Gdy potrząśniemy śnieżną kulą, zobaczymy opadający powoli brokat lub coś, co w założeniu ma przypominać śnieg. Dla Mai jednak jest to coś więcej. Kule śnieżne stają się dla niej niejako przypomnieniem o przeszłości, znajomych, a nawet wyjątkowych wydarzeniach. Dziś, w cyklu Kolekcjonerzy, skupimy się na drugiej kolekcji Mai. 🙂
Zapowiedz swoją kolekcję!
Zbieram fragmenty świata zamknięte za pomocą magii w szklanych kulach. No dobra, po prostu “kule śnieżne”, zwykle made in China.

Co wchodzi w skład Twojej kolekcji?
Kilkadziesiąt szklanych kul z różnych miejsc na świecie, ale też takich okolicznościowych – na przykład świątecznych, ale nie tylko – mam na przykład kulę z tygrysami, z Merlinem, czy z tańczącą parą. Od początku założyłam, że będę zbierać tylko pełne, szklane kule -nie interesują mnie te plastikowe połówki, do szklanych “jaj” też jestem dość sceptycznie nastawiona. Oczywiście trafiło się kilka “jajowatych” i plastików, ale to były prezenty.
Jak to się zaczęło?
W 2013 roku pojechałam na tydzień do Stanów spotkać się z moim wtedy-jeszcze-nie-mężem. To były w ogóle jedne z naszych najpiękniejszych wakacji. Pojechaliśmy między innymi do Niagara Falls – kanadyjskiego miasteczka nad wodospadem Niagara. Od razu informacja praktyczna – Niagara lepiej się prezentuje od strony kanadyjskiej, niż amerykańskiej. W każdym razie poszliśmy kupować pamiątki – magnesy dla Księcia i dla mojej mamy i jakieś drobiazgi dla naszych rodzin. W pewnym momencie zobaczyłam kulę – była przepiękna i bardzo niebieska. I miała śliczny brokat… Książę stwierdził, że bierzemy. Ja zaczęłam się kłócić, że absolutnie nie, w żadnym wypadku, przecież ja wiem jak to się skończy! Kupimy ją i ja zacznę zbierać kule! Mowy nie ma. Kupił mi ją kiedy nie patrzyłam i niestety, zgodnie z moimi obawami, zaczęłam kolekcjonować kule – to znacznie mniej praktyczne niż magnesy…

W jaki sposób najczęściej te zbiory do Ciebie trafiają?
Sama przywoziłam je z każdego wyjazdu (o ile bagaż na to pozwalał), najwięcej na pewno dostałam od taty, który cały czas podróżuje. Dużo znajomych, kiedy dowiaduje się, że zbieram kule, zaczyna mi je przywozić ze swoich wypraw, czasami szukają ich specjalnie w internecie – kiedy zaczęłam pisać, moja przyjaciółka zamówiła mi kulę na podstawce w kształcie maszyny do pisania.

Które egzemplarze są Twoimi ulubionymi?
Moją absolutnie ulubioną jest kula z tygrysami, którą dostałam jako prezent świąteczny od Księcia – to była kompletna niespodzianka, poza tym jest naprawdę przepiękna. Bardzo lubię też kule Disney’a – do tej pory nie potrafię odżałować, że kiedy miałam 8 lat, po raz pierwszy byłam w Disneylandzie i mogłam sobie kupić JEDNĄ rzecz, wybrałam lalkę barbie zamiast kuli z Pocahontas. Była przepiękna. Za to po bardzo wielu latach, w sklepie z antykami w Finger Lakes znalazłam kulę z Kopciuszka. Też jest wspaniała.

Jaka jest najbardziej wyjątkowa historia związana z Twoją kolekcją?
Ciężko stwierdzić, wydaje mi się, że właśnie ta o antykwariacie – pozwoliła mi w jakiś sposób spełnić swoje marzenie z dzieciństwa. Jest też kilka smutnych historii, o kulach, które nie przetrwały podróży. Za to uparcie przychodzi mi do głowy coś innego – zdarzało się, że osoba, którą ledwo znałam jechała w jakieś ciekawe miejsce, a ja żartem rzucałam: ooo, przywieziesz mi kulę? I wyobraźcie sobie, że przywozili! To niesamowicie miłe. W ten sposób dostałam na przykład kulę z Tajlandii.
Piękne kule i mega ciekawa kolekcja! Sama nie znam nikogo, kto kolekcjonowałby kule śnieżne 🙂
Nam też się bardzo podoba! 🙂 I szczerze mówiąc też nie znamy nikogo poza Mają kto kolekcjonowałby kule śnieżne. 🙂 Ale tak to już jest z naszymi Kolekcjonerami. Często nie wpadłybyśmy na to, że są osoby, którzy kolekcjonują pewne rzeczy. I oczywiście zapraszamy na koleje wpisy z tej serii. 🙂
Moja córka również zbiera kule z różnych wypraw. Niektóre zostały zrzucone przez naszego kotka, jednak to naprawdę wspaniała pamiątka!
Kotkom trzeba wybaczać wszystko. ? Nawet zbicie szklanych kuli. Bo w sumie to koty. One są tylko do głaskania i chwalenia. ??
Znam wiele osób, które maja kule śnieżne, ale na pewno nie aż tyle. Interesująca kolekcja, bo kule pochodzą z różnych zakątków świata :). Kazda ma inna bardziej lub mniej egzotyczną historię. Pozdrawiam serdecznie!
Fantastyczne w zbiorach jest to, że każdy egzemplarz pochodzi często z różnych części świata. ? Dlatego tak bardzo pokochałyśmy kolekcjonerów, bo to są fantastyczni ludzie z wieloma, wieloma inspirującymi i ciekawymi historia. ?
ja kolekcjonuję kule śnieżne i znam przynajmniej 10 takich osób, choć w grupie na fb jest nas ponad 50. moje można zobaczyć na dytko.flog.pl
Kule śnieżne mają w sobie pewną magię i wcale, ale to wcale nie dziwimy się, że są osoby, które je kolekcjonują. 😉 Tym bardziej, gdy za każdym egzemplarzem kryje się inna historia, która osobie kolekcjonującej przypomina o danej sytuacji, momencie, czy osobie. 🙂