Nie ma co ukrywać. Kiedy zastanawiałyśmy się od czego zacząć wycieczkę po Wrocławiu w cyklu Zapowiedz miasto, zgodnie stwierdziłyśmy, że na pierwszy ogień pójdą wrocławskie krasnale. Właściwie jest to nasze pierwsze skojarzenie, kiedy myślimy o tym mieście. Każdy kto choć raz tam był dobrze wie – krasnale można tam spotkać niemalże na każdym kroku. Są wspaniałą atrakcją turystyczną i ważnym elementem nawiązującym do historii. Zatem zabieramy Was na spacer w poszukiwaniu małych bohaterów zamieszkujących Wrocław! 🙂
A wszystko zaczęło się od…
Pewnie część z Was wie gdzie tak naprawdę leży geneza wrocławskich krasnali. Dla tych jednak, którzy nie wiedzą, wspomnimy, że początki krasnali sięgają lat 80. XX wieku. Wtedy to członkowie Pomarańczowej Alternatywy, czyli powstałego we Wrocławiu ruchu antykomunistycznego chcieli wyrazić swoje niezadowolenie wobec ówcześnie panującego ustroju. W ramach swoich działań organizowali happeningi, a także… no właśnie – malowali krasnale na murach. Po upadku komunizmu temat krasnali nieco ucichł, aż do roku 2005, kiedy to Tomasz Moczek, wrocławski rzeźbiarz ustawił we Wrocławiu kilka małych bohaterów. Krasnale nieustannie rosną w siłę, tworząc coraz większą armię. I tak oto zawojowały miastem! A nawet doczekały się festiwalu na swoją cześć! 🙂
Małe krasnale wielkimi bohaterami Wrocławia
Każdego dnia krasnale kradną serca kolejnych turystów. Spacerując ulicami Wrocławia czujnie poszukują oni małych bohaterów, przy pomocy specjalnej mapy albo aplikacji. Ale to nie wszystko! Można także wybrać się na zorganizowaną wycieczkę szlakiem krasnali. Nam niestety nie udało się wziąć udziału w tej zabawie. Ale przynajmniej mamy pretekst, żeby do Wrocławia wybrać się raz jeszcze i zapoznać się z resztą krasnali osobiście. Z niektórymi już miałyśmy przyjemność! Dlatego pozwolimy sobie przedstawić ich także Wam. 😉
Krasnal Turysta – jako, że bardzo chciałyśmy znaleźć pewne miejsce (jakie dokładnie, o tym za chwilkę), a nasza orientacja w terenie nie należy do najlepszych i zdarza nam się zabłądzić, nie inaczej było we Wrocławiu. Po kilkukrotnym okrążaniu jednej z kamienic i nieustannym wracaniu się do punktu wyjścia, na naszej drodze pojawił się on.
Podobno chętnie udziela wskazówek, jeśli ktoś zabłądzi w poszukiwaniu różnych miejsc. I faktycznie, tak jest! Po drodze do miejsca docelowego, zahaczyłyśmy jeszcze o bankomat, gdzie z kolei spotkałyśmy Krasnala Wypłatnika.
I tak, w dużej mierze, przy pomocy Turysty i nieco mniejszej Google Maps dotarłyśmy na miejsce. Skąd wiedziałyśmy, że dobrze trafiłyśmy? Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, kiedy przed wejściem powitała nas taka oto dama, o imieniu Zośka:
I tak! To oznacza, że miejscem, którego szukałyśmy był… bar z owocowymi drinkami. Ale wiecie co? To jedne z najlepszych, o ile nie najlepsze drinki jakie kiedykolwiek piłyśmy! No dobra – dla tych koktajli też chętnie powtórzyłybyśmy naszą wycieczkę do Wrocławia. 🙂 A z Zośki jest niezła szczęściara, bo może z tych dobroci korzystać kiedy tylko chce! 😉
Jeśli jesteście ciekawi co to konkretnie za miejsce to odsyłamy Was na tego pysznego i kolorowego Instagrama.
Dla nich do Wrocławia jeszcze wrócimy!
Powodów kolejnej wyprawy do Wrocławia jest co najmniej kilka. 😉
Wedelek – ptasie mleczko, gorzką wedlowską czekoladę, a już szczególnie reklamy Wedla lubimy i to bardzo! A każda okazja, żeby po raz kolejny poczuć dziecięcą radość jest dobra.
Costek – no, jak się dwie miłośniczki kawy dobiorą, to nie ma innej opcji! Muszą poznać trzeciego, równie wielkiego, przynajmniej duchem, miłośnika tego boskiego napoju. 😉
Piernikarz – czyli… słodkości ciąg dalszy. Nie potępiajcie! Zresztą, wakacje bez słodkości to nie wakacje!
Festiwaliusz – była już kawa i słodycze, więc przejdźmy do kultury. Wcześniej już wspomniałyśmy, że Krasnale doczekały się także wspaniałej imprezy, czyli Międzynarodowego Festiwalu Krasnoludków. Tegoroczna, dziesiąta edycja odbywa się od 7 do 9 września. A Festiwaliusz powstał z okazji poprzedniej edycji tegoż święta.
