Henry No Hurry w Krakowie. To kolejny przystanek trasy promującej album „Koniec z panem” 

Już 9 maja odbędzie się koncert Henry No Hurry w Krakowie. Wokalista zachwyci publiczność swoim nietuzinkowym głosem i unikatowymi kompozycjami. Jeśli jeszcze nie mieliście planów na ten dzień, koniecznie weźcie pod uwagę to wydarzenie.

Krakowski koncert coraz bliżej

Trasa koncertowa bezpośrednio związana jest z wydaną w 2023 roku książką „Alchemia Czarnych Lodowców” (wydawnictwo Paśny Buriat). Jak mówi o niej sam autor: Ta, tworzona równolegle do warstwy muzycznej, powieść drogi, stanowi niejako podsumowanie sześciu lat doświadczeń eksperymentu pod nazwą Henry No Hurry. Możemy spodziewać się zatem zarówno zabawnych anegdot z życia w trasie koncertowej, opowieści o „zimowych odosobnieniach” jak i wielu innych luźnych przemyśleń, podanych z humorem i bez patosu.

Henry No Hurry ma również na swoim koncie trzy płyty „The Calving Of Inner Glaciers” (2019), „Maroon Dot” (2020) oraz „Koniec z panem” (2022). Aktualnie promuje właśnie ten ostatni album. Gra wyjątkowe koncerty!

Więcej informacji o koncercie znajdziecie w wydarzeniu na Facebooku.

Henry No Hurry – artysta nietuzinkowy

Henry No Hurry to projekt na poły muzyczny, na poły podróżniczy i po trosze pisarski. Ten jednoosobowy zakład koncertowy Wawrzyńca Jana Dąbrowskiego (udzielającego się wcześniej m.in. w zespołach Henry David’s GUN i Letters From Silence) wyruszył w trasę na początku 2017 roku i do dzisiaj odwiedził ponad 300 miejsc w kilku krajach (Polska, Niemcy, Czechy, Słowacja, Ukraina, Szwajcaria, Łotwa, Estonia). Henry No Hurry zagrał trasę koncertową, między innymi, po schroniskach górskich, po prywatnych mieszkaniach, a w 2020 przemierzył Polskę od Dolnego Śląska po Suwalszczyznę, dając występy w tak nietypowych miejscach jak: złomowisko aut, opuszczony dworzec PKS czy wnętrze starej cerkwi. Nie zabrakło go także na festiwalach – z OFF Festivalem (2018), MiedziankaFest (2019), Songwriter Łódź Festiwal (2021), Kino Na Granicy (2021) oraz Patrząc na wschód (2020) na czele.

Pod względem scenicznym to osobliwy one man show, w trakcie którego kompozycje z pogranicza gatunków indie-folk oraz singer-songwriter przeplatane są licznymi anegdotami i ekscentrycznym filozofowaniem. Urozmaicone instrumentarium (gitary, ukulele, pianino, przeszkadzajki), nierzadko zapętlane przy pomocy loopera, tworzy wiele planów, a tym samym wrażenie jakby na scenie występowała więcej niż jedna osoba. Niektórzy odnajdują w tym spektaklu emocjonalność zbliżoną do takich wykonawców jak: Fink, Bon Iver czy Glen Hansard.

Artykuł powstał na podstawie informacji prasowej

Zobacz artykuły z cyklu Poznaj Muzyków.