Drobne scenki w wielkim świecie – kolekcja minifigurek LEGO Beaty

Ta historia to opowieść o tym, jak minifigurki LEGO mogą odmienić życie i… mieszkanie. Pewnego dnia Beata wpadła na pomysł sfotografowania zestawu LEGO, który był gwiazdkowym prezentem Jej męża. Zdjęcie wykonała w pewnej szczególnej scenerii i… postanowiła założyć profil na Instagramie. Skorzystała także z wiedzy i doświadczenia męża w temacie klocków. W rezultacie możemy teraz podziwiać wspaniałe drobne scenki przygotowane z LEGO.

Zapowiedz swoją kolekcję!

Cześć! Mam na imię Beata i od dwóch lat kolekcjonuję LEGO. Szczególnie upodobałam sobie minifigurki, które są głównymi bohaterami moich zdjęć na Instagramie. Moja kolekcja powiększa się systematycznie, zgodnie z zasadą: nowa wypłata – nowe LEGOwe zakupy. Nie mam problemu, mogę skończyć z tym kiedy chcę… ale póki co nie chcę.

Co wchodzi w skład Twojej kolekcji?

W skład mojej kolekcji wchodzą minifigurki, akcesoria (szczególnie przydatne do zdjęć), pojedyncze klocki, gotowe zestawy, których mam coraz więcej oraz plakaty z gazetek, które zdobią strych. Są już plany zagospodarowania całego pokoju na LEGO, ale na razie ustaliłam to sama ze sobą, więc mam nadzieję, że mąż tego nie przeczyta.

Jak to się zaczęło?

9 stycznia 2022 roku wpadłam na pomysł zrobienia zdjęcia zestawu, który mój mąż dostał na Gwiazdkę, czyli 75928: AT-AT kontra Tauntaun z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Był mroźny dzień i cała okolica przysypana była warstwą śniegu, co było przeze mnie bardzo pożądane. Sceneria miała bowiem imitować powierzchnię planety Hoth, która charakteryzowała się wiecznym lodem. Po zrobieniu zdjęcia postanowiłam założyć konto na Instagramie, gdzie zaczęłam wrzucać kolejne zdjęcia. Jako że byłam kompletnie zielona w temacie LEGO, mój mąż zrobił mi krótki instruktaż skąd brać kolejne minifigurki. Od tamtej pory nie zliczę już, ile kupiłam gazetek, polybagów, większych zestawów czy pojedynczych figurek dostępnych na dziale BaM (Build a Minifigure) w LEGO STORE. Klocki stały się dla mnie sposobem na wyrażenie siebie i pomagają mi odprężyć się po ciężkim dniu oraz nabrać dystansu.

W jaki sposób najczęściej te zbiory do Ciebie trafiają?

Moją kolekcję systematycznie powiększam, kupując książki i gazetki LEGO, zestawy, serie minifigurek oraz odwiedzając LEGO STORE. Tam głównie interesuje mnie dział BaM, gdzie można złożyć swoje figurki, aczkolwiek zdarza się też, że skuszę się na elementy ze ściany PaB (Pick a Brick). Głównie wybieram motywy roślinne, bo jestem też rośliniarą.

Które egzemplarze są Twoimi ulubionymi?

Jeśli chodzi o minifigurki, to szczególną sympatią darzę Jacka Skellingtona oraz Sally z animacji Miasteczko Halloween z 1993 roku. Uwielbiam mroczne klimaty, dlatego są oni bardzo często bohaterami moich zdjęć. Ulubionym zestawem na chwilę obecną jest Bukiet polnych kwiatów (10313). Mam do niego bardzo duży sentyment, gdyż przypomina mi czasy studenckie, kiedy to zadaniem na zaliczenie botaniki było zrobienie i zdanie zielnika. Od razu mam przed oczami piękne lato, beztroskie dni i nasyp kolejowy pełen czerwonych maków, których na szczęście nikt nie unicestwiał podkaszarką.

Jaka jest najbardziej wyjątkowa historia związana z Twoją kolekcją?

W zeszłym roku zainteresowałam się serią BrickHeadz. Są to figurki, które składa się z większej ilości  klocków. Mają charakterystyczny wygląd, przez co nie każdemu przypadną do gustu. Ja nie byłam fanką tej estetyki, ale w pewnym momencie zaczęły mi się podobać i bardzo chciałam sobie jakiegoś sprawić. Nawet zrobiłam sobie listę „chciejstw”. Kilka dni później wybrałam się na jeden z poznańskich pchlich targów, szukając ciekawych i nietuzinkowych rzeczy. Jakież było moje zdziwienie, kiedy wśród niemieckiej ceramiki, obrazów sławnych malarzy, o których jeszcze nikt nie słyszał, a które w ciągu 2 minut zmieniały cenę z 500 na 50, bo Pan sprzedawca tak bardzo mnie polubił, że wolał stracić i mi sprzedać po kosztach, znalazłam zaplombowany zestaw BrickHeadz 40412 – Hagrid i Hardodziób. Zestaw na tamtą chwilę można było dorwać w internecie za około 300 zł. Ja zapłaciłam za niego jakieś 50. Nie cena jest tutaj jednak istotna, ale fakt, że właśnie ten zestaw był na początku mojej listy, którą stworzyłam sobie kilka dni wcześniej, zaraz za Frankensteinem. Do dziś stoi na honorowym miejscu i czeka na kolegów z tej samej serii, których jeszcze, póki co się nie dorobiłam. Chyba czas znów odwiedzić pchli targ.

Zapraszamy Was także do zajrzenia i zaobserwowania Instagrama drobne Sscenki.

Zobacz także inne artykuły z cyklu Kolekcjonerzy.