Vincent – my uwielbiamy artystyczne dusze, dlatego bardzo chciałybyśmy odwiedzić także Vinceta. Ciekawe, czy zgodzi się na wywiad… O tym, że Wrocław jest miastem kultury wspominałyśmy już w poprzednim wpisie, a teraz przedstawiamy na to kolejny dowód. Miasto pełniło bardzo ważną rolę podczas powstania filmu Twój Vincet, a krasnal, który maluje kadr z filmu, o tym właśnie przypomina zarówno mieszkańcom, jak i turystom.
Dziaruś, którego poznałybyśmy nawet nie dlatego, żeby zrobić sobie tatuaż, ale ze względu na to, że uważamy go za postać, zdecydowanie wartą poznania. 😉
Głuchak, Ślepak i W- Skers – nie mogłybyśmy zapomnieć o tej trójce! W ramach programu Wrocław bez barier pod Ratuszem można spotkać trójkę krasnali z niepełnosprawnościami.
WrocLovek to ten, którego oczywiście nie mogło zabraknąć pośród tego grona. 😉 I pomimo tego, że co do #wroclove zdania są podzielone, tak co do tego, że WrocLovek jest jednym z najbardziej znanych wrocławskich krasnali wątpliwości nie ma!
I właśnie z tymi mieszkańcami Wrocławia chciałybyśmy się zobaczyć przy kolejnej wizycie! A Wy? Poznaliście się z którymś krasnalem osobiście? 😉
Kocham te wrocławskie krasnale i sporą część zlokalizowałam. Także w miejscach nieoczywistych, np. na Ołtaszynie lub w Zamku Topacz.
Też słyszałyśmy o tym, że często w zaskakujących miejscach można je spotkać. 😉 Ale to super, że można się tak niespodziewanie na nie natknąć! Szukanie bez pomocy przewodników albo aplikacji też ma swój urok. ❤
Gdzieś pomiędzy Wypłatnikiem a Ślepakiem minęliście w niewielkiej odległości krasnala z gitarą 😉
Problemem wrocławskich krasnali jest właśnie to nawiązanie do historii, które zostało spłycone do tego, że nawet lombard wystawia w celach reklamowych własną figurkę. Z historii i Pomarańczowej Inicjatywy nie ma w tym nic, poza samą postacią krasnala. Zero kontekstu, brak tej radosnej abstrakcji i ugrzeczniony humor. Cała idea malowania krasnali stała się tylko komercyjnym zabiegiem a krasnale są już legalne, kolaborują z władzami i biznesem. Jeśli chcecie poczuć tę magię samodzielnego poszukiwania (nie ma przewodników, map i aplikacji) prawdziwych, magicznych istot zamieszkujących Wrocław to poszukajcie sów! Kiedyś może napiszę o tym coś więcej na blogu.
My kochamy sowy! I prawdę mówiąc też niepokoi nas podejście do krasnali. Co więcej, niewiele osób wie o tej historii, dlatego pół żartem, pół serio chciałyśmy delikatnie o tej historii przypomnieć. 😉
Znam te wrocławskie krasnale i bardzo mi się one podobają 🙂
My też je bardzo lubimy! 😉
Zawsze jak jestem we Wrocławiu to krasnale mnie zachwycają 🙂 Kojarzą mi się własnie z tym miejscem
Dokładnie! Chociaż tak jak wyżej, żałujemy, że ludzie nie pamiętają tej historii, która się z nimi wiąże. 😉
Nawet nie wiedziałam ,że te krasnale są takie świetne 🙂
Podobają mi się 🙂
Nam również. Czyżby kot Julek miał już zaplanowany spacer między krasnalami? 😉
Bardzo ciekawy post, ja raz byłam we Wrocławiu z klasą i z chęcią wybiorę się jeszcze raz, tym razem z rodziną 🙂
Słuszna decyzja! Pozdrów miasto od nas! 😉
Wrocławskie krasnale chyba zapoczątkowały małe pomniki w innych miastach Polski, np w Zielonej Górze. Bardzo mnie to cieszy, bo uprzyjemnia to zwiedzanie, zwlaszcza z całą rodziną. A podróże po Polsce są… piękne.
Polska jest pięknym krajem, gdy oddzielimy samo miejsce od innych rzeczy, które nam niestety negatywnie wpływają na wizerunek kraju! 🙁
Uwielbiam Wrocław i krasnale.
Nie znalazłam ich wszystkich, nie szukam przewodnika, ale uprzyjemniają spacer po tym pięknym mieście.
Niewątpliwie jest to atrakcja Wrocławia.Przybywa, ubywa, bo kradną.
Fajnie z Wami było znowu pozwiedzać to miasto.
Serdecznie pozdrawiam! 🙂
A my się cieszymy, że na to zwiedzanie wpadłaś! Jesteś zawsze u nas mile widzianym gościem na blogu! <3
Uwielbiamy spacerując po Wrocławiu wypatrywać krasnali. Sporo już znaleźliśmy, wiele jeszcze przed nami:)
Chcecie znaleźć jakiegoś konkretnego? 😉
Tak wiele już o nich czytałam,że muszę w końcu odwiedzić te wszystkie krasnale 🙂
Ojej! Wszystkie naraz? ? I to jest dobry plan! 😀
Bardzo fajne te krasnale trzeba ne zwiedzić
Dokładnie! Szukaj i ciesz się każdym kolejnym. Zbieraj niczym Pokemony! 😉