak to się dzieje, że dane perfumy mogą pachnieć zupełnie inaczej na dwóch różnych osobach?

To zależy od wielu różnych czynników jak chociażby dieta. Pikantne potrawy, kawa, tytoń mają duży wpływ na naturalny zapach. Pamiętajmy, że na naszym ciele mamy mikrobiom złożony z szeregu symbiotycznych drobnoustrojów, a co za tym idzie metabolity, które wpływają na pH skóry. To jest kolejna cegiełka w układance. Dochodzą też pozostałe cechy osobnicze i uwarunkowania genetyczne. Na zapach bardzo duży wpływ ma też temperatura otoczenia i wilgotność. Analogicznie jest z miastem, które w trakcie upału pachnie zupełnie inaczej niż po ciepłym letnim deszczu.

Dłonie przelewające przez lejek perfumy do fiolki
fot. Maja Maciejko

Zauważasz jakieś trendy zapachowe, np. podczas warsztatów, które organizujesz?

Podczas warsztatów widzę ogromne zainteresowanie zapachami w ogóle. Uczestnicy chcą wąchać, testować i rozmawiać o tym co czują i jakie mają skojarzenia. Chcą próbować różnych kombinacji i nieoczywistych połączeń. Z ciekawością wąchają blottery (paski papieru służące do nakraplania zapachu), łączą je po kilka i analizują powstały aromat. Uwielbiam to obserwować, słuchać ich potrzeb i doradzać co można dodać, aby powstał zapach idealny. Już kilka osób na wejściu deklarowało, że są „nie zapachowi”. Nie wiedzą co im się podoba, nie przywiązują wielkiej wagi do zapachów, w sumie im mniej coś pachnie, tym lepiej. Na końcu wychodzili szczęśliwi. Do tego dochodzi frajda z manualnej, kreatywnej pracy – odmierzanie, mieszanie, nakraplanie. To cieszy najbardziej, a także wszystkie miłe wiadomości, które dostaję po warsztatach.

Jeśli chodzi o trendy to myślę, że jest to nieoczywista prostota. Dla każdego oznacza to coś innego. Zazwyczaj budujemy kompozycje oparte na 3-5 składnikach gdzie często górną nutą są cytrusy. Z cytrusami jest tak, że nie można z nimi przesadzić, bo w wielu połączeniach pachną wyśmienicie i dodają kompozycji dużo lekkości i radości. Grejpfrut, mandarynka i bergamotka to zdecydowani faworyci. Zaraz za nimi są zapachy kwiatowe: róża damasceńska, jaśmin, ylang-ylang, iglaki i wszystkie żywiczne i kadzidlane nuty. Na tej podstawie można stworzyć naprawdę udane i nieoczywiste połączenia.

Czego należy unikać podczas komponowania zapachów?

Warto posłuchać intuicji i skupić się na tym co lubimy i co daje nam radość. Zgodnie ze sztuką perfumiarstwa powinno kierować się piramidą zapachową, czyli nuta bazy, która zostaje na skórze najdłużej, nuta serca i ulatniająca się najszybciej nuta głowy, czyli np. wspomniane cytrusy, ale moim zdaniem najważniejszy jest nasz gust i potrzeby. Oczywiście zasady warto znać, ale można je też potraktować jako wskazówkę i stworzyć na bazie olejków eterycznych kompozycję funkcjonalną, która pomoże nam np. redukować stres lub zrelaksować się.

Agnieszka stoi przy stole z flakonem perfum, pokazuje go dwóm uczestniczkom warsztatów
fot. Julia Ziółkowska

Jaki jest Twój ulubiony zapach?

Ostatnio zdecydowanie połączenie świetlistej bergamotki z jaśminem, doprawione odrobiną żywicznego cyprysa i goryczkowych jagód jałowca. To mój zapach lata. Przywołuje w pamięci jezioro Como we Włoszech, które skąpane jest w kwiatach i cytrusach. Jedno z najpiękniejszych miejsc to położona na cyplu Villa Balbianello, otoczona wspaniałym kilkupoziomowych ogrodem, w którym ostatnio spędziłam niemal cały dzień. Wokół czuć ten zapach. To właśnie od Bergamo, które jest nieopodal, wzięła się nazwa bergamotka. A bergamotkę mamy też w herbacie Earl Grey.

Lubię również kadzidlane zapachy, dym, nuty drzewne jak na przykład hinoki. To japoński cyprys, esencja tradycyjnych kąpieli leśnych. Czuję nieśmiałe przyciąganie w kierunku paczuli, ale nie można jeszcze nazwać tego miłością. Raczej to początek znajomości z perspektywami na przyszłość. Paczula jest bardzo nieoczywista i spotyka się w większości z, nazwijmy to, chłodnym przyjęciem. Pachnie mokrą piwnicą, butwiejącym drewnem, ziemią i dymem. Ale im jest starsza tym lepsza. Lubię też aromat gałązki pomidora. Pomidor sam w sobie prawie nie pachnie, ale gałązka to już inna historia. Często znajduję te nuty…. w białym winie.

Chciałabyś na koniec przekazać coś jeszcze naszym Czytelniczkom i Czytelnikom?

Hm… myślę, że to, żebyśmy nie bali się eksperymentować z zapachami. Możemy zacząć od prostych botanicznych kompozycji i użyć olejków eterycznych oraz bazy olejowej lub alkoholowej. Ciekawe połączenia to np. bergamotką z cedrem, kadzidłowiec z różą, czy rozmaryn z mandarynką. Gwarantuję, że każdy znajdzie coś dla siebie. Do tego dochodzi satysfakcja z własnoręcznie skomponowanych perfum. Miłej zabawy!

Na deseczce na stole ustawione są flakoniki z różnymi zapachami.
fot. Maja Maciejko

Zajrzyjcie koniecznie na Instagrama SLOU LAB.

Zobacz także inne rozmowy.